środa, 4 września 2013

Rozdział dwudziesty szósty.

Moje życie było by do niczego bez Ciebie

Może byłam głupia mówiąc ci żegnaj
Może się myliłam próbując wzniecić kłótnię
Wiem, że mam problemy
ale ty też nieźle namieszałeś
 Niezależnie od wszystkiego odkryłam, że jestem niczym bez Ciebie.
Kelly Clarkson - My life would sucks without you.



Ostatni dzień na wyspie zapowiadał się niezwykle nudnie, zwłaszcza, że Julia nie zaplanowała dzisiaj żadnych atrakcji. Trochę zdziwił mnie fakt, że w naszym wynajmowanym pokoju było jeszcze cicho, bo Białorusinka potrafiła wstać o szóstej rano i postawić na nogi cały hotel. Dzisiaj jednak w spokoju mogłam się wyspać, a także bez jej ponagleń wypić kawę.
Mimo wszystko zaczęłam się martwić.
Odłożyłam gazetę, którą przeglądałam i ruszyłam w stronę miejsca, gdzie spała. Uchyliłam lekko drzwi, by po chwili usłyszeć cichy szloch. Teraz na prawdę się zdziwiłam. Bo żeby Julka płakała, musiał być do tego bardzo poważny powód. Ale jaki?
- Wszystko okej? - zapytałam, po woli wchodząc w głąb pokoju, a Julka poprawiła się z pozycji leżącej w siedzącą. Otarła policzek z łez i spojrzała na mnie oszklonymi oczami.
- Tak - ucięła krótko, pociągając nosem.
Wywróciłam oczami i usiadłam na skraju łóżka, na którym także siedziała moja przyjaciółka.
W pokoju nastała cisza i słychać było tylko tykanie wskazówek zegara zawieszonego na ścianie.
- Nie wiem czy dobrze robię - odezwała się w końcu, spuszczając wzrok. - No wiesz, z tym ślubem i w ogóle...
- Ale jak to?
- To poważna decyzja - zawiesiła głos, a ja wciąż nie mogłam jej zrozumieć. Nie chciałam. - Nie wiem, czy jestem na to gotowa. I uprzedzam twoje pytanie. - Podniosła palec wskazujący do góry, kiedy otworzyłam usta. - Tak, kocham Marcina.
- A skąd niby wiesz, o co chciałam zapytać?
- A o co chciałaś? -  Podniosła brwi do góry.
- No... o to - mruknęłam. - Więc jeśli nie chodzi o to, to więc o co?
- Mówiłam ci - warknęła, patrząc na mnie wrogo. - Nie wiem, czy jestem gotowa na ślub.
- Odpowiedz sobie na jedno pytanie. - Wstałam i usiadłam obok niej. - Czy to tej jedyny?
Julia na chwilę zamyśliła się, a raczej udała, że się zastanawia, bo po chwili wybuchnęła głośnym i dźwięcznym śmiechem.
- No tak, to ten jedyny - odpowiedziała na pytanie, po czym mocno mnie wyściskała. - Co ja bym bez ciebie zrobiła? - westchnęła, kładąc mi głowę na ramieniu.
- Zginęłabyś - odpowiedziałam, po czym obie się zaśmiałyśmy.
Przez chwilę trwałyśmy w ciszy, w ogóle się nie odzywając.
- Powiedzieć ci dowcip? - zagaiła po dłuższej chwili, a ja odpowiedziałam twierdząco. - Kiedyś,ale to było bardzo dawno temu, byłam głupia...
- To ten dowcip? - zapytałam, kiedy urwała. - Całkiem śmieszny, ale ja go już znam.
- Możesz siedzieć cicho? - zmroziła mnie wzrokiem, po czym się odsunęła. - Nie lubię jak coś ci opowiadam, bo zawsze mi przerywasz.
- Okej, już będę cicho. - Wywróciłam oczami i wlepiłam w nią oczy.
- Więc, wtedy kiedy byłam głupia, a także młoda i piękna. - Tu się wyszczerzyła. - podobał mi się Andreas. Niezły żart, nie? Szkoda tylko, że oparty na okrutnych faktach z mojej biednej przeszłości.
Na prawdę, chciałam powstrzymać się od histerycznego napadu śmiechu, ale zdołałam tylko schować twarz w poduszkę, by zagłuszyć wydawane przeze mnie dziwne dźwięki.
- No i z czego się śmiejesz? - zapytała, zwalając mnie z łóżka i w efekcie spadła ze mną cała pościel. - Ty też byłaś taka głupia, tyle że bardziej, bo ty z nim byłaś.
- Tego bym się po tobie nie spodziewała. - Wstałam i zaczęłam rozmasowywać obolałą, tylną część ciała. - Zawsze mu dogryzasz, myślałam, że go nienawidzisz.
- Bo go nienawidzę. Podobał mi się tylko wtedy, gdy jeszcze nic nie mówił. Zwłaszcza głupiego.
- To słodkie - pisnęłam i znów oberwałam od Białorusinki, tyle że teraz w ruch poszła jedna z poduszek, które leżały na łóżku.
- Słodkie to jest fakt, że nadal czujesz coś do Loczka. - Wyszczerzyła swoje białe zęby u wystawiła mi język. - Opowiadaj, ciocia Julia cię wysłucha.
Spojrzałam na nią, podnosząc jedną brew do góry, ale po sekundzie znów siedziałam na łóżku obok Julki.
- Wiedziałam, że tak będzie - pierwsza odezwała się Białorusinka. - Wiedziałam, że po kilku latach będziesz żałowała tego rozstania.
- Nie żałuję - poprawiłam ją. - Po prostu znowu poczułam się przy nim wyjątkowo...
- Nie powinnaś się z nim rozstawać - drążyła blondynka. - Byłaś, jesteś i zawsze będziesz z tego powodu wielkim osłem.
- Osłem? - spojrzałam na nią z obrazą i wywróciłam oczami. - Ale może masz rację... Głupia byłam, zrywając z nim...
- z byle powodu - odezwała się nagle.
- Teraz to ty mi przerywasz. - Uderzyłam ją w ramię.
- Więc co? - zmieniła temat. - Dzisiaj cały dzień się polenimy? Masz na to taką samą ochotę jak ja?
- Niekoniecznie - uśmiechnęłam się do Julki przepraszająco. - Wczoraj Aleks zaproponował mi spotkanie, a dziś wysłał dokładną godzinę...
- Nie usunął twojego numeru telefonu? - zapytała, a gdy wzruszyłam ramionami, otworzyła usta ze zdziwieniem - Skubany!

Od jakichś piętnastu minut przechadzałam się wzdłuż plaży, mocząc sobie w ten sposób bose stopy. Aleks od kwadransa się spóźniał. Miałam nawet odruch odwrócenia się na pięcie i odejścia do hotelu, do Julki, ale chciałam dać mu jeszcze czas. Przez ten spacer miałam spokój i mogłam na trzeźwo wszystko przeanalizować. Nie byłam w stanie stwierdzić, czy nadal czuję coś do Atanasijevića. To dziwne uczucie, gdy przy mnie był, było do niezidentyfikowania. Jego uśmiech sprawiał, że się peszyłam, ale także chciałam patrzeć na niego cały czas. Powoli zaczynałam nie rozumieć samej siebie. Z jednej strony byłam na niego wściekła za tą sytuację z Julką, ale z drugiej chyba potrafiłabym mu wybaczyć. Chyba? Już sama nie wiedziałam.
Podniosłam wzrok ze stóp, które całkiem zatopione były w mokrym od wody piasku w miejsce, skąd zaczęły dochodzić czyjeś kłótnie. Zobaczyłam Atanasijevića, oraz tą samą dziewczynę, którą widziałam z nim wczoraj. Dzisiaj nie wyglądali już na zakochanych. Brunetka wykrzykiwała mu niemal w twarz serbskie słowa. Potem dziewczyna szybko odeszła.
Nie chciałam do niego podchodzić. Znowu poczułam to głupie uczucie zazdrości, a tak na prawdę nie powinnam już go odczuwać. Aleks przez dłuższy czas odprowadzał brunetkę wzrokiem, po czym odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnęłam się lekko, a Atanasijević ruszył w moją stronę.
- Witaj - powiedział, kiedy stanął naprzeciw mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytałam, a on pokiwał głową. Widziałam jednak, że kłamie. Podniosłam jedną brew do góry, a on wywrócił oczami.
- Pokłóciłem się z dziewczyną... O ile ciągłe wyrzucanie mi, że się nie staram, można nazwać kłótnią.
- Przykro mi - mruknęłam, ale chłopak teraz pokręcił głową.
- Już od dawna myślałem nad tym, by to zakończyć... Tu niedaleko jest taka knajpka, może tam pójdziemy?
Dziesięć minut później siedzieliśmy w knajpie i zamawialiśmy po coli.
- Co sprowadziło was na wyspę? - zapytał, gdy wróciliśmy do stolika z naszym zamówieniem.
- Wakacje - odparłam z uśmiechem. - Julia za kilka dni bierze ślub, więc zażyczyła sobie tygodnia panieńskiego.
- Pierwsze słyszę o czyms takim - zaśmiał się, po czym wziął do ust szklankę.
- A ty? Wakacje z dziewczyną?
- Można tak powiedzieć... Po tobie nie miałem szczęścia w miłości i trafiałem albo na wariatki z psychiatryka, albo na kopie Any. A właśnie, słyszałem, że i ona ułożyła sobie życie?
- Tak, dwa miesiące temu odbył się jej ślub - oznajmiłam, ale widząc zdziwienie na twarzy serbskiego atakującego, kontynuowałam. - Byłam świadkiem na ślubie Any i Igora.
Pokiwał głową, po czym znó wpił się w brzeg szklanki i upił trochę gazowanego napoju.
- A ty z kimś jesteś? - zapytał po chwili, świdrujac mnie swoimi jasnymi tęczówkami.
- Teraz nie - odpowiedziałam i stwierdziwszy, że jego wzrok mnie pali, odwróciłam swój.
- Nie żartuj - zaśmiał się i ja podniosłam kąciki ust do góry. - Nie wierzę, że nie masz żadnych adoratorów.
- Mam, oczywiście  - zironizowałam, podnosząc wzrok. - Nawet się o mnie biją.
- Więc nie jest aż tak bardzo źle...
- Perfekcyjnie - zaśmiałam się, dopijajac resztki napoju.
- To tak jak u mnie. - Założył ręce na klatce piersiowej. - Ale damy radę. Kto jak nie my?
Pokiwałam lekko głową, próbując przestać szczerzyć się do niego jak głupia, ale było to dla mnie zbyt trudne, zwłaszcza, że i jemu uśmiech nie schodził z twarzy.
Nagle odwróciłam głowe w stronę okna, gdzie niebo przeszyła ogromna błyskawica. Ciemne chmury zasłoniły słońce, zerwał się wiatr i z chwili na chwilę zrobiło się ponuro.
- Powinnam już chyba wracać - wymamrotałam, wciąż obserwując sytuację za oknem.
- Nadal boisz się burz? - zapytał i pokiwałam głową.
- Panicznie.
- Odprowadzę cię do hotelu. - W tym samym momencie wstaliśmy z miejsca.
- Nie musisz...
- Ale chcę - przerwał mi z uśmiechem. - Nie będziesz sama szła przez burzę, daj spokój. Poczekaj na mnie na zewnątrzm, tylko zapłacę.
Wyszłam przed knajpę i po chwili doszedł do mnie Alek. Szliśmy w milczeniu dobre kilka minut, ale w końcu on się odezwał.
- Żałujesz naszego rozstania? Przepraszam, nie powinienem.
- Tak, żałuję. - Postanowiłam być z nim jak najbardziej szczera. - Ale uświadomiłam sobie to dopiero wczoraj.
- Też żałuję. - Zatrzymał się, również i ja to uczyniłam. Spojrzałam na jego twarz, gdzie ujrzałam tylko wściekłość. - Jestem zły na samego siebie, bo powinienem o siebie walczyć...
- Przecież to robiłeś...
- Bardziej... walczyć - przerwał mi i spuściłam wzrok. - Nie zważać na to, czy jesteś uparta, czy nie.
Niespodziewanie do mnie podszedł, oplótł w pasie i wpił się w moje usta. Zrezygnowana, zaczęłam odwzajemniać pocałunki, oraz zarzuciłam mu ręce na szyję. Po chwili jednak odsunęłam się od Serba i oparłam głowę na jego ramieniu.
- Co my robimy? - powiedziałam, wciąż tuląc się do torsu siatkarza. - Przecież ty masz dziewczynę.
- No właśnie - usłyszeliśmy za plecami Aleksa, gdzie ujrzeliśmy własnie brunetkę, jego partnerkę. Musiała już dłuższy czas się nam przyglądać, bo ręce miała zaplecione na klatce piersiowej, a z jej oczu błyskału się większe pioruny od tych, które pojawiały się obok nas.
- Sara? Co tu robisz? - zapytał zdziwiony Aleks, kiedy gwałtownie się od siebie odsunęliśmy.
- Pomyślałam, że cię poszukam i przeproszę, ale widzę, że jesteś zajęty obściskiwaniem się z jakąś ździrą.
- Uważaj na słowa - warknął chłopak, ale Sara tylko prychnęła pogardliwie. Swoim zachowanim przypominałą mi dawną Anę.
Po chwili serbskiej wymiany zdań pomiędzy Aleksem i jego dziewczyną, z której mało co rozumiałam, poczułam spadajace z nieba krople deszczu. Delikatna mżawka zamieniła się jednak w pożądną ulewę.
- Nie będę wam przeszkadzać - przerwałam im i szybkim krokiem ruszyłam do hotelu.
Na miejscu doszłam niestety sała mokra.
- Dziewczyno, jak ty wyglądasz?! - od progu przywitała mnie Julka i kiedy wpadłam do środka, zamknęła za mną drzwi. - Herbaty ci gorącej zrobię, a ty przebierz się w coś suchego.
Niechętnie ruszyłam do swojego pokoju i zmieniałm ubrania. Wróciłam do kuchni, gdzie Julia wstawiła już wodę na gaz.
Usiadłam przy stole i związałam mokre włosy w koka.
- Jutro będziesz miała szopę na głowie, nie włosy - zaśmiała się dziewczyna.
- Umyję je - powiedziałam i od razu kichnęłam.
- Żebyś się jeszcze na ślub rozchorowała! - krzyknęła, przykładajac mi do czoła dłoń. - Jesteś nieodpowiedzialna!
Pociągnęłam nosem i położyłam głową na blacie stołu. Tak, nieodpowiedzialna i głupia z miłości.
W całym hotelowym pokoju rozbrzmiał dzwonek do drzwi, który przerwał nam konwersację, więc Julka udała się otworzyć przybyłemu gościowi.
Do kuchni po chwili weszłą Białorusinka a za nią Aleks.
- No to ja zrobię jeszcze jedną herbatę - uśmiechnęła się Julia.

Po kilku minutach wraz z Aleksem udałam się do pokoju, w którym na czas pobytu na wyspie spałam. Chłopak usiadł na łóżku, a ja stanęłam obok drzwi, zaplótłszy ręce na klatce piersiowej.
- I jak? Co z Sarą?
- Rozstaliśmy się - odpowiedział. W odpowiedzi ukryłam twarz w dłoniach. Aleks momentalnie wstał i do mnie podszedł. - Ale to nie ma znaczenia.
- Rozbiłam twój związek, a ty mówisz, że to nie ma znaczenia?
- Ona kochała moje pieniądze i pierdoły, które za tą kasę kupowała, a nie mnie. Ty jesteś inna.
- Tak nagle zmieniłeś zdanie? - Spuściłam głowę, ale on ujął mnie za podbródek i ją podniósł.
- To nigdy nie uległo zmianie - odpowiedział i delikatnie musnął swoimi wargami moje.
- Więc - odeszłam od niego parę kroków i znów zaplotłam ręce na piersi - chcesz do mnie wrócić?
Pokiwał lekko głową, czym znów wywołał burzę, tyle że tym razem w moim brzuchu i spuściłąm wzrok.
- Jeśli chcesz, to dajmy sobie czas - odezwał się nagle. Każde pójdzie w swoją stronę, ty do Niemiec, ja do Polski. I jeśli za sobą zatęsknimy, spróbujemy na nowo, zgoda?
Nie będąc pewna jego pomysłu, wzruszyłam ramionami, czym nieco go oburzyłam.
- Nie zależy ci na mnie, tak? - zapytał. - Nie chcesz do mnie wrócić?
- Zależy. - Szybkim krokiem podeszłam do niego i z czułoscią go pocałowałam. - Może masz rację, powinniśmy dać sobie czas i zobaczyć co i jak.

- Ile razy mam co mówić, że jesteś głupia? - zapytała Julia, kiedy po wyjściu Atanasijevića z hotelu, wszystko jej opowiedziałam. - Wy jesteście dla siebie stworzeni!
- Oboje się kochamy i to kwestia czasu, kiedy będziemy razem.
- To do diabła, dlaczego nie wróciliście do siebie teraz, skoro się kochacie? - zapytała, ale kiedy wzruszyłam ramionami, ta strzeliła facepalma. - Ciebie zrozumieć... Nawet najmądrzejszy człowiek nie dałby rady.
- Julia, nie musisz tego rozumieć - powiedziałam, kładąc się na łóżko, po czym ona zrobiła to samo.
- Ale Aleksandar na ślub przyjdzie, prawda? - zapytała z nadzieją w głosie, ale szybko te nadzieję odgoniłam, kręcąc głową z rozbawieniem. - A jak go zaproszę? Jeszcze nie wszystko stracone, usiadziecie na jednym krześle, podzielisz się z nim weselnym obiadem i będzie perfekcyjnie!
- Jeśli tak, to ja zaproszę Andreasa.
- Nie masz prawa!
- Na zaproszeniu napisałaś Kim Grozer z osobą towarzyszącą, a ja nadal nie znalazłam nikogo odpowiedniego. Rasta jest idealny!
- On ma swoją Lili, której chyba bardziej nie lubię niż Himmela, a to dla niego zaszczyt!
- Tak, pamiętam wasze spotkanie. Myślałam, że spalisz jej włosy, albo spróbujesz wyrzucić ją z domu... Dobrze, że tego nie zrobiłaś.
- Widzisz - westchnęła. - Czasem bywam miła. I wcale nie wiem po co.

* * *

Rozdział zadedykowany dla Wiks, mam nadzieję, że taka długość rozdziału ci odpowiada ♥

A na temat tego co wyszło ze mnie tam na górze się nie wypowiadam, bo sprawę z Atanasijevićem spieprzyłam, z Julką i Andreasem też i ogólnie wena ze mnie uciekła. Przepraszam. Znowu.
Zapraszam na mojego ASKA, gdzie możecie zapytać mnie praktycznie o wszystko ;) 

11 komentarzy:

  1. Mi tam się bardzo podoba. W życiu bym nie zgadła, że Julce podobał się Andreas. :D Ale powinna go zaprosić na ślub tak czy inaczej.
    Zaskoczyłaś mnie Sarą w opowiadaniu, ale nawet ona nie przeszkodziłaby Aleksowi i Kim by byli razem, są sobie przeznaczeni, muszą to w końcu zrozumieć. :D
    Julka ma stres przed ślubem, nic dziwnego. Normalne, w końcu to ważny krok w życiu, ale Marcin od początku wydawał się w porządku, powinno być dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, jak jesteś zainteresowana to u mnie rozdział IX. :) Zapraszam serdecznie.

      Usuń
  2. Jak Julka wyznała tą całą prawdę o Raście, to już sobie wyobraziłam jakieś spoilery: PIĄTY SEZON, JOE I BRITTANY RAZEM!!! Hahahaha :D ♥ Nie no, spodziewałam się czegoś w podobie, ale jednak mnie to zaskoczyło. Nic nigdy nie wskazywało na to. Wprawdzie "kto się czubi, ten się lubi", ale to musi być jakiś taki sposób kłócenia się, taki typowy, no wiesz...niby go nienawidzi, a tak naprawdę specjalnie go zaczepia, a tymczasem Jula zawsze robiła to perfidnie :3
    Noo, nareszcie mój Alek! Tak czekałam, aż oni do siebie wrócą. Uwielbiam, jak jest w opowiadaniu jakaś postać, która dla kogoś wiele znaczyła, ona zanika, a potem raptem na końcu znowu się pojawia i wszystko jest jak dawniej, można powspominać początki, to jest takie miłe, no! :)) Tylko coś czuję, że twoje opowiadania też biegnie ku końcowi, a to mi się nie podoba!!
    Dobra, bo znowu się rozpisałam na kilometr o niczym...
    pozdrowionka ze wsi xd carolcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko :3
    Spodziewałam się, że szybko do siebie wrócą.
    A poza tym to z Julką... tego też JAKOŚ się domyśliłam :>
    Dobrze, że Aleks rozstał się z Sarą, bo być może z Kim mu wyjdzie. Mam nadzieję, że teraz już tak "na zawsze" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ommmmo, rozdział dla mnie! ♥ Dla mnie! ♥
    Julce podobał się Andreas, była tarantula. Omg, Julce podobał się Andreas. Zanim nie otworzył pyska? Jajebie. XD
    I na ślubie powinni dzielić się krzesłem, zdecydowanie.
    prawdziwe-przeznaczenie.blog.p - XV! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie na nowość i przepraszam za opóźnienia!
      http://majeks.blog.pl/2013/09/16/44-ty-zawsze-jestes-taki-cieplutki-a-prad-jest-taki-drogi/ ;)

      Usuń
  5. Widzę, że "dziewczyna" Aleksa ma na imię Sara. Ciekawe czy ona też jest w realu jak u ciebie? Może jest. Kostek się załamie jak się dowie się że Julka wychodzi za mąż. W końcu Kim wróci do Aleksa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Że co? Że Julka z fascynacją względem Andreasa? Przepraszam, czy mogę w tym momencie jebnąć na glebę i się nie podnosić aż do dnia jutrzejszego? :D Wybacz, trudno mi przyswoić, że mogłaby zauroczyć się w kimś, komu tak notorycznie doprawiała rogi. :D
    Chyba mogę świętować. Kurde, w końcu! Jak długo jeszcze mieli zamiar uciekać przed sobą? Okej, zranił ją. Ale jeżeli nastąpi poprawa, a raczej już nastąpiła, to ja nie mam nic przeciwko, aby znów byli razem. Odległość jest do pokonania! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem i szybciutko nadrobiłam. :)
    Julka leci na Andreasa, Julka leci na Adreasa, Julka ... nie no, w głowie mi się to nie mieści, no! Nie można myśleć na poważnie o kolesiu, takim jak on! No nie można i już.
    A co do tamtych dwojga to się bardzo ciesze, że doszli do porozumienia, jeżeli tak to można określić. No nic, czekam na dalsze losy.


    Zapraszam na #3 na http://asertywni.blogspot.com/

    Całuję, Camilla. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kieeedy następny rozdział? :((

    OdpowiedzUsuń