poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział szesnasty.

Następne dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił i zanim się obejrzałam, Georg z resztą reprezentacji wyjechali do Rosji na Mistrzostwa Europy. A jeśli wyjechał Georg, to wyjechałam także i ja z Violettą i dziećmi. Był to wspaniały moment na spotkanie się z Julią, gdyż i klan Achremów postanowił śledzić na żywo zmagania europejskich siatkarzy.
Od dobrych kilku dni Georg znów zaczął męczyć mnie z powodu treningu z jego kolegami z reprezentacji. Wciąż mu odmawiałam, nie chcąc się po prostu zbłaźnić, ale Grozer w ogóle nie chciał tego zrozumieć. Nie rozumiał, że jestem tylko dziewczyną, którą każdy normalny siatkarz na parkiecie rozniesie w pył.
- Powiedziałem Heynenowi, że przyjdziesz dziś na trening - wyszczerzył się do mnie w drugim dniu mistrzostw.
- Daj już spokój, Georg, nie rozumiesz, że to nie ma sensu? - zapytałam, ale on tylko puścił to pytanie mimo uszu.
- Chłopaków też już poinformowałem. - Zauważyłam jak zabłysły mu oczy. - To będzie epickie.
- Sam jesteś epicki. Nie rozumiesz, że nie mam czasu ani ochoty z wami grać? Jesteś za głupi, żeby to pojąć?
- I tak tam pójdziesz. Zmuszę cię. - Wystawił język.
- Zapomniałeś, że na treningu będzie też Tille? - zaśmiałam się, ale Georg pokręcił głową.
- Nie, nie zapomniałem. Ferdinand będzie w mojej drużynie - odpowiedział dumnie. - No, przebierz się w coś sportowego, za półgodziny jedziemy na halę.
- Georg - mruknęłam błagalnie, mając nadzieję, że mężczyzna da sobie spokój.
Jednak myliłam się.
Gyorgy podszedł do sofy, na której siedziałam i niespodziewanie wział mnie na ręce.
- Puść mnie, słyszysz?! - Głośno krzyczałam, że chyba w całym hotelu, który wynajmowaliśmy, słychać było mój głos. - Głupku, puść mnie!
Georg przeniósł mnie do swojej sypialni i postawił wreszcie na nogi. Wyciągnął z szuflady idealnie złożoną koszulkę i rzucił ją w moją stronę, która upadła przed moimi stopami.
- Dobrze się bawisz? - zapytałam, podnosząc materiał. 
Po barwach domyśliłam się, że to jego reprezentacyjna koszulka.
- Wyśmienicie.
Rozłożyłam dziewiątkę i przyłożyłam do swojego ciała, patrząc jak sięga mi prawie do kolan.
- Przecież ja się w tym utopię - zaśmiałam się, rzucając koszulkę na łóżko. Spojrzałam na Georga, zakładając ręce na klatce piersiowej, a jego wzrok mówił mi wszystko. Jego brązowe oczy pełne były próśb i błagania.
- Jestem twoim jedynym bratem - usłyszałam. - Powinnaś się mnie słuchać.
- Tak myślisz?
Naszą konwersację przerwał dzwonek do drzwi, a po chwili do sypialni wparowali Schops i Kaliberda, których do środka mieszkania wpuściła Violetta.
- Co to za krzyki? - zapytał Jochen, rozkładając się na łóżku.
- Nie za wygodnie ci? - Georg zepchnął do z mebla, a drugi atakujący Niemiec mocno przydzwonił o podłogę.
- Myśleliśmy z chłopakami, że to ty tak piszczysz, bo żona obrywa cię ze skóry - zaśmiał się Denis, a ja poszłam w jego ślady. Próbujący wstać Schops znów uderzył plecami o panele, tym razem nie wytrzymując ze śmiechu.
- Ale z ciebie dowcipniś, Kaliberda. Schops, wstawaj z podłogi, bo będę musiał ją pięć razy myć. - warknął.- Nie, żona nie obrywa mnie ze skóry, tylko Kim nie chce zagrać z nami meczu.
- I z tego powodu tak krzyczałeś? - zapytał Jochen, który wreszcie wstał.
Georg popukał się w czoło, gdy do pokoju weszło dwóch kolejnych siatkarzy - Tischer i Bohme.
- Pomożecie mi przekonać moją siostrę, żeby zagrała z nami chociaż seta? - zapytał Georg.
- Tille będzie - powiedział Marcus, a pozostali pokiwali głowami. - Przynajmniej przyjdź dla niego.
Już chciałam mu odpowiedzieć, że najchętniej przyszłabym dla środkowego, ale w porę odezwał się Tischer :
- To tylko zabawa, nie martw się, chłopaki na pewno spuszcza nieco z siły, prawda?
- Ja nie zamierzam - odezwał się Georg, gdy reszta siatkarzy zgodnie kiwali głowami.
- O nie - wymamrotałam. - Jeśli on będzie uderzał tak jak zwykle, to nie wiem, czy chcę rozstać się ze swoimi zębami.
- Georg - mruknął Marcus, mordując go wzrokiem, a Kaliberda wywrócił oczami. - Ty już lepiej nic nie mów.

Nie miałam wyjścia. Po pięciu minutach dołączyli do nas Kampa i Tille, co z daleka śmierdziało mi moją kapitulacją, bo niemiecki libero przekonywał mnie z wszystkich najgoręcej. Półgodziny później, ubrana w o wiele za duży strój Georga, wparowałam na halę na której rozgrzewali się siatkarze. Wciąż myślałam o tym, za jakie grzechy muszę poddać się temu upokorzeniu.
- Podzieliliśmy się już na równe składy - oznajmił mi Georg. - Grasz z Tischerem, Bohmem, Dunnesem, Kaliberdą i Steuerwaldem.
- Z góry już mówię, że nie miałem prawa głosu w wyborze drużyny - odezwał się Ferdinand, który stał z tyłu i uśmiechał się krzywo.
- Cicho siedź - warknął Grozer, gromiąc wzrokiem libero. - Myślałem, że chcesz być w zwycięskiej drużynie.
- No właśnie...
- A co za różnica? - przerwał im Bohme. - Niech Ferdinand zamieni się z Markusem i po sprawie.
- Właśnie wielka różnica - powiedział Georg.
- Lepiej już zaczynajmy - rzekłam, przerywając im, gdy znów mój brat otworzył usta.
Po trzech minutach ustawieni byliśmy już na boisku, a na miejsce sędziego wszedł Jochen, który przeze mnie nie grał. Zanim na zagrywkę wszedł Westphal, podeszłam do Tischera.
- Nie rozgrywaj do mnie - powiedziałam prawie szepcząc, ale rozgrywający tylko pokręcił głowo i uśmiechnął się złowieszczo. Wzniosłam oczy ku górze i wróciłam pod siatkę, przez którą zobaczyłam pokrzepiająco uśmiechającego się Ferdinanda, więc także podniosłam do góry kąciki ust.
Na dźwięk gwizdka siatkarz podrzucił do góry żółto-niebieską Mikasę, po czum wyskoczył i mocno w nią uderzył. Piłka z impetem uderzyła w siatkę, która o mało co się nie rozerwała. Kaliberda chwycił za piłkę i ruszył na zagrywkę.
- Twój brat lubi atakować po prostej - usłyszałam szept Marcusa, który nagle pojawił się za mną. - Spróbuj go zablokować.
Pokiwałam niepewnie głową i spojrzałam na swojego brata, który stał po drugiej stronie siatki. To nierealne, ale powinnam spróbować. Skoro chce meczu, to będzie go miał.
Po ponownym gwizdku Jochena, Kaliberda wprowadził piłkę do gry, serwując na Popa, który idealnie dograł ją do siatki. Kampa rozegrał oczywiście do swojego pewniaka, czyli Georga. Równo skoczyłam do brata, próbując zakryć rękami prostą, ale Grozer postanowił wybrać wariant po przekątnej i piłka uderzyła w lewy róg boiska. Po udanej akcji siatkarz wystawił język w moją stronę, a ja wzniosłam oczy ku górze.
Teraz w pole zagrywki ruszył rozentuzjazmowany Georg, a od strony przyjmujących z mojej drużyny usłyszałam ciche jęknięcie.
Zaserwowana Mikasa mocno uderzyła w jednego z nich i poszybowała na drugą stronę boiska. Lukas znów rozegrał do Georga, który teraz stał w drugiej linii, a ja kolejny raz skoczyłam do bloku, świetnie kryjąc prostą. Jak widać Marcus miał rację, bo mój braciszek wybrał się właśnie po tym kierunku, a piłka, która uderzyła o moje ręce z hukiem upadła na pomarańczowe pole po stronie naszych przeciwników. Spojrzałam na Georga, który trochę z niedowierzaniem odprowadził piłkę wzrokiem i w geście triumfu uniosłam obie ręce do góry.

Po meczu (który i tak wygrała drużyna Georga) zmęczona usiadłam na ławce i chwyciłam za butelkę wody mineralnej. Nawet na normalnym meczu się tak nie zmęczyłam, a teraz nie czuje kończyn.
- Nie martw się, następnym razem będzie lepiej - powiedział Tille, siadając obok mnie.
- Nie będzie następnego razu - odpowiedziałam libero, po czym znów przyłożyłam butelkę do ust i upiłam z niej łyk.
- Już nie mów, że tak bardzo cię wymęczyliśmy - zaśmiał się, ale widząc nadchodzącego w naszą stronę mojego brata, dodał - To ja idę.
Ferdinand bardzo szybko poszedł do kolegów z drużyny, którzy stali na środku boiska, a na jego miejsce usiadł Georg ze swoim denerwującym uśmieszkiem na ustach.
- I jak siostrzyczko? - zapytał.
- Wyśmienicie, braciszku.
- Kiedyś wygrasz, nie martw się... Za kilka lat... Za kilkanaście...
- Daj sobie spokój - mruknęłam błagalnie. - Jestem cała obolała, nie próbuj kończyć mnie jeszcze psychicznie.
- Ale ja lubię cię denerwować. - Spojrzałam na niego z ukosa, a ten tylko się zaśmiał. - Miałem przekazać ci ważną wiadomość, ale stwierdziłem, że nie zasługujesz.
- Co znowu? - westchnęłam, przewracając oczami i spojrzałam na Georga.
- Ktoś czeka na ciebie przed halą.
Obdarzyłam go pytającym spojrzeniem i wstałam z miejsca.
- Kto? - spytałam podejrzliwie, ale mężczyzna tylko pokręcił głową.
- Nie mogę ci powiedzieć, obiecałem Julce - odpowiedział, a zaraz uderzył się otwartą dłonią w czoło. - Matko Boska.
- Jesteś na prawdę inteligentny - poklepałam go po plecach i ruszyłam do wyjścia.

- Ile trzeba na ciebie czekać? - usłyszałam, gdy schodziłam ze schodów do Julii. - Myślałam, że Georg zapomniał ci o mnie powiedzieć.
- Aż takiej sklerozy jeszcze nie ma - powiedziałam, przytulając się do niej mocno.
- Nie dużo mu brakuje - zaśmiała się, wypuszczajac mnie z uścisku. - Dlaczego ty jesteś taka mokra?
- Właśnie przegrałam mecz - uśmiechnęłam się, a Julka wytarła dłoń w koszulkę, wyraźnie zniesmaczona.
- Weź prysznic, ogarnij się i jedziemy na wycieczkę.
Podniosłam brwi do góry, a dziewczyna westchnęła.
- Co ty kombinujesz? - zapytałam nieufnie.
- Nie pytaj, tylko się wykąp - powiedziała stanowczo, lekko popychając mnie w stronę hali.
I nie miałam innego wyjścia. Gdy wyszłam już z budynku, odświeżona i nieco wypoczęta, podeszłam do samochodu, gdzie siedziała już Julia.
- To gdzie jedziemy? - zapytałam, zatrzaskując za sobą drzwi i zapinając pas.
- Niespodzianka. - Z piskiem opon ruszyła w drogę.
- Mam zadzwonić na policję?
- I co im powiesz? - zaśmiała się. - Okej, jesteśmy w drodze, więc mi nie zwiejesz. Jedziemy na trening.
- Jaki znowu trening? - zapytałam pewna obaw o to, co tym razem wymyśliła moja przyjaciółka. 
Julia w skupieniu wpatrywała się w jezdnię, ale doskonale widziałam nikły uśmiech pełen triumfu.
Wreszcie spojrzała na mnie i puściła oczko.
- Serbów - szepnęła, a ja na serio zaczęłam mieć ochotę odpiąć pasy i wyskoczyć z tego cholernego samochodu.


Widać, że wymęczony, prawda? -_- I jeszcze te pseudo opisy akcji... Jprdl. Przepraszam.

Jest ktoś może chętny na wspólne opowiadanie? W końcu wakacje... 
Klimat Amerykański...

10 komentarzy:

  1. a gdzie tam wymęczony! cudowny, jak każdy! :D
    na trening Serbów? really? to ja chyba podziękuję, tak jak Kim. zbyt mocno się przyzwyczaiłam do Szwabów, no. :c czyżby jakieś potajemne spotkanko z Aleksem?
    Dżordż na dzień dobry mógłby być głównodowodzącym. skoro Tille stara mu się nie sprzeciwiać, podkreślam, STARA, nawet jeśli chodzi tu tylko o jego siostrę, to dlaczego inni mieliby tego nie robić? :)
    marzą mi się w wersji live te dwie gleby Jośka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cudowny? pff.
      Co? No właśnie myślałam, że chcecie, żeby w końcu pojawił się tu Aleks...
      Jak chcesz to mogę ci je przegrać, specjalnie je dla was nagrałam ♥

      Usuń
  2. Nie przesadzaj, mnie się bardzo podoba, tylko trochę żałuję, że ten cały Bohme jeszcze nie zrobił "kroku w przód" co do Julki ;) Jakoś tak mnie nęci, żeby coś między nimi się wydarzyło. W ogóle, jak doczytałam, że jadą na ten trening Serbów, to...ahahaha, masakra :D Będzie się działo! Oby nie wybuchła żadna kłótnia.
    +mogłabyś mi trochę przybliżyć to, co napisałaś na końcu, o tym wspólnym opowiadaniu? Ja może byłabym zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, co do tego Bohme chodziło mi oczywiście o Kim, nie Julkę xd

      Usuń
    2. Chłopak ma dziewczynę, a ty chcesz, żeby kręcił coś na boku? Wstydź się, Karolina, wstydź!
      Myślę, że szczegóły najlepiej omówić na gadu :)

      Usuń
    3. no kurde, przecież i tak widać, że ma się ku niej ;3 a ta dziewczyna niedługo będzie płakać, oj biedna xD

      Usuń
    4. widać? oj stwarzam błędne pozory.

      Usuń
  3. No i czemu ja to dopiero teraz czytam, co? :D
    Ale przecież Georg nie jest taki straszny, żeby uciekać przed nim, jak to robił Tille.
    Z tymi Serbami to mnie serio zatkałaś. Ciekawe co też się stanie przy spotkaniu z Aleksem... Aż się boję pomyśleć. :D
    Wcale nie jest wymęczone, mi się podoba. :>
    A co do tego opowiadania... To, jeśli Cię to zainteresuje, zgłaszam się na ochotnika. ;)
    Zapraszam też na magia-rubinu.blogspot.com na nowy rozdział. Misu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest straszny? Jak huknie 128 na godzinę, to chyba zmienisz zdanie :D
      To jeśli chcesz porozmawiać o tym opowiadaniu, to napisz na gg (:

      Usuń
  4. Przestań!:) Jest świetny . ;)

    OdpowiedzUsuń