- Co tu robicie? - zapytałam z zaskoczeniem.
- Właśnie do ciebie idziemy - odpowiedział Wanner, kiedy oboje do mnie doszli. - A ty? Jest trzydzieści stopni, a ty w samym swetrze. Oszalałaś?
- Jest ciepło, tato. - Założyłam ręce na klatce piersiowej i wystawiłam mu jezyk, po czym popatrzyłam Andreasa.
- Chcieliśmy cię przeprosić - odezwał się Rasta, a Wanner pokiwał głową.
- Masz rację, zachowujemy się jak dzieci w podstawówce - wtrącił. - Nie chcemy, żeby ta przyjaźń sie skończyła.
- Nie zachowujecie się jak dzieci z podstawówki, tylko wy nadal nimi jesteście - uśmiechnęłam się przesadnie i spuściłam ręce. Niespodziewanie zaczęłam dygotać z zimna, odczuwać niską temperaturę. - I nie, nasza przyjaźń się nie skończy. Ale musicie mi to wszystko wyjaśnić.
Ich uśmiechy momentalnie zeszły im z twarzy i nawet oczy spuścili w tym samym czasie.
Prychnęłam, mając wszystkiego dość, tego, że wciąż prosząc ich o prawdę, dostaję guzik.
- Wiedziałam - mruknęłam, powoli ruszając w stronę domu.
- Zaczekaj - krzyknęli, po czym ich posłuchałam.
Podeszli do mnie i stanęli naprzeciw.
- Wszystko robicie razem? Zachowujecie się jak bliźniaki. - Uśmiechnęłam, ale po chwili opuściłam kąciki ust. - Chcę znać prawdę. I nie dam wam spokoju, póki nie powiedzie mi dlaczego ja jestem powodem waszej kłótni.
Po kilku minutach we trójdę siedzieliśmy w mieszkaniu Stefana, a sam właściciel w kuchni przygotowywał dla nas gorące napoje. Razem z Andreasem siedzieliśmy w salonie, a wokół panowała cisza.
- Więc? - zapytałam, gdy chłopak w końcu do nas dołączył i usiadł na sofie. Oboje spojrzeli na mnie, a potem po sobie. Wzięłam do ust kubek z herbatą i upiłam łyk.
- Kiedy Andreas przypadkowo spotkał ciebie i Julkę, chciałem, żeby miał cię na oku. - Pierwszy odezwał się Wanner. - Bałem się, że Borys w końcu cię odnajdzie...
- A potem zaprzyjaźniliśmy sie bardziej - Teraz mówił Andreas, więc wzrok skierowałam na niego. - A kiedy zostaliśmy parą, Wannerowi się to nie spodobało. - Spojrzał na niego z wyrzutem, ale Niemiec tylko wzniósł oczy ku górze. - Dlatego cały czas gdy dzwonił, wychodziłem, albo nie odbierałem. Nie chciałem, żebyś słyszała nasze kłótnie.
- I to już cała prawda? - zapytałam niepewnie, chcąc upewnić się, czy przypadkiem mężczyźni niczego przede mną nie ukrywali. Odetchnęłam z ulgą, kiedy oboje pokiwali zgodnie głowami. - Jesteście idiotami, wiecie o tym? - podsumowałam ich i znów usta zatopiłam w malinowej herbacie. - Żeby kłócić się o jakąś tam dziewczynę. Czysta głupota.
- Też doszlismy do wniosku, że nie powinniśmy kłócić się o jakąś tam dziewczynę, zwłaszcza, że jest nią taka wredna przyjaciółka, jak ty. - Wanner wystawił w moją stronę język, ale szybko pożałował swoich słów, kiedy poduszka z impetem wylądowała na jego twarzy. Z nieciekawą miną odłożył ją na bok i zaśmiał się pod nosem. - Tak, teraz utwierdzam się w przekonaniu, że to było głupie, prawda Andreas?
Spojrzałam na Dredziarza i chyba nie chciał podzielić losu swojego przyjaciela, bo tylko pokręcił niemrawo głową. Uśmiechnęłam się triumfalnie i dopiłam resztki herbaty.
- Boisz się jej? - zapytał rozbawiony Stefan, a Andreas popukał się w czoło.
- Będę lecieć - oznajmiłam, wstając i ruszajac wraz z Wannerem do wyjścia. - Julia na pewno odchodzi już od zmysłów. Andreas przenocuje u ciebie? Wiesz, zaprosiłabym go do nas, ale wydaje mi się, że wraz z Julką roznieśli by nasz dom i mnie przy okazji.
- Nie wydaje ci się, tylko na pewno tak by było. - Usłyszałam z salonu Rastę.
- Chcesz dostać jednak tą poduszką? Nie? - zapytałam, nie dostając odpowiedzi. - To siedź tam cicho.
Otworzyłam dzwi i kiedy miałam pożegnać się z przyjacielem, ten zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek. Spojrzałam na niego zdziwiona, a chłopak spuścił wzrok.
- Znalazłem pracę - powiedział, silac się na uśmiech. - Będę mógł oddać ci w końcu te pieniądze.
- Nie musisz mi oddawać, myślałam, że to jest już jasne - mruknęłam, ale on pokręcił głową. - Co to za praca?
- W kadrze siatkarek z USA, miałbym byc ich lekarzem - oznajmił, ale widząc mój wyraz twarzy, który na pewno nie był za ciekawy, kontynuował. - W naszej kadrze znaleźli już kogos na moje miejsce, a do Dynama nie mam zamiaru wracać. Muszę oddać ci te pieniądze, rozumiesz?
- Na jak długo tam jedziesz? - zapytałam niepewnie. Wizja kolejnego rozstania z moim najlepszym przyjacielem na dłuższy czas była dla mnie przerażajaca.
- Próbny okres jest na rok, ale jeśli spodoba im się moja praca, to zostanę tam na dłużej.
- Ile? - zapytałam, spuszczając wzrok. Zupełnie go rozumiałam, wiedziałam, że jest w sytuacji bez wyjścia, że szukał pracy już od dłyższego czasu, ale był dla mnie ważny. Nie chciałam na nowo go stracić.
- Trzy lata.
- Rozumiem - wymamrotałam, próbując się uśmiechnąć. - Kiedy wylatujesz?
- Jutro - odparł po woli.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - zapytałam zaskoczona. - Wyjeżdżasz jutro, praktycznie na trzy lata, a ja dowiaduję się o tym dwanaście godzin przed wylotem?
- Wiedziałem jak zareagujesz - odpowiedział, po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Więc postanowiłeś powiedzieć mi o tym właśnie teraz?
- Będziemy w kontakcie, okej? - zapytał.
Pokiwałam nieznacznie głową, uwolniłam się z jego ramion i powolnym krokiem ruszyłam do domu.
Od wyjścia Kim minęło kilka minut, a Marcin jak usiadł na sofie obok mnie, tak siedział nadal. Wzrok utkwił w naszym beżowym dywanie, a ja swój w nim. A cisza wypełniała cały salon.
- Wszystko z tobą w porządku? - zapytałam niepewnie, na serio zaczynając się o niego martwić.
- Wiesz, że cię kocham - zaczął, nie odrywajac wzroku od podłogi.
- O nie, zaczyna się - mruknęłam, kryjąc twarz w dłoniach. - Rozmawialiśmy o tym i pamiętasz, słowa na K miałeś już nie używać.
Westchnął i spojrzał w górę. Czułam jak targają nim emocje i strach, ale nadal sie o niego bałam.
- A ty mnie kochasz? - zapytał, nie obdażając mnie nawet krótkim spojrzeniem, co już trochę mnie irytowało.
- No jasne, a co to w ogóle za pytanie?
Wziął głęboki oddech i w końcu na mnie popatrzył. W jego oczach dostrzegłam błysk, który tak często w nich bywał, zwłaszcza, gdy przy nim byłam.
- Przepraszam, że nie jestem idealny. Przepraszam, że na początku cie denerwowałem i byłem nachalny, ale zakochałem się i nic na to nie mogłem poradzić. I przepraszam też, że nie zawsze cię słucham, jak opowiadasz mi o nowych odcinkach Plotkary, kiedy jeżdżę szybko na motocyklu i gdy późno wracam z pracy...
- Zaczynam się ciebie bać - wymamrotałam, a on tylko sie uśmiechnął.
Jego zachowanie było dziwne.
Zupełnie.
Dziwniejsze nawet od tego na początku, kiedy próbował mnie podrywać, zapraszać na randki i po prostu, denerwował jak mało kto. Do białej gorączki bardziej doprowadzał mnie tylko Pan Andreas Tarantula.
- Chcę spędzić z tobą resztę mojego życia - znowu się odezwał, a po moim ciele przeszła gorąca fala. Powoli zaczynałam rozumieć, do czego jego rozmowa zaczynała prowadzić. - Od poczatku to wiedziałem, jak tylko cię zobaczyłem.
Musiałam teraz wyglądać komicznie. Otwarte na w pół usta, tak jak i oczy, tylko z tą różnicą, że te były rozwarte na maksa. A do tego te cholerne dłonie, które zaczęły mi się trząść, a na dodatek nie mogłam ich opanować. Głupie ręce, uspokójcie się!
- Marcin, czy... ty... - próbowałam sklecić pożądne zdanie, ale struny głosowe odmówiły mi posłuszeństwa. Z ust wydobył sie tylko mój zachrypnięty głos i miałam wrażenie, jakby do oczu napłynęły mi łzy. Nie, to jednak nie wrażenie, one na prawdę chciały wydostać się na zewnątrz. Zamrugałam kilka razy i na niego spojrzałam. Kiwnął głową i po chwili zaczął szukać czegoś po kieszniach spodni. Kiedy wyciągnął z jednej z nich małe, ciemne pudełeczko, uznałam, że to zawał. Albo już zgon.
- Julio - zaczął i gdyby była to inna chwila, nie tak ważna, to na pewno oberwałby za używanie pełnej wersji mojego imienia. - Kocham cię, a to jest tylko symbol mojego uczucia do ciebie. Chciałbym, żebyś została moją żoną. Uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
- Właśnie do ciebie idziemy - odpowiedział Wanner, kiedy oboje do mnie doszli. - A ty? Jest trzydzieści stopni, a ty w samym swetrze. Oszalałaś?
- Jest ciepło, tato. - Założyłam ręce na klatce piersiowej i wystawiłam mu jezyk, po czym popatrzyłam Andreasa.
- Chcieliśmy cię przeprosić - odezwał się Rasta, a Wanner pokiwał głową.
- Masz rację, zachowujemy się jak dzieci w podstawówce - wtrącił. - Nie chcemy, żeby ta przyjaźń sie skończyła.
- Nie zachowujecie się jak dzieci z podstawówki, tylko wy nadal nimi jesteście - uśmiechnęłam się przesadnie i spuściłam ręce. Niespodziewanie zaczęłam dygotać z zimna, odczuwać niską temperaturę. - I nie, nasza przyjaźń się nie skończy. Ale musicie mi to wszystko wyjaśnić.
Ich uśmiechy momentalnie zeszły im z twarzy i nawet oczy spuścili w tym samym czasie.
Prychnęłam, mając wszystkiego dość, tego, że wciąż prosząc ich o prawdę, dostaję guzik.
- Wiedziałam - mruknęłam, powoli ruszając w stronę domu.
- Zaczekaj - krzyknęli, po czym ich posłuchałam.
Podeszli do mnie i stanęli naprzeciw.
- Wszystko robicie razem? Zachowujecie się jak bliźniaki. - Uśmiechnęłam, ale po chwili opuściłam kąciki ust. - Chcę znać prawdę. I nie dam wam spokoju, póki nie powiedzie mi dlaczego ja jestem powodem waszej kłótni.
Po kilku minutach we trójdę siedzieliśmy w mieszkaniu Stefana, a sam właściciel w kuchni przygotowywał dla nas gorące napoje. Razem z Andreasem siedzieliśmy w salonie, a wokół panowała cisza.
- Więc? - zapytałam, gdy chłopak w końcu do nas dołączył i usiadł na sofie. Oboje spojrzeli na mnie, a potem po sobie. Wzięłam do ust kubek z herbatą i upiłam łyk.
- Kiedy Andreas przypadkowo spotkał ciebie i Julkę, chciałem, żeby miał cię na oku. - Pierwszy odezwał się Wanner. - Bałem się, że Borys w końcu cię odnajdzie...
- A potem zaprzyjaźniliśmy sie bardziej - Teraz mówił Andreas, więc wzrok skierowałam na niego. - A kiedy zostaliśmy parą, Wannerowi się to nie spodobało. - Spojrzał na niego z wyrzutem, ale Niemiec tylko wzniósł oczy ku górze. - Dlatego cały czas gdy dzwonił, wychodziłem, albo nie odbierałem. Nie chciałem, żebyś słyszała nasze kłótnie.
- I to już cała prawda? - zapytałam niepewnie, chcąc upewnić się, czy przypadkiem mężczyźni niczego przede mną nie ukrywali. Odetchnęłam z ulgą, kiedy oboje pokiwali zgodnie głowami. - Jesteście idiotami, wiecie o tym? - podsumowałam ich i znów usta zatopiłam w malinowej herbacie. - Żeby kłócić się o jakąś tam dziewczynę. Czysta głupota.
- Też doszlismy do wniosku, że nie powinniśmy kłócić się o jakąś tam dziewczynę, zwłaszcza, że jest nią taka wredna przyjaciółka, jak ty. - Wanner wystawił w moją stronę język, ale szybko pożałował swoich słów, kiedy poduszka z impetem wylądowała na jego twarzy. Z nieciekawą miną odłożył ją na bok i zaśmiał się pod nosem. - Tak, teraz utwierdzam się w przekonaniu, że to było głupie, prawda Andreas?
Spojrzałam na Dredziarza i chyba nie chciał podzielić losu swojego przyjaciela, bo tylko pokręcił niemrawo głową. Uśmiechnęłam się triumfalnie i dopiłam resztki herbaty.
- Boisz się jej? - zapytał rozbawiony Stefan, a Andreas popukał się w czoło.
- Będę lecieć - oznajmiłam, wstając i ruszajac wraz z Wannerem do wyjścia. - Julia na pewno odchodzi już od zmysłów. Andreas przenocuje u ciebie? Wiesz, zaprosiłabym go do nas, ale wydaje mi się, że wraz z Julką roznieśli by nasz dom i mnie przy okazji.
- Nie wydaje ci się, tylko na pewno tak by było. - Usłyszałam z salonu Rastę.
- Chcesz dostać jednak tą poduszką? Nie? - zapytałam, nie dostając odpowiedzi. - To siedź tam cicho.
Otworzyłam dzwi i kiedy miałam pożegnać się z przyjacielem, ten zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek. Spojrzałam na niego zdziwiona, a chłopak spuścił wzrok.
- Znalazłem pracę - powiedział, silac się na uśmiech. - Będę mógł oddać ci w końcu te pieniądze.
- Nie musisz mi oddawać, myślałam, że to jest już jasne - mruknęłam, ale on pokręcił głową. - Co to za praca?
- W kadrze siatkarek z USA, miałbym byc ich lekarzem - oznajmił, ale widząc mój wyraz twarzy, który na pewno nie był za ciekawy, kontynuował. - W naszej kadrze znaleźli już kogos na moje miejsce, a do Dynama nie mam zamiaru wracać. Muszę oddać ci te pieniądze, rozumiesz?
- Na jak długo tam jedziesz? - zapytałam niepewnie. Wizja kolejnego rozstania z moim najlepszym przyjacielem na dłuższy czas była dla mnie przerażajaca.
- Próbny okres jest na rok, ale jeśli spodoba im się moja praca, to zostanę tam na dłużej.
- Ile? - zapytałam, spuszczając wzrok. Zupełnie go rozumiałam, wiedziałam, że jest w sytuacji bez wyjścia, że szukał pracy już od dłyższego czasu, ale był dla mnie ważny. Nie chciałam na nowo go stracić.
- Trzy lata.
- Rozumiem - wymamrotałam, próbując się uśmiechnąć. - Kiedy wylatujesz?
- Jutro - odparł po woli.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - zapytałam zaskoczona. - Wyjeżdżasz jutro, praktycznie na trzy lata, a ja dowiaduję się o tym dwanaście godzin przed wylotem?
- Wiedziałem jak zareagujesz - odpowiedział, po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Więc postanowiłeś powiedzieć mi o tym właśnie teraz?
- Będziemy w kontakcie, okej? - zapytał.
Pokiwałam nieznacznie głową, uwolniłam się z jego ramion i powolnym krokiem ruszyłam do domu.
Od wyjścia Kim minęło kilka minut, a Marcin jak usiadł na sofie obok mnie, tak siedział nadal. Wzrok utkwił w naszym beżowym dywanie, a ja swój w nim. A cisza wypełniała cały salon.
- Wszystko z tobą w porządku? - zapytałam niepewnie, na serio zaczynając się o niego martwić.
- Wiesz, że cię kocham - zaczął, nie odrywajac wzroku od podłogi.
- O nie, zaczyna się - mruknęłam, kryjąc twarz w dłoniach. - Rozmawialiśmy o tym i pamiętasz, słowa na K miałeś już nie używać.
Westchnął i spojrzał w górę. Czułam jak targają nim emocje i strach, ale nadal sie o niego bałam.
- A ty mnie kochasz? - zapytał, nie obdażając mnie nawet krótkim spojrzeniem, co już trochę mnie irytowało.
- No jasne, a co to w ogóle za pytanie?
Wziął głęboki oddech i w końcu na mnie popatrzył. W jego oczach dostrzegłam błysk, który tak często w nich bywał, zwłaszcza, gdy przy nim byłam.
- Przepraszam, że nie jestem idealny. Przepraszam, że na początku cie denerwowałem i byłem nachalny, ale zakochałem się i nic na to nie mogłem poradzić. I przepraszam też, że nie zawsze cię słucham, jak opowiadasz mi o nowych odcinkach Plotkary, kiedy jeżdżę szybko na motocyklu i gdy późno wracam z pracy...
- Zaczynam się ciebie bać - wymamrotałam, a on tylko sie uśmiechnął.
Jego zachowanie było dziwne.
Zupełnie.
Dziwniejsze nawet od tego na początku, kiedy próbował mnie podrywać, zapraszać na randki i po prostu, denerwował jak mało kto. Do białej gorączki bardziej doprowadzał mnie tylko Pan Andreas Tarantula.
- Chcę spędzić z tobą resztę mojego życia - znowu się odezwał, a po moim ciele przeszła gorąca fala. Powoli zaczynałam rozumieć, do czego jego rozmowa zaczynała prowadzić. - Od poczatku to wiedziałem, jak tylko cię zobaczyłem.
Musiałam teraz wyglądać komicznie. Otwarte na w pół usta, tak jak i oczy, tylko z tą różnicą, że te były rozwarte na maksa. A do tego te cholerne dłonie, które zaczęły mi się trząść, a na dodatek nie mogłam ich opanować. Głupie ręce, uspokójcie się!
- Marcin, czy... ty... - próbowałam sklecić pożądne zdanie, ale struny głosowe odmówiły mi posłuszeństwa. Z ust wydobył sie tylko mój zachrypnięty głos i miałam wrażenie, jakby do oczu napłynęły mi łzy. Nie, to jednak nie wrażenie, one na prawdę chciały wydostać się na zewnątrz. Zamrugałam kilka razy i na niego spojrzałam. Kiwnął głową i po chwili zaczął szukać czegoś po kieszniach spodni. Kiedy wyciągnął z jednej z nich małe, ciemne pudełeczko, uznałam, że to zawał. Albo już zgon.
- Julio - zaczął i gdyby była to inna chwila, nie tak ważna, to na pewno oberwałby za używanie pełnej wersji mojego imienia. - Kocham cię, a to jest tylko symbol mojego uczucia do ciebie. Chciałbym, żebyś została moją żoną. Uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
* * *
Nie, nie, nie. Znów mi się nie podoba ;____;
Po obliczeniach, analizowaniu i innych pierdoletach, ogłaszam, że do zakończenia tego opowiadania zostało 13 rozdziałów (razem z epilogiem). Później zacznę nową historię.
A rozdział zadedykowany dla Caro, milusia była wczorajsza niespodzianka? ^__^ Dziewczyno, masz genialny zapłon ♥
Jak może Ci się nie podobać taki dobry rozdział? ;D Cieszę się niezmiernie, że moja ulubiona trójka już sobie wszystko wyjaśniła - Stefan był po prostu zazdrosny! A co najgorsze, musi wyjechać. Akurat teraz, kiedy zaczęło im się układać, szkoda.
OdpowiedzUsuńZaręczyny cudowne, zarówno mowa jak i zaskoczenie Julki. Ciągle nie wiem, czy się zgodziła, ale mam nadzieję, że tak. Marcin jest świetnym facetem, z początku, jak sam mówił, trochę nachalny, ale zakochał się i nic tego nie zmieni! :D
Pozdrawiam!
No jak on może wyjechać, no?!
OdpowiedzUsuńChociaż dobrze, że się pogodzili. Czyli zazdrość? Hmm, można było się tego spodziewać.
Zauważyłam, że Marcin jest inny niż na początku, wydawał się być aż za śmiały, a teraz? Niezbyt :D
Jej, oby Jula się zgodziła...
Co ci się nie podoba, tej? Świetnie jest :>
:* (nie będę gorsza!)
Świetny . :)
OdpowiedzUsuńMoje marzenie się spełniło!!!! Tak czekałam na tą dedykację, haha :D A żebyś wiedziała, że niespodzianka niesamowita! Teraz zupełnie inaczej patrzę na niektóre postacie, wyobrażam je sobie jak rodem z Glee. XD Ej, nie musiałaś tak na forum pisać o tym zapłonie, huehuehue.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to jak zwykle tylko Tobie się nie podoba, ech ty! Od początku przeczuwałam, co jest powodem kłótni Wannera i Rasty i praktycznie się nie myliłam. Głupki! :d Zaręczyn nie ma jak komentować. Mam tylko nadzieję, że Brittany...haha, znaczy JULKA niczego nie odwali, i że się zgodzi ;) (Tak, tak, to z Brittany to było specjalnie, nie mogłam się powstrzymać :D)
późnozapłonowa caro.
Ej, no bo ja już od dawna o tym myślałam, prawie że od początku czytania tego, że epilog Matchball for Love to jest tak jakby "przyszłość Julki i innych bohaterów" z nowych szans, nie? Moja pogięta logika... :D Ale fajnie to wymyśliłaś ;)
UsuńCudowny! ;)
OdpowiedzUsuńEj no, co to ma być? :c Jezus dopiero co wrócił do życia Kim, a już ma z niego zniknąć? I to w dodatku na taką odległość? Nie no, jaja. Takie coś to tylko Karoliny potrafią wymyślić. :P
OdpowiedzUsuńTylko mi nie mów, że Julka odmówi. Wtedy nie tylko Marcin się załamie. Ja chyba również powielę jego los. :c
Głupoty gadasz. Rozdział świetny, jak zwykle. :D
OdpowiedzUsuńA ja od razu zajarzyłam, o co chodzi Marcinowi z tą gadką. Ale miałam tę wyższość nad Julką, że pamiętałam epilog poprzedniego bloga :D
Reakcja Julki mnie zaskoczyła o.O Totalnie. Myślałam że stwierdzi że to żart, czy coś, a ta beczy.
OdpowiedzUsuńBoże jedyny, co się z tą dziewczyną dzieje? :D
A ty chyba się kotenieńku źle czujesz. Rozdział jest g e n i a l n y. A ta trzynastka, to chyba jakaś pechowa :O
Będe płakać.
Zapraszam w wolnej chwili na nowy rozdział: majeks.blog.pl ;)
Nadrobiłam!
OdpowiedzUsuńMarcin, idealne zaręczyny no! Tylko niech mi się ona nie zgodzi! :P
No i mamy znów smutno, dlaczego on teraz musi znikać, teraz kiedy znów jest dobrze, było. Czy to przetrwa? Eh.
+zapraszam do siebie.
Całuję, Camilla. :*