piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział dwudziesty trzeci.

Tegoroczne święta wcale mi się nie uśmiechały, zwłaszcza że podczas nich postanowiłam pogodzić ze sobą Stefana i Andreasa. Oboje mieli być na naszej Wigilii i miałam nadzieję, że przez ten czas wszystko sobie wyjaśnią, a przy okazji ja też się czegoś dowiem. Od półgodziny wraz z Julką piekłyśmy sernik. Przez ten cały miesiąc trudno było mi nie wygadać się Julce o pierścionku, ale obiecałam to Marcinowi. A dzisiaj już nadszedł dzień zaręczyn. Miałam nadzieję, że moja przyjaciółka nie odmówi chłopakowi i za jakiś czas będziemy mogli przygotowywać się do ślubu.
- Zauważyłaś, że Marcin jest jakiś dziwny? - zagadnęła Julia, gdy wyciągałam gotowe ciasto z piekarnika.
- Nie, skądże - odparłam, próbując nie patrzeć jej w oczy. Uśmiechnęłam się tylko i odłożyłam blachę na stół. - A dlaczego?
- Ostatnio w kółko powtarza, że mnie kocha. - Usiadła na krześle i zaczęła się na nim bujać. - To podejrzane.
- A może po prostu tak jest? Nie możesz go mierzyć miarą Konstantina - odparłam, ale po chwili pożałowałam swoich słów. Julka zmroziła mnie wzrokiem i odkroiła sobie kawałek sernika twierdząc, że za to co powiedziałam, jej się należy.
Wywróciłam oczami, a po chwili w domu rozległo się głośne pukanie. Julka wstała z miejsca i udała się na korytarz.
- Kim! - usłyszałam po chwili jej pisk, więc pędem do niej ruszyłam.
W drzwiach wejściowych ujrzałam Andreasa, a przerażona Julia znów zabijała mnie oczami. Podeszłam do Dredziarza i go uściskałam.
- Co on tu robi? - zapytała zdezorientowana Julia, a Andreas tylko się zaśmiał. - Przecież go nie zapraszałyśmy.
- Ja go zaprosiłam - oznajmiłam, a Julka włączyła swoje ogniki w oczach. We trójkę weszliśmy w głąb mieszkania, a dziewczyna nadal meczyła mnie wzrokiem. Przeszliśmy do kuchni, gdzie Białorusinka wróciła do objadania się ciastem, a ja włączyłam wodę w elektrycznym czajniku.
- Zostaniesz z nami jutro? - zapytałam, opierając się o stół. Chłopak pokręcił przecząco głową.
- Muszę niestety wracać, w pracy mam straszne urwanie głowy. A w dodatku w Moskwie została moja dziewczyna i...
- A kto cię chce? - zapytała Julka z pełnymi ustami sernika i połknęła jego kawałek. Zrobiła zdziwioną minę. - No, oprócz tej tu. - Wskazała na mnie palcem.
- Są jeszcze normalni ludzie na tym świecie - odpowiedział, przesadnie siląc się na uśmiech. - Więc jesteś jedyna.
- Co proszę? - Zaczynało robić się niebezpiecznie, bo Julia wstała z miejsca i zaczęła mierzyć Andreasa wzrokiem. Zabawny widok, ale to mogło zamienić się w coś o wiele gorszego.
- Proszę, nie kłóćcie się, przynajmniej dzisiaj - Spojrzałam na nich błagalnie i oboje odpuścili. - Jak ma na imię? - zwróciłam się do Dredziarza, z nieukrywana radością.
- Lili - odpowiedział, a Julia prychnęła.
- Lili - zarechotała, po czym otarła łzy, które niby napłynęły jej do oczu. - Imię jak dla psa.
- Julka! - skarciłam ją wzrokiem, a ta wróciła do sernika. Już drugiego kawałka. - Gdzie się poznaliście?
- W pracy, też robi u nas tatuaże.
- Ja bym do waszego studia nie poszła - Białorusinka znów się odezwała. Zrobiliśmy pytające miny, a ona wzruszyła ramionami. - Wystarczy, że pracuje tam on i psychiczna Lili, która go... kocha. Myślałam, że to tylko Kim jest taka nienormalna.
Oboje parsknęliśmy śmiechem, a wytracona z równowagi Julka spuściła wzrok na talerz, który świecił już pustkami.
- A ładna jest?
- On, na pewno nie!
- Wyjdź stąd, Julia!
- Okej, już nic nie mówię - mruknęła, znów zaglądając do blaszki z sernikiem. 
Wzniosłam oczy ku górze i zabrałam ciasto ze stołu. Schowałam go z powrotem do piekarnika.
- Jak tak dalej będziesz wpierdzielać, to w spodnie się nie zmieścisz. - Zaśmiałam się, gdy Julka zaplotła ręce na klatce piersiowej i wyszła z kuchni.
Andreas odetchnął z ulgą, a ja wywróciłam oczami. Dlaczego oni się tak nienawidzą?
Zrobiłam nam dwie herbaty i usiedliśmy przy stole. Kiedy nastała cisza, spuściłam wzrok i przegryzłam wargę, nie wiedząc jak zacząć tę rozmowę.
- Coś się stało? - zapytał w końcu, mieszając łyżeczką cukier w napoju. - Nie przyjechałem tu tylko na Wigilię, prawda?
- W sumie, to głównie na Wigilię, ale... O co pokłóciłeś się z Wannerem?
Momentalnie zbladł i spuścił wzrok, wpijając się w brzeg kubka.
- Dlaczego nie chcecie mi powiedzieć? - wybuchnęłam, wstając z krzesła. - To ja jestem powodem tej kłótni, wiem, ale czegoś tu nie rozumiem...
- Choinka! - pisnęła Julka z korytarza, czym przerwała naszą rozmowę. Rasta szybko zerwał się z miejsca, a ja udałam się za nim.
W drzwiach, wraz z wielkim, żywym drzewkiem, Stał Stefan i Marcin, którzy je przywieźli. 
- W tamtym roku to była moja działka, pamiętasz? - odezwał się Andreas, a kiedy Wanner go zauważył, mina momentalnie mu zrzedła. I nagle pomiędzy nimi zaczęło narastać napięcie.
- Wiedziałem, że nie odpuścisz - zwrócił się do mnie, robiąc mi w ten sposób wyrzut.
- Chcę spędzić święta ze wszystkimi moimi przyjaciółmi - oznajmiłam, a on prychnął.
- Chciałaś powiedzieć, że z przyjaciółmi i facetem, który cię skrzywdził - podsumował, patrząc Andreasowi prosto w oczy.
- Po pierwsze, to ty chciałeś, żebym nic nie mówił o wypadku, a po drugie, myślisz, że mi było łatwo? Okłamywałem osobę, na której mi zależało.
- Ale nikt nie kazał ci z nią być - zmrużył oczy, a Dredziarz się zaśmiał.
- Tu cie boli? Że wolała mnie, a nie ciebie?
- Dość! - przerwałam, kiedy Wanner otwierał usta, by coś powiedzieć.
- Kim?! - krzyknęła zawiedziona Julka i dopiero teraz zauważyłam, że wraz z Marcinem siedzieli na schodach i oglądali cały ten cyrk. - Chciałam, żeby się pozabijali!
Wywróciłam oczami, a po chwili Wanner rzucił się z pięściami na Rastę. Nie wiedząc co zrobić, spanikowana zaczęłam ich rozdzielać i z odsieczą przyszedł mi Marcin.
- Stawiam pięć funtów, że Jezus wygra! - krzyknęła Julia, ale wraz z jej chłopakiem zdążyliśmy załagodzić sytuację.
- Zachowujecie się jak dzieci - oceniłam, patrząc i na jednego i na drugiego. - Idź lepiej do domu, a ty na lotnisko i tam spędźcie święta. 
Wanner jak z procy wybiegł z mieszkania, a Andreas, nieco zszokowany, stał nadal w miejscu, jakby ktoś tam go wmurował.
- Nie słyszałeś? - warknęła Julia, wstając ze schodów. - Na lotnisko!

Dzień jeszcze dobrze się nie zaczął,a ja już wyrobiłam sobie zdanie o tych świętach. Czułam się podle. Podle i źle. Kiedy tylko Andreas wyszedł z mieszkania, uciekłam do swojego pokoju na górę i rzuciłam się na łózko. Przymknęłam powieki i przeklęłam w duchu. Po jakimś czasie do pomieszczenia weszła Julka i usiadła na skraju łóżka.
- Wiem, że jesteś zdenerwowana - zaczęła niepewnie, a ja poczułam, że drży. Otworzyłam powieki i spojrzałam na nią. ale powinnaś sobie to z nimi wyjaśnić.
Nie odpowiedziałam. Doskonale wiedziałam, że jestem zmuszona do przeprowadzenia rozmowy z dwójką Niemców, ale szczerze mówiąc, nie miałam na nią najmniejszej ochoty.
- Kłócą się przeze mnie - mruknęłam, wstając z miejsca. Podeszłam do okna i zaczęłam przyglądać się płatkom śniegu, które po przyklejały się do okna. Nastała cisza, wiec odwróciłam się w stronę Julki i założyłam ręce na klatce piersiowej. - Muszę przemówić im do tych pustych łbów, inaczej się pozabijają.
Dziewczyna zaśmiała się i też wstała z miejsca.
- Pójdę na dół, zaraz powinien przyjechać Olieg - powiedziała i wyszła z pokoju.
Zostałam sama.
Westchnęłam głośno i znów oparłam się o parapet. Nigdy nie nawiedziłam zimy. Mróz, który towarzyszył tej porze roku sprawiał, że tak na prawdę próbowałam uśpić się na ten czas. Świąt przestałam oczekiwać już od szesnastego roku, gdy zaczęłam żyć w rozjazdach przez klub i reprezentacje, więc na nie nie czekałam. I o ile zeszłoroczne mogłam jeszcze znieść, to dzisiaj miałam ochotę eksplodować.

Bardzo cieszyłam się, kiedy ten cały świąteczny i mdły czas dobiegł końca i wreszcie mogłam spokojnie usiąść na kanapie.
- Twój brat bardzo dobrze spisał się w roli Mikołaja. - Do salonu weszła Julia i usadowiła się obok mnie. - Jestem z niego dumna.
Uśmiechnęłam się pod nosem przypominajac sobie sytuację sprzed kilku godzin, kiedy to Georg wparował do domu w czerwonym stroju, z białą brodą i workiem pełnym prezentów. Nawet ja coś dostałam. Jednak różowy sweterek w jednorożce od Julii nie ujrzy już światła dziennego.
- Tak, masz rację. Był znakomity.
- Mógłby na tym zarabiać, nie sądzisz?
Popatrzyłam na nią z rozbawieniem, kiedy w drzwiach stanął Marcin. Przyglądał nam się dłuższy czas, po czym się odezwał.
- Możemy porozmawiać, Julka? 
Dziewczyna pokiwała głowa i wstała z miejsca.
- Nie, zostańcie tu. - Uśmiechnęłam się i sama wstałam. - Ja pójdę się przejść.
Przechodząc obok chłopaka posłałam mu pokrzepiający uśmiech, bo wiedziałam, że dokładnie teraz oświadczy się mojej przyjaciółce i wyszłam z mieszkania.
Było już późno, a mrok ogarnął już ulice. Jedyne co je oświetlało, to pojedyncze latarnie, które i tak po chwilę na pewno się zgaszą.
Powoli zaczęłam iść w nieokreślinym celu, patrząc pod stopy, by nie poślizgnąć się na oblodzonym chodniku. Szłam już tak około piętnaście minut. Bez celu, ale kompletnie zmarznięta i zmęczona. Wciąż jednak myślałam o moich dwóch skłóconych przyjaciołach, którzy przeze mnie dzisiaj skoczyli sobie do gardeł.
Chcąc już wracać do domu, odwróciłam się powoli i ruszyłam w drogę. Zatrzymał mnie głośne Kim i zastanawiajac się, kto to może być, odwróciłam się z powrotem i ujrzałam Andreasa i Stefana, kroczących w moją stronę. Zdziwiłam się trochę, bo przecież dopiero co nie mogli wytrzymać w swoim towarzystwie, a teraz idą razem. Bez kłótni, bójek. Jak dawniej.

* * *

Przepraszam namocniej za opóźnienie. Znowu nawaliłam, znowu z czasem, znowu z treścią. A rozdział do dupy, na sześć notatek, więc musiałam go skrócić. A skróciłam w takim głupim momencie. Nie kontaktuję, przepraszam.

I tak w ogóle, to sto lat, Mark ♥ Chyba nie mogę sobie wyśnić lepszego aktora na mojego ukochanego i niezastąpionego Igora, po prostu tylko on pasuje mi na gangstera :D Ale nienienienienienienie, Puck to grzeczny chłopak. 
Więc do następnego, myślę, że już chyba się nie spóźnie i nie nawalę. :)
Karola.

16 komentarzy:

  1. A ty znowu pierdzielisz od rzeczy :D
    Ciekawe czy Julka się zgodzi i czy Niemcy się pogodzili. Znając ciebie zapewne to pierwsze nie wypaliło ;>
    Zupełnie nie rozumiem jak można nie lubić zimy. Ten śnieg, święta, szybki zmrok... Ach, już chcę grudzień ;3
    I już to mówiłam, ale kocham Julkę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie pierdzielę, samą prawdę mówię :)
      Aż tak dobrze mnie znasz? :C
      Chyba jakoś można, bo ja zimy wręcz nie cierpię (no może lubię ją ze wzgledu na święta, i moje urodziny). Jest straszna, a ta długa zima sprzed pół roku nadal mi się śni po nocach :D
      Tak, chyba mówiłaś ;>

      Usuń
  2. Boże, Julia niszczy mnie za każdym razem, wielka bezgraniczna miłość płynie ode mnie w kierunku tej dziewczyny. <3
    Nie mogą jej wprost powiedzieć, o co tak naprawdę się pożarli? Jeden o drugiego zazdrosny czy co? Jezusa jestem jeszcze w stanie zrozumieć, ale Rasta? Może tylko odpiera słowne ataki?
    Kurde no, liczę, że już się pogodzili, bo w Wigilię toczyć wojny nie wypada. :P
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no mogę zdradzić, że w następnym rozdziale wszystko się już wyjaśni :>
      również pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Uwielbiam Julkę! ;DD Przez ciebie zachciało mi się świąt i to w dodatku w wakacje! ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Julia rozpierdziela system, "pięć funtów że Jezus wygra!"
    Jest mistrzynią :D
    Zgodzi się, na pewno się zgodzi na ten ślub. Albo ucieknie z krzykiem. Ale kiedyś tam się zgodzi, w końcu czytałam epilog na mbfl :D
    A Rasta i Jezus chyba już się pogodzą, przynajmniej na to liczę.
    Czekam na nowy! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Julkę. Może trochę za bardzo naskoczyła znów na Andreasa, ale jej teksty są niesamowite, czytam i się śmieję z niej. :D Trochę nieciekawie wyszło z Andreasem i Stefanem, także bardzo ciekawa jestem dlaczego się tak nagle pogodzili. Czyżby udało im się wszystko wyjaśnić? :P Ciekawe. ;)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaha, miło mi bardzo, że moje wypociny kogoś rozśmieszają *.*

      Usuń
    2. Jak masz ochotę to zapraszam do siebie na VIII rozdział.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Jak zwykle miałam kilometrowe zaległości, ale chyba wszyscy do tego przywykli ;)

    ,,- Stawiam pięć funtów, że Jezus wygra!''
    Uwielbiam ją, uwielbiam. Bo jak tutaj nie kochać tej Julki? :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha, Julka napradę jest świetna! :D Sądzę, że końcówka jest dosyć jednoznaczna i mam nadzieję, że się pogodzili. ;) Nie wiem czym to jest spowodowane, może faktem, że kiedy zaczęłam czytać to opowiadanie, to nie oglądałam jeszcze Glee, ale w każdym razie nie mogę się przekonać do tego Andreasa. Jak już poznałam Joe'go to wydawało mi się, że się wszystko odmieni, ale jakoś tak...wiadomo, że to dwie różne osoby, nieważne że bliźniacze xd No i tak jakoś nie przepadam za nim, sama nie wiem... No ale w każdym razie poprawiłaś mi jeszcze humorek tym gifem z moją miłością glee'owską numer pięćset dwa (tak, tak to nazywam) :D
    Pozdrawiam Cię! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. zapraszałam Cię tu już? Być może na fejsie, ale nawet nie pamiętam XD http://carolina-book.blogspot.com/

      Usuń