sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział trzydziesty trzeci.

- Śpisz? - usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi i cichy szept Julii. Gdy nie odpowiedziałam dziewczyna weszła na palcach do środka mojego pokoju, ale to co zrobiła potem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
- Zwariowałaś? - wrzasnęłam, kiedy całym ciałem się na mnie rzuciła.
- Czyli nie śpisz. - Wstała i poprawiła grzywkę, która opadła jej na oczy. - Wstawaj, już szósta!
- Idź stąd, wariatko - mruknęłam w poduszkę, a po chwili poczułam jak łapie mnie za nogi i ciągnie do siebie. - Julka!
- Powinnaś słuchać się świadka, prawda? - wysapała, podpierając się na boki. - Zrobiłam ci śniadanie.
- Ale jest tak wcześnie - wymamrotałam, wstając powoli. Otarłam zaspane oczy i znów opadłam na poduszki.
- Herbata ci wystygnie, a Marcin zje wszystkie kanapki, no wstawaj, leniu! - krzyknęła, znów usiłując mnie podnieść. Znów z marnym skutkiem.
- Daj mi jeszcze pół godziny - powiedziałam, przewracając się na drugi bok, ale Julka zabrała mi kołdrę i zrzuciła ją na podłogę.
- Za pięć minut widzę cię na dole - oznajmiła stanowczym tonem i wyszła z pokoju.
No pięknie, teraz ja mam to wszystko sprzątać?
Wstałam z łóżka i przeniosłam na niego zrzuconą przez moją przyjaciółkę-godzillę kołdrę.
To już dzisiaj, a dokładnie rok temu zgodziłam się zostać żoną Aleksandara. Niby krótko, ale cieszę się, że dałam mu jeszcze jedną szansę. Dzisiejszego przed południa staniemy na ślubnym kobiercu, by zostać mężem i żoną.
Przebrałam się, uczesałam potargane włosy i zeszłam na dół, by zjeść śniadanie.
- Nie zmieściłaś się w czasie - usłyszałam od progu, a gdy spojrzałam na Julię, ta patrzyła na ścienny zegar. Wzruszyłam ramionami i usiadłam na krześle. Sięgnęłam po kanapkę i w ciszy się w nią wgryzłam.
- O której masz fryzjera? - zapytała po chwili, gdy już sączyłam z kubka herbatę.
- O dziesiątej - oznajmiłam, kładąc głowę na blacie i trochę przysypiając.
- To pojedziemy razem - powiedziała radośnie i zaczęła zbierać ze stołu talerze.
Pokiwałam jedynie głową, czym zdziwiłam przyjaciółkę.
- Co ty dzisiaj taka zamulona? - Potrząsnęła moją ręką. - Bierzesz dziś ślub, powinnaś się cieszyć.
- Cieszę się, ale obudziłaś mnie zbyt wcześnie - odpowiedziałam, przesadnie siląc się na jakikolwiek uśmiech.
- Nasze bratowe przyjadą tu o dwunastej, Vicky i Lili powiedziały, że też pomogą.
- Pomogą w czym? - Podniosłam głowę, dziwiąc się. - Chyba z ubiorem dam sobie radę. A poza tym boję się przebywać z tobą i Lilianną pod jednym dachem.
- Obiecuję, że nie będziemy się kłócić. - Położyła dłoń w miejsce, gdzie znajduje się jej serce. - Ani się nie pobijemy.
- Spróbuję ci uwierzyć. - Puściłam jej oczko i znów położyłam głowę na stole. - A teraz daj mi się w spokoju wyspać, chyba nie chcesz, żebym do końca dnia miała przez ciebie zły humor?
- O nie, nie. - Złapała mnie za rękę i mocno pociągnęła, że zostałam zmuszona wstać. - Idziemy pobiegać.
- Teraz?
- Teraz. A kiedy? Pobiegamy, dotlenimy się, trochę energii złapiesz...
- Chyba właśnie ją stracę - poprawiłam ja, ale Julka pokręciła głową, nie przyjmując mojej odmowy do wiadomości.
- Jak ja mówię, że się rozbudzisz, to się rozbudzisz. - Pociągnęła mnie z powrotem na górę do mojego pokoju, a gdy już się tam znalazłyśmy, otworzyła moją szafę i zaczęła przyglądać się moim ubraniom. Po kilku sekundach wyciągnęła z niej moje jeansowe spodenki i fioletowy t-shirt. - Masz, ubieraj się. - Rzuciła we mnie ubraniami.
- Julka, nie mam ochoty...
- Cicho. - Przyłożyła mi palec do ust, a ja się zamknęłam. - Nie pozwolę przespać ci ostatnich godzin twojej wolności, rozumiesz? W parku na pewno spotkamy paru przystojniaków i tylko do trzynastej możesz bezkarnie ślinić się na ich widok. Później już niestety zostaniesz mężatką i pozostanie ci wierność tylko jednemu facetowi.
- Nie mam zamiaru ślinić się na ich widok, Julka, co ty kombinujesz? - zapytałam, a ta usiadła na łóżku.
- Przy okazji i ja skorzystam, tak? No już, ubieraj się.

- Pięknie wyglądasz! - pisnęła, kiedy wchodziłyśmy do mieszkania. W piszczała tak przez całą drogę powrotną od fryzjera. - Już cię widzę w tej ślicznej sukni ślubnej i z Aleksem u boku, no rewelacja!
- Ta - mruknęłam z rozbawieniem w głosie i usiadłam na sofie. - A ty jeszcze nie pokazałaś mi swojej sukienki.
Przewróciła oczami i westchnęła.
- Na ślubie zobaczysz - powiedziała bezbarwnym tonem, ale po chwili uśmiechnęła się. - No okej, poczekaj.
Czmychnęła na górę i po chwili wróciła z dwiema sukienkami w rękach; jedna kremowa, a druga miętowa.
- Jedna na ceremonię w kościele. - Wskazała na kremową, która była wąska, przepasana ciemnym pasem w talii. - A druga na wesele.
- Piękne są - oceniłam, wciąż patrząc teraz na miętową, która sięgała do kostek i tak jak jej poprzedniczka, w talii posiadała pas.
- Nie wybierałam tych najładniejszych, żeby nie odwracać od ciebie wzroku. - Puściła oczko i znów udała się do swojego pokoju.
Po jakimś czasie do drzwi naszego domu zapukały nasze bratowe i przyjaciółki, więc Julka wpuściła je do środka.
Ten moment przygotowań był najgorszy. W ich rękach czułam się dosłownie jak marionetka. Nie ułatwiało mi także to, że Julia i Lili o wszystko się kłóciły i wrzeszczały wniebogłosy.
- Możecie w końcu się uciszyć? - krzyknęła wreszcie Victoria, kiedy dziewczyny próbowały wcisnąć na mnie suknię, a blondynka jak i rudowłosa wciąż głośno wymieniały swoje zdania.
Julia zrobiła obrażoną minę, a Lilka podeszłą bliżej Vicku, Violi i Natalii, które skakały wokół mnie i obchodziły się ze mną jak z jajkiem.
- Gotowe - szepnęła jedna z nich i poprowadziły mnie do wielkiego lustra, które wcześniej ustawiły na środku salonu.
Widok samej siebie w tak pięknej sukni zaparł mi dech w piersiach. Sukienka była do ziemi, ozdobiona po bokach małymi koralikami, a w talii przewiązana była delikatna wstążeczka.
I nagle naszła mnie myśl, że ten cały ślub, to jak wyssana z palca bajka, która nigdy nie dojdzie do skutku, pieprzony sen, z którego zaraz miałabym się obudzić, a potem jak co ranek wybrać się na trening i jogging. Nierealne marzenia nagle stały się rzeczywistością.
- Idę się przejść - powiedziałam nagle, czując, że wszystkie emocje się we mnie gromadzą i chcą wybuchnąć. Potrzebowałam świeżego powietrza i to zaraz.
- Teraz? - zdziwiła się Julia, mierząc mnie wzrokiem. - A jak ktoś cię zobaczy?
- Nago nie jestem - zaśmiałam się, a Lili pokiwała głową.
- Idź, a my tu trochę ogarniemy - powiedziała, a Julka przeniosła na nią swój wzrok, który od razu zamienił się w ogniki.
Nie zważałam już na ich kłótnie, wymiany niepotrzebnych zdań i nawet rozdzielenie dwóch nienawidzących się dziewczyn przez Natalię i Violettę. Po prostu wyszłam na dwór, by pooddychać świeżym powietrzem, więc postanowiłam pospacerować. Zaśmiałam się, kiedy każdy kierowca, który obok mnie przejeżdżał, na dłużej zawieszał na mnie swój wzrok, a jeden nawet przez swoją nieuwagę wpadł do rowu i prawie rozbił swój samochód. Zachichotałam tylko i ruszyłam w dalszą drogę.
- Mamo, mamo, patrz, aniołek! - usłyszałam za sobą i kiedy się odwróciłam, ujrzałam około trzydziestoletnią kobietę, która w jednej ręce trzymała dłoń swojej małej córeczki, a w drugiej zakupy. Uśmiechnęłam się do zmieszanej matki.
- To nie aniołek, kochanie, to tylko panna młoda - odpowiedziała swojemu dziecku i skręciły w poboczną uliczkę.
Znowu mimowolnie się zaśmiałam i stałam tak dłuższy czas. Na prawdę wyglądam jak anioł?
W pewnym momencie jeden z samochodów z piskiem opon zatrzymał się za mną, a ja gwałtownie się odwróciłam i niczym zdążyłam odskoczyć, drzwi od bagażnika z hukiem się otworzyły i niespodziewanie zostałam wciągnięta do środka.

Kiedy Kim wyszła się przewietrzyć, wraz z dziewczynami zaczęłyśmy sprzątać porozrzucane po całym salonie ubrania i przybory do makijarzu. Violetta w pewnym momencie podgłosiła radio, gdzie właśnie kończyła się piosenka najsławniejszego boysbandu - One Direction, a że dochodziła trzynasta, radiowiec ogłosił, że czas na wiadomości.
- Wiadomość z ostatniej chwili - mówił mężczyzna, a jego głos był poważny. Jednak my, nie wzruszone początkiem jego apelu, sprzątałyśmy dalej. - Z jednego z berlińskich więzień uciekł Borys R., który dwa lata temu został skazany za napad na dwie siatkarki. Jak podają tutejsze władze, mężczyzna uzbrojony jest w pistolet oraz nóż. Więzienny psycholog, pani Anne Fran ostrzega, że przestępca jest chory psychicznie i podlega nadzorowi psychiatrów.
Mężczyzna zaczął ogłaszać pozostałe wiadomości, a z mojej ręki wyślizgnął się właśnie trzymany przeze mnie błyszczyk. Kiedy oddech się przyśpieszył, a ręce zaczęły się trząść, Vicky to zauważyła i do mnie podeszła.
- Wszystko okej? - poczułam jej dłoń na swoim ramieniu, ale pokręciłam w odpowiedzi głową.
- Trzeba zawołać Kim, natychmiast...
Zdenerwowana i pełna negatywnych emocji ruszyłam w kierunku wyjścia, gdzie otworzyły się drzwi i do środka wparował Marcin.
- Borys uciekł z więzienia - powiedział, a ja pokiwałam głową.
- Słyszałam... Trzeba powiedzieć Kim. Widziałeś ją na zewnątrz?
Pokręcił przecząco głową i odłożył kluczyki od swojej Zafiry na stolik przy lustrze.
Poczułam się źle. W głowie nakotłowały mi się najczarniejsze scenariusze z Borysem w roli głównej. Wyminęłam wreszcie męża i udałam się przed dom. Szukając wzrokiem przyjaciółki to wszystko się nasiliło, a łzy napłynęły mi do oczu. Dlaczego to właśnie najgorsze rzeczy przychodzą mi na myśl?
- Jest? - usłyszałam za sobą Marcina, ale w odpowiedzi tylko pokręciłam ze złością głową. - Pewnie poszła na spacer, zaraz wróci.
- A jak ten palant jej coś zrobił? - wychrypiałam mimowolnie i przymknęłam powieki. Chłopak się zaśmiał. - Nie wiadomo co mu chodzi po głowie... Jest chory, powinien siedzieć w psychiatryku.
- Kim na pewno zaraz się znajdzie i wszyscy będziemy mogli się świetnie bawić na jej ślubie. - Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. - Chodźmy do środka.
Ale zapewnienia Marcina mnie nie uspokoiły. Wciąż miałam przed oczami Borysa i wiedziałam do czego ten facet jest zdolny. Parę lat temu na moim przedramieniu zostawił mi pamiątkę w postaci blizny i odgrażał się, że zabije Kim. Dlatego uciekł z wiezienia? W celu zemsty na mojej przyjaciółce?

Od piętnastu minut chodziłam od krzesła do kanapy, od kanapy do krzesła i tak w kółko, by tylko opanować emocje. Szczerze? Coraz bardziej się nakręcałam.
Dodzwonienie się do Grozerównej było niemożliwe, bo telefon zostawiła u siebie w pokoju.
Wraz z mężem przeszukaliśmy okolicę, pytaliśmy każdego, kto mógł ją widzieć, ale bez skutku. A Kim rozpłynęła się w powietrzu.
Powiadomiony o całej sytuacji Aleksandar pojawił się od razu w naszym mieszkaniu, a wraz z nim Georg, Stefan i Andreas.
- Gdzie ona jest? - krzyknął zdenerwowany Serb, w efekcie czego jego donośny głos rozniósł się po całym mieszkaniu.
- Borys uciekł z więzienia - oznajmiłam, a Wanner i Himmel wytrzeszczyli na mnie oczy ze zdziwieniem. - Obawiam się, że on ma coś wspólnego ze zniknięciem Kim.
- Co za Borys? - zapytał zdenerwowany coraz bardziej Atanasijević, przechodząc do sofy.
- Opowiemy ci po drodze - oznajmiłam pośpiesznie. - Jedziemy na policję.
Wraz z Aleksem i Marcinem pojechałam na komendę, by zgłosić zaginięcie Kim. Za biurkiem zastaliśmy przysadzistego mężczyznę, czytającego sobie gazetę. Kiedy opowiedzieliśmy o całej sprawie, facet spojrzał na nas znudzonym wzrokiem.
- Czy od zaginięcia minęło czterdzieści osiem godzin? - zapytał równie znudzonym tonem głosu.
- Wie pan, co do czterdziestu ośmiu godzin może się stać? - odpowiedziałam mu pytaniem, czując dokąd ta rozmowa ma prowadzić. Chce nas po prostu zbyć.
- Jeśli od zaginięcia dziewczyny nie minęło czterdzieści osiem godzin, niestety nie mogę państwu pomóc.
W tym momencie mnie zatkało. Spojrzałam na Alka, którym targały negatywne emocje i gdyby mógł, na pewno rzuciłby się na policjanta.
- Posłuchaj mnie, tłuściochu - wybuchnęłam, przysuwając się do zdezorientowanego funkcjonariusza policji. - Z więzienia uciekł Reznov. Widzisz tę bliznę? - Podkasałam rękaw bluzki i wskazałam na znamię. - Dwa lata temu ten psychiczny facet zostawił mi ją, rzucając się na mnie z nożem, a mojej zaginionej przyjaciółce groził śmiercią. Więc albo ruszysz swój ciężki tyłek, albo powiadomię kogo trzeba i zrobią z tobą porządek.
Mężczyzna wytrzeszczył na mnie swoje brązowe oczy a jego twarz nabrała koloru czerwonego.
- Takie są procedury, panienko, myślisz, że siedzę tu bo mi się tak podoba? - Wstał z miejsca i zmierzył mnie wzrokiem. - Proszę opuścić komendę po dobroci, albo sam was stad usunę.
- Cholerny gbur - mruknęłam, kiedy wychodziliśmy z budynku.
- Trzeba powiedzieć gościom, że ślub się nie odbędzie - zmienił temat Alek, stając przy samochodzie.
- A może Kim wróciła do domu i...
- Zostawiła mnie, nie rozumiesz? - wybuchnął Serb, uderzając pięścią w samochód. - Przynajmniej mogła mi powiedzieć, że nie chce ze mną być...
- Nie wierzę, że to mówisz... - wymamrotałam, a on spuścił wzrok. - Ona cię kocha, rozumiesz? Spójrz na mnie, Aleks! Kocha cię, nigdy nie chciałaby cie zostawić.
Bez słowa otworzył drzwi od Opla i wsiadł do Zafiry.
Poczułam dziwny ścisk w gardle i wybuchnęłam gorzkim szlochem. To wydawało się nierealne i śmieszne. Wtuliłam się w Marcina, a on wsunął mi rękę we włosy.
- Znajdzie się - mruknął i pocałował mnie w czoło. - Zobaczysz.

***
Nie zabijecie mnie za to, prawda? 
Jeszcze jeden i epilog.

A potem stąd znikam.

4 komentarze:

  1. Ty wredoto jedna!!! Nie mogłaś tego po ludzku zakończyć, pięknie, słodko i w ogóle, tylko musiałaś wpleść jakieś porwanie/morderstwo/gwałt albo nie wiadomo co?! Tak, to zdecydowanie w Twoim stylu...;) Mogłam się spodziewać, że to nie będzie zwyczajny spacer. Ech...skoro zostały dwa rozdziały, to mam nadzieję, że wszystko się tak czy siak ułoży, bo nie wybaczyłabym Ci, gdybyś nie opisała mi pięknie ustrojonego Alka stojące na ołtarzu :c To takie piękne *_*
    "A potem stąd znikam"...musiałaś to napisać? Teraz nie jeszcze bardziej dobiłaś, że to już rzeczywiście koniec, że nie będzie trzeciej części, że już nie pośmieję się z głupiej Julki i nie popłaczę nad miłością Alka i Kim. Tak mi źle...
    za karę nie pozdrawiam Cię i nie całuję

    (chyba że dopiszesz jeszcze z pięć rozdzialików :3)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiedziałam! Wiedziałam, że To Jest za piękne, Żeby To mogło dotrwać do końca... Jak Zawsze coś musiałas namieszać! I znów będę się martwić o Kim! . . . Ale z drugiej strony to nieźle mnie zaskoczyłaś. Ja osobiście nie spodziewałaabym się akurat takiego obrotu spraw . No mimo wszytsko robi sie ciekawie, mimo że to juz końcówka :/ ale nadal nie chce, Żebyś kończyła. (chyba Nikt nie chce :] ) i wybacz błędy, pisze z telefonu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No powinnam Cię zabić, to na pewno!
    Borys, Borys, Borys... :D
    W ogóle to dla mnie te 48 godzin czekania jest bez sensu. No ale co ja mogę...
    W sumie to nic dziwnego, że Aleks tak zareagował, w końcu tyle razy prawie im się udawało... A tu takie "coś".
    I nie, nie chcemy, żebyś znikała!

    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wykończysz mnie. Straszysz i grozisz, a to że zostały dwa odcinki, a to że stąd znikniesz, do tego jeszcze porwali Kim.
    Mam nadzieje że Bóg Ci wybaczy.
    Borys, coś czuje że Jegorek mu nakopie ♥
    Mvahahahahahah.
    Nakopie aż sandały pogubi. Ale zawsze to będzie wina tej co mu to zleciła, jak jej było? Nie pamiętam, a to znaczy że jest kompletnym zerem XD
    Wiesz, czekam na trzecią część sagi o Kim Grozer.
    No i nie chcę tęsknić za Julką. To by mnie zniszczyło :C

    Btw, przepraszam za opóźnienia, wreszcie mogę jednak zaprosić na nowe rozdziały:
    majeks.blog.pl
    prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń