wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział dwudziesty.

- To powinno być dopięte na ostatni guzik, rozumiesz? - Przez prawie dwie godziny słuchałam monologu Julki o tegorocznych święta. Szczerze? Już po pięciu minutach miałam dość, a dwie godziny to stanowczo za dużo. Co z tego rozmowy zrozumiałam? Że choinkę kupić najlepiej żywą, żeby móc poczuć jej zapach i klimat świąt. Że karpia kupujemy w sklepie już gotowego (czyli zabitego), bo Julia nie ma zamiaru urządzać w łazience mordów. Że jako prezent ode mnie chciałaby dostać złoty łańcuszek z literą K. I że lepiej nie zapraszać głupiego Rasty na Wigilię, bo na pewno spędzi ją w gronie równie głupich rast.
- Nie! - zaprotestowałam, gdy Julia zaczęła wyczytywać kolejny punkt ze swojej listy zapisanej w notesiku różowym długopisem, który kupiła sobie kiedyś w Japonii (i się jeszcze skurczybyk nie wypisał!). - Andreas spędzi z nami i Wigilię i pierwszy dzień świąt.
- Wiesz, że mnie tym zabijasz? - Spojrzała znad swoich nerdów, w których, jak twierdziła, wyglądała jak prawdziwa bizneswomen. - A poza tym to twój były. Nadal tego nie rozumiem, jak mogłaś z nim być, no ale jednak. Nie będzie ci niezręcznie, gdy na kolacji będzie siedział naprzeciw ciebie i zajadał się karpiem z Lidla?
- Rozstaliśmy się w przyjaźni, więc nie będzie mi to przeszkadzać. - Wyszczerzyłam się do wyraźnie zawiedzionej dziewczyny, ale po chwili Julia upuściła swoją pamiątkę z kraju kwitnącej wiśni i uśmiechnęła się złowieszczo. - Coś z tobą nie tak?
- Ten lidlowski karp podsunął mi pewną genialnie-wspaniałą myśl - mówiła jak wariatka, patrząc się w jeden punkt na ścianie. - A gdyby tak dosypać mu czegoś go jedzenia?
Popukałam się w czoło, dając jej do zrozumienia, że to nie jest wcale genialnie-wspaniała myśl. Białorusinka sięgnęła po długopis i zerknęła na dalszą część listy.
- Ubrać Georga za Mikołaja - wyczytała, a ja o mało co się nie oplułam. Ze śmiechu oczywiście.
- Słucham? - wydukałam, ale poważny wzrok Julki mówił, że to prawda. Ona chce zrobić z mojego brata Mikołaja... Z prezentami, w czerwonym stroju i z brodą. - On się na to na pewno nie zgodzi.
- Spokojna twoja rozczochrana. - Mrugnęła porozumiewawczo. - Już do niego dzwoniłam, powiedział, że to żaden problem.
- No to będą jaja - skwitowałam, a Julka pokiwała głową.
- Ciastami i innego typu rzeczami zajmie się Violetta, bo ma wprawę w gotowaniu, a dzieci naszych ukochanych braci ubiorą choinkę.
- Przecież same nie dadzą sobie rady - oceniłam, ale Julia wgapiała się tylko w ten swój notes. Po chwili zareagowała.
- Co? Marcina się w to wkopie, on uwielbia dzieci.
- A właśnie... Gdzie on jest? - To dziwne, że dopiero teraz zauważyłam jego nieobecność, bo przesiadywał u nas całe dnie. 
- No nie wiem - Julka zrobiła pauzę na niby myślenie. - W swoim domu?
- A to nowość! - klasnęłam w dłonie, śmiejąc się w głos. - To on ma dom?
- Ha, ha, ha. - Przedrzeźniła mnie, odkładając notes na kanapę. - I nie, Rasta nie spędzi z nami ani minuty Wigilii, chyba, że do tego czasu kopnę w kalendarz. Wtedy każdego będziesz mogła tu przyprowadzać. Nawet tą tarantulę.

Gdyby Cornelia nie była siostrą mojego najlepszego przyjaciela, dawno odwołałabym nasze spotkanie, które notabene miało się odbyć dobre trzy godziny temu. Nie wiedziałam, co ta dziewczyna sobie myślała, umawiając się ze mną, a potem spóźniając się tyle czasu.
Gdy tylko usłyszałam głośne pukanie do drzwi, szybko przeszłam na korytarz i je otworzyłam. Za drzwiami stała oczywiście Cornelia. Z pogrzebu Stefana zapamiętałam ją doskonale, a teraz mogłam śmiało stwierdzić, że jego siostra z wyglądu nic się nie zmieniła. Wciąż ten sam rażący, różowy kolor włosów, styl jak u zbuntowanej nastolatki rodem z amerykańskiego serialu i papieros w ustach. Tak, nic się nie zmieniła.
- Cześć - przywitała się nieco lodowatym tonem i weszła do środka. - Stefan powiedział mi, że masz dla mnie pieniądze.
- Tak... Ale może wejdziesz do środka? Napijemy się czegoś, porozmawiamy.
Dosłownie widziałam jak przez jej twarz przechodzi nutka zdenerwowania i zmieszania. Bó! Nie bójta się, to tylko psychiczna Karolina sprawdza waszą czujność. Wpisz w komentarzu 'bendeguz', żebym wiedziała, że to przeczytałaś... OK, to nie męczę... Po chwili jednak spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- Jasne - odpowiedziała i weszłyśmy do salonu.
- Czego się napijesz?
- No to niech będzie herbata. - Znów się uśmiechnęła, siadając na kanapie. - Tylko bez cukru.
Pokiwałam głową i przeszłam do kuchni. Przygotowując dla nas dwie herbaty, obmyślałam jak zacząć z nią rozmowę o pieniądzach. Powinnam być delikatna, bo Wanner ostrzegał mnie o wybuchowości jego siostry.
Kiedy wróciłam do Cornelii i podałam jej filiżankę, ta znów się uśmiechnęła i podziękowała. Z początku, jeszcze na cmentarzu wyrobiłam sobie o niej jednoznaczne zdanie. Ale teraz była zupełnie inna, miła, uprzejma i sprawiała wrażenie kulturalnej. Owszem, nie powinnam sądzić po okładce, ale także zachowanie na pogrzenie pozwoliło mi na wysnucie takiego wniosku.
Usiadłam naprzeciw dziewczyny, która zatopiła swoje usta w filiżance i sączyła z niej napój.
- Bardzo ci dziękuję, że chcesz pożyczyć mi tyle pieniędzy. - Przerwała ciszę, odkładając puste naczynie na stół. - Będę ci dozgonnie wdzięczna.
- To dla mnie żaden problem. - Uśmiechnęłam się czując, że to odpowiedni moment o wypytanie jej o pożyczkę. - To jednak bardzo duża suma, nie sądzisz?
- Tak, ale z chłopakiem mamy zamiar przenieść się do większego mieszkania. Oddamy ci, nie martw się - oznajmiła, denerwująco patrząc mi w oczy. Nie, żeby mi to w jakikolwiek sposób przeszkadzało, ale jej miodowy wzrok mnie przeszywał.
- Słyszałam, że twój chłopak jest siatkarzem - ciągnęłam, próbując dowiedzieć się czegoś więcej.
- Tak, gra w reprezentacji na pozycji środkowego. - Ukazała rząd białych zębów, a ja pomyślałam tylko o jednym siatkarzu na tej pozycji.
- Planujecie coś poważniejszego? - zapytałam niepewnie, jakby zupełnie mnie to nie obchodziło, Ale w środku naszła mnie myśl, żeby zapytać o imię jej chłopaka.
Cornelia wyciągnęła ku mnie dłoń, a moim oczom ukazał się pierścionek zaręczynowy z cyrkonią.
- Dwa tygodnie temu Marcus mi się uświadczył - powiedziała uradowana, a ja byłam już na tysiąc procent pewna, że to właśnie Cornelia jest dziewczyną Marcusa Bohme.
- Jest przepiękny. - Uśmiechnęłam się, czując się bardzo dziwnie, patrząc na ten pierścionek i na uradowaną dziewczynę.
Zabrałam obie filiżanki i zaniosłam je do kuchni. Gdy wróciłam, Cornelia była gotowa do wyjścia. Bez słowa wręczyłam jej kopertę z pieniędzmi i się z nią pożegnałam.
Długo potem myślałam o Cornelii, o jej pożyczce i co gorsza o Marcusie. Byłam zupełnie przekonana, że dziewczyna jednak nie powiedziała mi prawdy. A może tylko chciałam, żeby fakt, że Marcus i Cornelia biorą ślub i zamieszkają razem okazał się kłamstwem?


* * *

Jak ja ten rozdział kocham. Zwłaszcza fragment z Julką i Kim. 
Ostatnie kilka dni minęło pod znakiem niewyspania się i zmęczenia. Powód? Siatkówka ;) A jaki inny? Hah, mimo, że w F6 nie gra nasza reprezentacja, to musiałam obejrzeć finały. 
I wiecie co? Cieszę się, że wygrali Rosjanie, a Włosi zajęli trzecie miejsce. Przez tego Spiridonowa zaczęłam kibicować Sbornie, haha. Kocham gościa po prostu ;d
Jestem załamana. Dopiero teraz dowiedziałam się, że Niemcy będą na Memoriale Wagnera. Wiedziałam, że przyjadą Rosjanie i Holendrzy, ale nie wiem jakim cudem ominęła mnie informacja o Niemcach... A przecież każdy wie, że to moja ulubiona reprezentacja i dałabym wszystko za bilet na ich mecz :C
Więęęęęęęęęęęęęęc... Ma ktoś do odsprzedania bilet na mecz Niemcy-Polska? :>

6 komentarzy:

  1. Przykro mi, ale również nie mam bilecików, mnie wtedy nawet w Polsce nie będzie. :( Rosyjska dziewiąteczka jest najlepsza, uwielbiam gościa! *.*
    Mi też się tak wydaję, że Cornelia nie powiedziała Kim wszystkiego. Okej, z tym ślubem to jeszcze jestem w stanie jej uwierzyć. Ale mam wrażenie, że coś ważnego przed nią ukrywa.
    Dżordż-Mikołaj? Ja chcę to zobaczyć! :D
    Święta z Julką to nie święta, to armagedon. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a, nie wiem, o co chodzi, nie zatrybiłam, ale bendeguz. XD

      Usuń
  2. 'bendeguz' - żeby nie było :D Bardzo fajny rozdział. Co tu dużo pisać, przygotowania do świąt są zawsze przyjemne. :) I bardzo chcę przeczytać o Georgu przebranym za Mikołaja. :D Cornelia zaskoczyła mnie całą tą sprawą z zaręczynami i zmianą mieszkania. Ale kto wie, czy powiedziała prawdę. Nie zdziwiłabym się, jakby potrzebowała pieniędzy na coś innego.
    Biletu niestety nie mam, szkoda.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bendeguz - o co kaman?
    Stwierdzam iż Julka jest psychiczna. Bo kto normalny chce przebrać dwumetrowego Georga za Mikołaja. Chociaż w sumie... chciałabym to zobaczyć.
    Jeśli chodzi o sprawę Cornelii, to ja nadal uważam, że jest fałszywa. I tak jak moje poprzedniczki wachają się co do jej zachowania, tak ja jej w ogóle nie ufam. NIC A NIC. Bo przecież mogła sobie sama kupić ten pierścionek. Dobra, już sięsama nakręcam za bardzo...

    "A może tylko chciałam, żeby fakt, że Marcus i Cornelia biorą ślub i zamieszkają razem okazał się kłamstwem?" Czyżby jakiś romansik na lini Marcus-Kim ? *.*

    A bilecików nie mam, wybacz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bendeguz. Czy ty Ófek masz coś z móżdżkiem? xD
    Ta Corny kłamie jak z nut. Jest fałszywa, do tego jej się boje. Jej i różowych włosów. Ludzi z takimi włosami należy u czubków zamykać, ot co.
    Georg jako mikołaj, jak najbardziej. Powinni tak na boisko ubrani wychodzić :3
    A wracając do Corneli, to pewnie jest gengsterką (jest takie słowo?). Wpadła w długi bo ćpa i konkurencyjna mafia grozi że zabije Bohme, jak im nie zapłaci. Tyle na ten temat, pozdrawiam.

    :*

    OdpowiedzUsuń