środa, 31 lipca 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy.

Drugie szanse nigdy się nie liczą, ludzie nigdy się nie zmieniają.
Paramore - Misery Business.


- I właśnie dlatego postanowiłam postawić cię przed faktem dokonanym - oznajmiła radośnie Julka, w ja wciąż nie mogłam oderwać wzroku od dwóch walizek Marcina, które sam postawił w kacie.
- Mówiłem, że to zły pomysł - powiedział do Julii szatyn, po czym uśmiechnął się do mnie przepraszająco. - Chciałem zapytać cię o zdanie, ale Julka się uparła...
- Cicho, Marcin, ja to załatwię... Idź do kuchni, napij się czegoś - mówiła tak jakby do niego, ale swój wzrok utkwiony miała we mnie.
Zrezygnowany chłopak udał się do pomieszczenia obok, a ja byłam już przygotowana na atak Białorusinki. Nie potrzebnie.
- Wiem, że powinnam zapytać cię o zdanie, ale znam cię, nie zgodziłabyś się. - Usiadła na sofie i założyła nogę na nogę.
- Jestem po prostu tym zaskoczona - odparłam, wzruszając ramionami. - Ale gdybyś zapytała mnie o zgodę, na pewno nie powiedziałabym negatywnie.
- Na prawdę? - pisnęła, wstając z sofy i rzuciła mi się na szyję. - Kocham cię!
- Ale w takich okolicznościach nie jestem już tak o tym przekonana - wymamrotałam, kiedy dziewczyna mocno mną tarmosiła. Poczułam się jak marionetka w teatrzyku dla dzieci. Niezbyt przyjemne uczucie.
Po usłyszeniu moich słów, Julka szybko odsunęła się ode mnie i obdarzyła pytającym wzrokiem.
- To znaczy, że... - zaczęła, a po chwili przechyliła lekko głowę, marszcząc przy tym nosek. - Godzisz się, aby Marcin tu ze mną zamieszkał?
- Jeśli sam będzie po sobie sprzątał, prał i dokładał się do wydatków, to owszem. - Pokiwałam lekko głową, by niedługo potem znów paść ofiarą julkowych czułości.
- Mówiłam, że się zgodzi? - krzyknęła, a z kuchni wyszedł jej chłopak. - Zawsze mi ulega. - Uśmiechnęła się i uścisnęła mnie za policzek.
- Dobrze, skończ - Na mojej twarzy zagościł niemrawy uśmiech i Julka usiadła z powrotem na sofie.
Marcin usadowił się obok niej i objął ją ramieniem. A wyglądali przy tym tak słodko i miło, że aż nie chciało się od nich oderwać oczu.
- A ty nie masz dzisiaj nic ciekawego do roboty? - zapytała po chwili dziewczyna. Zmrużyłam oczy, nie wiedząc o co jej chodzi, a ta tylko się zaśmiała. - Nie masz dziś żadnych planów? Boże, dogada się dzisiaj z tobą jak z omdlałą faneczką Biebera. - Wyszczerzyła się głupio.
- Nieszczególnie - uśmiechnęłam się słabo, a ta uderzyła Marcina w ramię i oboje spojrzeli na mnie podejrzliwie. 
- To się dobrze składa. - Oboje pokiwali głowami, a gdyby istniał w ogóle jakiś konkurs na synchroniczne kiwanie głowami, mieliby pierwsze miejsce. - Idziesz dzisiaj z nami na dyskotekę!
- Ja? Ja i dyskoteka? - zaśmiałam się. - Nie jestem przypadkiem za stara na takie zabawy?
Julia zrobiła urażoną minę, a Marcin zaśmiał się w głos, ale został uciszony przez swoja Białorusinkę jednym spojrzeniem.
- Uważasz, ze jestem za stara? - zapytała, mrużąc swoje niebieskie oczy.
- Nie to miałam na myśli - próbowałam sprostować tę niezręczną sytuację. - A poza tym, to wy będziecie zajmować się sobą, a ja zostanę sama.
- Co za problem, weź ze sobą Jezusa - zaproponowała, machając energicznie ręką. - Jemu też pewnie przyda się odrobina rozrywki po przygodach z siostrzyczką, mam rację?
- No pewnie, tylko nie wiem czy będzie chciał - uznałam.
- Powiedz mu, że ciotce Julce się nie odmawia. - Zaśmiała się. - No, dzwoń do niego, kochanieńka.
Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Od razu przeszłam do kontaktów, wybrałam numer Wannera i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Kim? - Po trzech sygnałach odebrał i usłyszałam jego głos. W tle było słychać miejski rumor, co wskazywało na to, ze jest poza domem.
- Cieszę się, że dzwonisz, miałem zrobić dokładnie to samo.
W jego głosie dostrzegłam nutkę zdenerwowania, co ostatnio zdarzało się zbyt często.
- A coś się stało?
- Właśnie wracam ze szpitala - odrzekł, a po moim ciele przeszła fala gorąca. - Spotkamy się? Może być w Fantazji? Właśnie tędy przechodzę.
- Oczywiście, ale co się stało?
- Wszystko opowiem ci na miejscu, okej? Tylko się nie denerwuj.
Tak, łatwo ci powiedzieć.

Mała, przytulna cukiernia Fantazja znajdowała się cztery ulice dalej, więc zamówiłam taksówkę i udałam się na umówione miejsce. Szczerze mówiąc, obawiałam się tego spotkania. Czego mogłam spodziewać się po Wannerze? Chłopak wiele przeszedł i zważywszy na to, obawiałam się, że znów mogło mu się stać. W mojej głowie powstawało wiele czarnych scenariuszy, ale gdy tylko weszłam do kawiarni, widok całego i zdrowego Stefana to wszystko rozwiał.
Odetchnęłam z ulgą i powoli ruszyłam w jego stronę.
- Cześć - przywitałam się z przyjacielem, a ten tylko się uśmiechnął. - Powiedz mi wreszcie, co się stało.
- A nie chcesz czegoś zamówić? - spytał, ale widząc mój gromiący go wzrok, westchnął. - Zagadka z pożyczką Cornelii rozwiązana.
- Tak? - zapytałam zaskoczona. - Więc?
- Była zadłużona u pewnego dilera narkotyków, który zagroził jej, że naśle na nią swoich koleżków - odparł, opadając na oparcie krzesła i założył ręce na piersi.
- Żartujesz? - wyszeptałam nieco zaskoczona, gdy podeszłą do nas kelnerka i zapytała co podać. Zgodnie odmówiliśmy i wróciliśmy do rozmowy. - A po co byłeś w szpitalu?
- Marcus znalazł ją w domu, zupełnie nieprzytomną i nie kontaktującą, a w szpitalu okazało się, że jest naćpana.
- Mogliśmy się tego spodziewać. - Cały czas kręciłam głową z niedowierzaniem.
- Tylko, że ja chciałem wierzyć, że ona się zmieniła... Dawałem jej milion szans, które co raz psuła.
- Nie chcę cię obrazić, ale tacy ludzie z reguły się nie zmieniają - dodałam, próbując nie patrzeć na niego. - Jeśli będzie chciała, to możecie zapisać ją na odwyk.
- Myślisz, że on by coś pomógł? Ona jest uparta, nie zgodzi się.
- Wiec chce umrzeć? - Spojrzałam na jego twarz, która nie wyrażała nic. - Jeśli kochasz Cornelię, powinieneś namówić ją na odwyk, jak najszybciej.
Pokiwał głową, usmiechajac się lekko.
- Julia kazała mi się o coś ciebie zapytać - zmieniłam temat, a ten zrobił przerażoną minę. Zaśmiałam się. - Nie bój się, to nic strasznego. O dziwo... Pójdziesz ze mną na dyskotekę? - Jak śmiesznie musiało zabrzmieć to w moich ustach.
- I Julka kazała o to zapytać? - spytał zdziwiony, ale po chwili zaśmiał się głośno.
- Przestań! Wszystko utrudniasz - dodałam, czując jak palą mnie policzki. - Po prostu chcą z Marcinem zabrać mnie na jakąś głupią zabawę, a kiedy broniłam się, że nie będę miała co tam robić, wyskoczyła z tobą.
- I ty chcesz tańczyć? Nigdy nie widziałem cię tańczącej... No, oprócz Sylwestra, kiedy tańczyłaś na barze.
- Ja tańczyłam na barze? - zdziwiłam się, a po chwili miałam ochotę go zabić. - Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś?!
- Żartowałem! - zarechotał, unosząc dłonie w geście kapitulacji. - I wyłącz te avady w oczach, chyba nie chcesz zrobić mi krzywdy?
- Uwierz, chcę - uśmiechnęłam się wrednie, a Wanner odpowiedział mi tym samym. - To co? Pójdziemy tam pośmiać się z Julki i Marcina, że nie umieją tańczyć?
- Z przyjemnością.

* * *
Dziękuję Paramore, które mnie zmobilizowało.
Czekam na propozycje dotyczące siatkarza, o którym chciałybyście poczytać w opowiadaniu mojego autorstwa. Bo nie ukrywam, muszę sobie zarysować fabułę, postacie i inne ważne rzeczy, bo nowe-szanse nie będą trwać wiecznie. Postaram się skończyć to do trzydziestu rozdziałów.
Komentarz odautorski nijaki. 
Nigdy nie zamieszkujcie na wsi, mówię to wam. A jeśli i tak się zdecydujecie, to w taki czas jak ten, wspomnicie moje słowa :)

Pozdrawiam w ten przeuroczy dzień. Karolajn :*

10 komentarzy:

  1. Ależ ten Marcin się rozpędził! :D
    I wiedziałam, że z tą Cornelią będzie coś nie tak! Będzie jeszcze gorzej, na stówę! :D
    Dyskoteka+Kim+Stefan? To nie będzie normalny wieczór :>
    Znam ten ból mieszkania na wsi i marzę tylko o wyniesieniu się z tej dziury... Uh, kiedyś w Rzeszowie nie będę miała z tym problemu :D
    Poozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huhu, to może razem zamieszkamy w Rzeszowie, bo też mam zamiary się tam przenieść..
      Bliżej na Podpromie i te sprawy haha :D

      Usuń
  2. Dyskoteka+Kim, odrazu przypomniał mi się wspaniały Sylwester :D
    Byłam blisko, jeżeli chodzi Corny. Dilerzy to prawie gangsterzy.
    Tak tak, też mieszkam na zadupiu i dołączam się, nie chcielibyście tam mieszkać. Wierzcie Ófolowi na słowo.
    w wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział:
    http://prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2013/08/02/rozdzial-xiii/
    Pozdrawiam, W ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętny sylwester - kocham powracać do tego rozdizału hah :3

      Usuń
  3. Czyli narkotyki. Ah, ta Cornelia, rzeczywiście przydałaby się jej pomoc. I nie mogę się doczekać ich wspólnej imprezy. Dobrze, że zdecydowała się zabrać ze sobą Stefana (Jezus - świetny pseudonim :D). Tylko żeby nie była to powtórka z Sylwestra. Albo niech będzie! :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnej powtórki z Sylwestra nie będzie, choćbym bardzo chciała :c
      Pewnie znów was rozczaruję...

      Usuń
    2. Co tak pesymistycznie? :) Pisz jak chcesz, a my jako czytelnicy i tak będziemy zachwyceni rozwiązaniem na jakie wpadłaś. :D
      I zapraszam do siebie na rozdział VI. :)

      Usuń
  4. Korzystam z chwili dostępu do Internetu i komentuję. ;) Wiedziałam, że siostra Wannera wpakował się w coś brzydkiego, ale żeby próbować się zabić? Może faktycznie skoro nie widziała wyjścia z tej sytuacji to mogła zrobić tylko to...
    Czyli do końca nowych-szans już niedaleko. Ciekawe jak to rozegrasz
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, czasem przedawkowanie narkotyków nie wiąże się z takim zamiarem. Można zrobić to przez przypadek.
      Moja głowa (a raczej mój mózg) mnie przeraża. Już mam wszystko przygotowane. muszę jeszcze uzupełnić parę szczegółów, ale dam radę ;)

      Usuń
  5. Zapraszam na moje dwa blogi: http://senna-rzeczywistosc.blogspot.com/ Poleć znajomym oraz: http://w-pulapce-uczuc.blogspot.com Poleć znajomym :) proszę o szczere opinie ;)

    OdpowiedzUsuń