środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział dwudziesty piąty.

Moje serce przestaje bić
Kiedy na mnie patrzysz
Wystarcza jeden dotyk
Kochanie, teraz wierzę
To rzeczywistość
Więc wykorzystaj szansę i
Nigdy nie oglądaj się za siebie
Katy Perry - Teenage dream.

Siedziałam właśnie przed domem, czytałam Kiedy ulegnę i popijałam sok pomarańczowy. Dopiero co kończył się kwiecień, a upał nie jednemu dał już się we znaki. Od dobrych kilku dni miałam ochotę rozpuścić się i nie przejmować tym ukropem, jednak nic takiego nie miało miejsca. Pozostawał mi więc cień oraz różnego rodzaju napoje, które w siebie wlewałam niemal co pięć minut. Julka natomiast pochłonięta  była przygotowaniami do ślubu, który wraz z Marcinem zaplanowali dokładnie w rocznicę swojego  pierwszego spotkania.
- Hej, piękna! - Na taras wbiegła Białorusinka i usiadła przy stole.
- Hej - przywitałam się z nią.
- Już wymyśliłam jak spędzę swój wieczór panieński - oznajmiła radośnie, klaszcząc w dłonie. - A raczej wieczory.
- Jak? - zapytałam, zastanawiając się, co tym razem wymyśliła.
- Wyjedziemy na Karaiby - oznajmiła rozmarzona, a oczy jej się zaświeciły.
Zaśmiałam się głośno, a ta zrobiła pytający wyraz twarzy.
- My?
- No tak, ja i ty - wyjaśniła. - Nie sądzę, żebyś miała lepszy pomysł. No proszę cię, spędzimy ten tydzień jak bohaterowie Pamiętników z wakacji! Zapamiętaj ten czas! 
- A co na to twój narzeczony? Zgodzi się? - zapytałam. Julia wytrzeszczyła na mnie oczy i popukała się w czoło.
- Żeby mnie to jeszcze obchodziło - prychnęła. - Sam będzie spędzał swój wieczór kawalerski i o ile mi wiadomo, to jego narzeczona się do tego nie miesza.
- Tylko, że on urządza jeden wieczór, a ty chcesz wyjechać aż na tydzień.
- Ale ty się zgorzkniała zrobiłaś! - zapiszczała, teatralnie przykładając dłoń do piersi. - Jeszcze brakuje ci kilku kotów i idealnie wpasujesz się w rolę starej panny. Jeśli chcesz, sama pojadę na wyspy, łaski bez.
- Nie ma mowy - zaprotestowałam szybko. - Pojadę z tobą, ktoś cię musi pilnować.
- Sama się przypilnuję - mruknęła, wyrywając mi książkę z dłoni, zanim zdążyłam zareagować. - Co czytasz? Słyszałam, że tam dużo scen nie dla dzieci jest. - Pogroziła mi palcem.
- Czyli nie dla ciebie. - Wyszczerzyłam się, gdy odłożyła powieść na stół, z lekko nieciekawą miną.
- Więc mam rezerwować bilety? Na jutro, ewentualnie pojutrze? - Wstała z krzesła i zaczęła mi się przyglądać, oczekując odpowiedzi.
Pokiwałam jedynie głową i dziewczyna weszła do mieszkania.

Kilka dni później.
Pięć dni na plaży, a człowiek zdąży się już tak opalić. Wyglądam jak czekolada, z tym tylko, że moje ciało za nic w świecie nie chciało rozpuścić się na słońcu. Pojutrze wreszcie będziemy mogły wrócić do Niemiec i przygotowywać się do ślubu Julki i Marcina. Miałam dość ciągłego biegnia za Julią po klubach. Serdecznie.
Obie właśnie leżałyśmy na plaży i się opalałyśmy, kiedy moja przyjaciółka znów zaczęła błagać mnie o wspólne wieczorne wyjście.
- No proszę cię, będzie fajnie! - trajkotała, składając ręce jak do modlitwy. - Zabawimy się, upijemy w trupa i nic nie będziemy pamiętać.
- Już raz się tak urządziłam i więcej nie mam zamiaru.
- Ale obiecuję ci, że tym razem nie będziesz musiała całować obleśnej tarantuli.
- A kto ci o tym powiedział? - zapytałam zdziwiona.
- Jezus - odparła, opierając się o leżak.
- Zabiję drania - mruknęłam z nieskrywaną złością.
- Nic z tego i tak zmartwychwstanie. Taki już jego żywot - westchnęła Julka, upijając trochę soku jabłkowego. - Biedny chłopak, tak się męczyć do końca świata.
- O czym ty mówisz? To słońce chyba ci szkodzi - zaśmiałam się, po czym przeniosłam wzrok na parę, która szła wzdłuż wody. Trzymali się za ręce, o czymś rozmawiali i ogólnie wyglądali na bardzo zakochanych.
Dopiero gdy przyjrzałam im się lepiej, stwierdziłam, że to Atanasijević z jakąś dziewczyną.
Nie wiedzieć czemu, poczułam ukucie zazdrości. Szybko je jednak przegoniłam, karcąc się w myśli i opadłam plecami na oparcie leżaka. To niemożliwe, żebym nadal coś do niego czuła, przecież minęło tyle czasu. Stara miłość nie rdzewieje? Bajeczki, a jeśli przychodzi co do czego, to tak właśnie jest.
- Idziemy? - z rozmyślań wybiła mnie przyjaciółka, która stanęła naprzeciw mnie, zasłaniając mi w ten sposób słońce. Pokiwałam energicznie głową i po chwili ruszyłyśmy do hotelu.

- Idziesz! Nie ma mowy, obiecałaś mnie pilnować.
Opierając się o framugę drzwi od łazienki, wsłuchiwałam się w krzyki Julki, a także obserwowałam jak nakłada sobie drugą warstwę podkładu.
- Sama dasz sobie radę. - Założyłam ręce na klatce piersiowej. Julia posłała mi tylko krótkie spojrzenie, którym zawsze mnie obdarzała, gdy robiłam coś nie tak.
- Okej - mruknęła, sięgając po tusz do rzęs. - Kiedy ktoś nasypie mi czegoś do drinka, a potem obudzę się w nie swojej sypialni, z nie - Marcinem, to wtedy będzie to twoja wina.
- Julka, nie przesadzaj już. - Zaśmiałam się, by dostać od dziewczyny z pięści w ramię. - To bolało.
- No chyba nie uderzyłam cię, żeby było ci przyjemnie. - Popukała się w czoło i wróciła do malowania się. - Idziesz ze mną i koniec.
Westchnęłam głośno i spuściłam ręce.
- To zwolnij łazienkę, muszę wziąć prysznic.

Klub nie wyróżniał się niczym specjalnym. Na parkiecie pełno było tańczących par, a przy stolikach niekontakrujących już mężczyzn. My od razu udałyśmy się do barku, by zamówić sobie po drinku.
- Trochę tu głośno - krzyknęłam, próbując ogłuszyć nieco muzykę puszczaną przez dj'a.
- Mówiłam ci już, kup sobie kota, a i nie zapomnij o włóczce. Zrobisz mi szalik na zimę. - Znów ten wzrok posłany przez Julię.
- Tylko mówię - mruknęłam, odbierając szklankę od barmana.
Siedziałyśmy chwilę w ciszy, a przynajmniej my nie odzywałyśmy się do siebie, bo w klubie było gwarno. Słychać było tylko tę tandetną muzykę z głośników.
Za jakiś czas podszedł do baru mężczyzna, ledwo trzymający się na nogach. Kiedy nas zobaczył, uśmiechnął się szeroko.
- Dziewczynki - wybełkotał, opierając się o blat. - Chcecie zatańczyć?
- Z tobą? - zaśmiała się Julka. - Ty nawet chodzić nie możesz, a co dopiero tańczyć...
- To chodźmy do kibla, porobimy inne rzeczy - zarechotał, a mnie zatkało. Miałam ochotę wychodzić już z tego budynku, ale Julka zaczęła się nakręcać. Wstała z miejsca i podeszła do faceta.
- Do kibla? Z nami? - zaśmiała się głośno. - Z tobą to ja nawet nie chciałabym mieszkać w jednym domu, nie mówiąc o mieście.
- Nie tak ostro, laluniu - zmierzył ją wzrokiem i oblizał usta.
- Facet, jesteś obleśny - krzyknęła w momencie, gdy muzyka ucichła i wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę. Jednak znów DJ włączył CD i ludzie wrócili do zabawy, zostawiając nam jedynie krzywe spojrzenia.
- Julia, chodźmy stąd. - Zaczęłam ciągnąć ją za rękaw t-shirtu, ale dziewczyna wyrwała się i popatrzyła wrogo na mężczyznę, który cały czas mierzył ją oczami. - Chyba nie chcesz wdawać się w kłótnię z tym pijakiem.
-Wypraszam sobie, panienko - powiedział, teraz podchodząc do mnie.
Zaczął zbliżać się na niebezpieczną odległość, dzięki której poczułam smród piwa wymieszanego z wódką. Gdy dotknął moich włosów zadrżałam, ale szybko odtrąciłam jego rękę.
- Łapy przy sobie - warknęłam.
- Wszystko okej? - usłyszałam głos zza pleców i gdy się odwróciłam, ujrzałam przed sobą Atanasijevića,  przyglądającego się pijanemu mężczyźnie.
- W jak najlepszym! - zaśmiał się pijak, podnosząc do góry szklankę z drinkiem. - A ty, napijesz się z nami?
- Nie dziękuję - odparł Aleks, biorąc od niego trunek i stawiając go na blacie. - Tobie też już radzę odstawić alkohol.
Mężczyzna skrzywił się i zmierzył wzrokiem Atanasijevića.
- Dzisiejsza dzieciarnia nie potrafi się porządnie bawić - rzucił na odchodne, znikając w tłumie.
- Loczek! - pisnęła Julia i rzuciła się z uściskami na siatkarza.
- Czego od was chciał? - zapytał, gdy dziewczyna się od niego odsunęła.
- Proponował nam drinki, taniec, aż w końcu seks - zaśmiałam się. - Odmówiłyśmy.
- Sukinsyn - mruknął. - Ale nic wam nie zrobił?
W odpowiedzi pokręciłam lekko głową, przyglądając mu się lepiej.
Całą ta sytuacja go zdenerwowała i wcale się z tym nie krył.
- Miło było was spotkać - uśmiechnął się ciepło i tak samo jak pijany mężczyzna, zniknął w tłumie tańczących ludzi.
Westchnęłam głośno, próbując odgonić motyle, które przez niego zagnieździły mi się w brzuchu, po czym spojrzałam na Julię. Dziewczyna tylko pokręciła głową patrząc na mnie z politowaniem.
- Tylko ty masz talent, żeby stracić takiego faceta - oceniła.

Nie przebywałyśmy już potem w klubie. Kilka minut po incydencie z pijanym napaleńcem wyszłyśmy z budynku, gdzie od razu zrobiło się lepiej za sprawą lekko dmuchającego wiatru.
Nie doszłyśmy nawet parę kroków, bo Julia zaczęła szarpać mnie za ramię.
- Co jest? - zapytałam, ale ona tylko energicznie zaczęła wskazywać na coś palcem.
Przeniosłam tam wzrok i ujrzałam Aleksa, opierającego się o jedną z licznych barierek, które znajdowały się przy budynku.
Długo musiałam wpatrywać się jego sylwetkę, bo Julka zapstrykała palcami przed moimi oczami.
- No idź do niego. - Popchnęła mnie lekko do przodu.
- Zwariowałaś?
- Ty zwariowałaś, dzikusie - mruknęła, znów ponawiając czynność. - Nienormalna jesteś, mówiłam ci to kiedyś, prawda?
Pokiwałam głową i z mocno bijącym sercem ruszyłam w stronę Atanasijevića.
- Hej - powiedziałam, kiedy dzieliły nas zaledwie metry.
Chłopak spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem, po czym się uśmiechnął.
- Hej.
Podeszłam bliżej Serba i oparłam się o barierkę tak samo jak on i odwróciłam głowę w jego stronę. Alek natomiast patrzył się przed siebie, na morze, od którego dzieliło nas dobre kilka metrów.
- Co tu tak sam stoisz? - zapytałam po chwili, zastanawiając się, gdzie zgubił dziewczynę.
- Musiałem przemyśleć parę spraw - odpowiedział i znów się uśmiechnął, co kolejny raz wywołało w moim brzuchu motyle. Nie zachowuj się jak nastolatka - skarciłam się w myśli.
- A ty?
- Postanowiłam szybciej pójść do hotelu.
Nastała grobowa cisza, którą zakłócał tylko szum morza.
- Przepraszam cię - odezwał się w końcu, a kiedy na mojej twarzy zagościło zdziwienie, kontynuował. - Za moje wcześniejsze zachowanie. Myślałem sobie niewiadomo co, a ty ułożyłaś sobie życie z kimś innym.
- Daj spokój - mruknęłam, spuszczając wzrok na chodnik. - Było minęło. Nie powinniśmy do tego wracać.
- Tak, masz rację.
Znów nastała cisza i robiło się coraz niezręcznej.
- Muszę już wracać - odezwałam się nagle i gdy podniosłam oczy, zobaczyłam na jego twarzy zawód, ale po chwili znów się uśmiechnął.
- Spotkamy się jutro? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - To do zobaczenia.
Podniosłam kąciki ust do góry i wspięłam się na palce, by na pożegnanie dać mu buziaka.
Zamiast tego, poczułam woń jego perfum, tych samych, których używał, gdy jeszcze byliśmy razem. Jego bliskość cholernie na mnie zadziałała, nie mówiąc już o ciepłym oddechu, który poczułam na karku.
Uznawszy, że za długo już jestem blisko niego, odsunęłam się gwałtownie i uśmiechnęłam niemrawo.
- Tak, do jutra - odpowiedziałam, nie patrząc już na niego i powolnym krokiem ruszyłam w stronę hotelu.

* * *

Jak słodziutko ♥ Dawno tego Aleksa nie było, musiałam go wcisnąć! :D Raczej już do końca będzie się pojawiał. Znów was dzisiaj zamęczę gifami i życzeniami, o, jak przykro :c Ale muszę. Moja ukochana tarantula obchodzi dzisiaj urodziny. To znaczy... Już nie tarantula, ale wolę go pamiętać z czasów jak był tarantulą. Sto lat, sto lat, Samuel :*
A za tydzień wielka tajenica Julki zostanie rozwikłana! :D Sorry, że spoileruję, ale to takie wspaniałe, że mi do tej pory cieszy się mordka.
Więc zostawiam was i z Julką i Andreasem, moze wam się coś nasunie ;>

13 komentarzy:

  1. Amamamamamamamamamamaam ♥ Napaleniec moim bogiem <3
    Serio, gdyby nie on, Aleks nie mógłby tak wspaniale obronić Kim i Julki. Chociaż Julka sama broniła się całkiem nieźle :D
    Nie wiedziałam że tarantula nie jest już tarantulą, no patrz.
    Jaka tajemnica Julki, przepraszam bardzo? :O
    Czekam na nowy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nikt nie wie, kogo ja sobie wyobrażałam w roli tego napaleńca...
      Tajemnica... Za kilka dni się dowiesz

      Usuń
  2. Rzeczywiście słodko :D Jaki ten świat mały, że udało im się trafić na Aleksa. Niech się jutro spotkają, niech sobie wszystko wybaczą, wyjaśnią i znów będą razem! Oni są stworzeni dla siebie, tylko Kim musi to sobie uświadomić. ;) W końcu jej uczucie jeszcze nie wygasło do końca, dalej coś tam się tli w jej sercu.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z tym słodkim, to był jakiś sarkazm... Nie potrafię opisywać takich scen ;_;
      Dziękuję, również pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Jakie nie umiesz, wyszło świetnie. Bardzo w stylu Kim i Aleksa, o to chodzi ;D

      Usuń
  3. Och, jak ja czekałam na Aleksa!!! Bosz, Bosz, Bosz. Teraz nie tylko Kim zachowuje się jak nastolatka...ja również :D Nie wiem dlaczego, ale on wzbudza we mnie, jak i w Kim, takie pozytywne emocje, kiedy się pojawia. Nikt mi tak do niej nie pasował jak on.
    Julka i Andreas?! Co to ma znaczyć? Co ma nam się nasunąć?! What the hell is going on here?!!
    Nie wiem, nie chcę mi się dłużej rozmyślać...sama się boję zresztą myśleć, o co może chodzić z tą tajemnicą :O
    No no, to pozderki i liczę na przełomowy następny rozdział if u know what i mean ^^
    caroo
    ps. szkoda mi jego dred/ów...bez nich to już nie ta sama Tarantula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On ogólnie wzbudza we mnie pozytywne emocje. Wiecznie uśmiechniety i w ogóle...
      Hahaha, widzę, że wbudziłam tym nie małe zamieszanie :P

      Właśnie. Już nie jest tarantulą... :c

      Usuń
  4. Po tym rozdziale chyba zmienię zdanie na temat Aleksa, wydawał mi się gorszy :D
    Wydaje mi się, że ich znajomość się NIECO wzmocni ;>
    Lubię tego dredziarza, ogólnie podobają mi się tego typu twarze jaką on ma. ;D
    Tak w ogóle to nieźle Julka wymyśliła z tymi Karaibami, nie powiem, że nie :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieco się wzmocni haha :D
      Uff, dobrze, że mi wyjaśniłaś o co chodziło z tą twarzą, bo na początku nie zczaiłam ;o

      Usuń
  5. Wybacz,ale jakoś mam pustkę w głowie i nijak nie potrafię czegoś konkretnego tutaj napisać.

    Zastanawia mnie o jaką tajemnicę tutaj chodzi... Czyżby Julka zaszła w ciążę z Andrzejkiem ??? Broń Boże ..
    Dodam też, że mam nadzieję, że Aleks i Kim się zejdą, chociaż na trochę... Pleasee ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nie ma co komentować ;o Same bzdety, całkowicie cię rozumiem! :D
      Ojej, spokojnie. Sakasowałas mnie tą ciążą. Martwie się o ciebie, Buniu...

      :*

      Usuń
  6. Jak ja bym chciała na taką wycieczkę wyjechać... Dziwny zbieg okoliczności, że akurat tam się Kim z Aleksem spotkała. Może coś z nich jeszcze będzie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też. Zwłaszcza, że już koniec wolności :c
      Takie dziwne zbiego okoliczności tylko u mnie! (:

      Usuń