sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział siedemnasty.

- Zawróć.
- Nie ma mowy.
- Zawróć.
- Nie.
- Tak.
- Chyba śnisz.
Tak właśnie w skrócie wyglądała nasza konwersacja podczas stosunkowo krótkiej wycieczki do miasta obok. Julia jechała dość szybko, bo jak stwierdziła, mogę otworzyć okno i przez nie wyskoczyć. A tak, gdy jedzie sto dwadzieścia na godzinę, na pewno pomysł z ucieczka do głowy mi nie wpadnie.
Julia czasem działała mi na nerwy. Nie, stop. Powiedziałam czasem? Nie. Dość często działa mi na nerwy. Praktycznie cały czas. Żadne argumenty nie robią na niej wrażenia, pod czym również przypomina mi mojego kochanego brata.
- Co ci szkodzi? - zapytała Julka, parkując przed halą. - Dopilnuję tego, żebyś nie spotkała się z Aleksem. Słowo honoru.
Przyłożyła dłoń do miejsca pod którym znajdowało się jej serce i zrobiła poważną minę. Jednak ja wiedziałam, że mija się z prawdą i to szerokim łukiem. Julia miała w zwyczaju kłamać, a robiła to niemal perfekcyjnie.
- Więc dlaczego jedziemy na trening akurat Serbów? - zapytałam po chwili, gdy wyszłam z auta. - Wolałabym już Bułgarów, choć za nimi nie przepadam.
- Bo po prostu mam taki kaprys. - Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia. - Nie gadaj już, bo uszy mnie bolą.
Gdy dotarłyśmy na trybuny i usiadłyśmy na krzesełkach, Julia wyciągnęła z torby swój telefon i zaczęła stukać w klawisze, pisząc SMSa.
- I jak ci się mieszka z braciszkiem? - zapytała niespodziewanie i schowała telefon tam gdzie jego miejsce.
- Da się wytrzymać.
- Masz silną wolę, ja to bym dawno się powiesiła. Olieg nie jest taki dziwny jak Georg.
- Bo on jest normalny, tak jak ja, a Georg ma coś wspólnego z tobą. - Wystawiłam język, gdy spojrzała na mnie morderczym spojrzeniem.
- Niepotrzebnie tu przyjechałam - prychnęła, patrząc na opustoszałą halę.
- No właśnie - mruknęłam nieco cicho, ale Julka na mnie spojrzała. - Gdzie są siatkarze? Mieli mieć trening...
- Mnie się pytasz? Pewnie odwołali...
- To jedziemy do domu. - Wstałam z miejsca i już chciałam ruszyć do przodu, ale Julia powstrzymała mnie, łapiąc za mój nadgarstek. 
- Nie, czekaj - powiedziała głośno, a w hali zabrzmiało jej echo. - Może pójdziemy na parkiet?
- A po jaką cholerę? - Wyrwałam się z julkowego uścisku i rozmasowałam obolałą część ręki. Ona to jest silna.
- Dla zabawy. - Wyszczerzyła się szeroko, ukazując rząd równiutkich i białych zębów.

Jakiś czas później pod wpływem Białorusinki (znów bolał mnie nadgarstek) zeszłyśmy na dół i udałyśmy się na główną halę. Wciąż miałam obawy co do tego całego pobytu tutaj. Taka kobieca intuicja.
- Pójdziesz po piłkę? - zapytała Julka.
- Chcesz grać? - zaśmiałam się głośno. - We dwie?
- Czemu nie? Boisz się, że dam ci wycisk? No proszę cie.
Głośno westchnęłam i przegryzłam dolną wargę.
- Jak myślisz, gdzie trzymają tu piłki? - spytałam zrezygnowana, jak zwykle ulegając Julii.
- Nie wiem. Może tam? - Wskazała na drzwi, które znajdowały się na końcu wielkiej hali. -  Chodźmy sprawdzić.
Po kilkunastu krokach byłyśmy u celu, a ja ostrożnie otworzyłam drzwi. Nagle poczułam jak zostaję wepchnięta do środka pomieszczenia, a drzwi z hukiem się zatrzaskują. Lekko zszokowana i zdezorientowana nacisnęłam na klamkę, ale najwidoczniej zostałam zamknięta przez Julkę w jakimś schowku. No pięknie.
- Julia? - krzyknęłam, mocno uderzając w drzwi. - Otwieraj! Słyszysz? To wcale nie jest śmieszne!
Gdy po kilku sekundach odpowiedziała mi tylko cisza, zrezygnowana usiadłam na ławce, która postawiona była niemalże na środku pomieszczenia. Rozejrzałam się wokół. Panował tu ogromny bałagan; Piłki walały się po podłodze, pachołki i materace również. Nie wspominając o zapachu, który nieco przypominał mi smród zepsutego mleka.
Nie minęła minuta, a drzwi otworzyły się i już miałam rzucić się z pięściami na moją przyjaciółkę, ale gdy odwróciłam się, ujrzałam tylko dwumetrowego siatkarza, opierającego się o framugę. Aleksa. 
Serce nagle podeszło mi do gardła, gdy zamykał za sobą drzwi i usłyszałam charakterystyczny dźwięk przekręcania klucza. W myśli wymyślałam na Julię co raz to nowsze i gorsze przekleństwa.
- Cześć. - Wydobyło się z jego ust, a ja przewróciłam oczami.
- Mógłbyś dać już sobie spokój - powiedziałam powoli, mając nadzieję, że tym razem zrozumie.
- Tyle, że ja nie potrafię o tobie zapomnieć. - Wzruszył ramionami i zaczął się do mnie przybliżać.
- Pamiętasz jak powiedziałeś mi, że twoja trzecia szansa będzie ostatnia? - Wstałam z miejsca i spojrzałam na niego. - Nie mam zamiaru dawać ci czwartej, bo uważam, że to nie ma sensu.
- A jeśli teraz cie nie zranię? Nie okłamię?
- Tamtym razem też tak miało być - prychnęłam i założyłam ręce na klatce piersiowej. - A wyszło jak wyszło...
- Proszę...
- Co ci tak zależy? - przerwałam mu. - Zaraz pojedziesz do Polski i znajdziesz inną idiotkę, która ci zaufa, a o mnie zapomnisz. Co, nie będzie tak? Albo nie, czekaj. - Zaśmiałam się histerycznie, coraz bardziej nad sobą nie panując. - odwiedzi mnie twoja była i oznajmi, że jest z tobą w ciąży. I potem znów się rozstaniemy, znów to będę przeżywała, a po roku ty znów postanowisz mnie odzyskać, bo, rzekomo, już mnie nie zranisz. 
Wyminęłam go i znów zaczęłam mocno bić w drewniane drzwi, a do oczu napłynęły mi łzy. Nie, nie dlatego, że cholernie bolały mnie ręce, ale że to wszystko mu wygarnęłam. I choć tak właśnie myślałam, to nie chciałam, by się o tym dowiedział. Czy coś jeszcze do niego czuję? Nawet jeśli, to nie dam mu tej satysfakcji i mu nie wybaczę.
Osunęłam się na zimną podłogę, czując spływającą łzę po policzku, ale szybko ją wytarłam.
- Myślisz, że gdy tylko powiesz mi, żebym do ciebie wróciła to to zrobię? - wychrypiałam, wgapiając się w dal. - Bawisz się mną...
- Nie, to nie prawda. - W jego głosie usłyszałam żal i gorycz. - Myślisz, że ja nie przeżyłem naszego rozstania? Oszalałem z myślą, że ciebie już przy mnie nie będzie. Owszem, źle zrobiłem i doskonale o tym wiem. Ale ty na moim miejscu nie pomagałabyś Kostkowi? On kochał Julkę, ale kochał też Nataszę...
- Czy w ogóle można kochać dwie osoby jednocześnie? - zapytałam, swój wzrok kierując na niego.
- Ty mi wytłumacz. - Usiadł obok mnie. - Przecież wiem, że kochałaś Stefana. Po przyjacielsku, ale... Powiedz mi, czy gdyby teraz żył, nie byłabyś z nim?
- Jesteś głupi - zaśmiałam się. - I nawet teraz wyczuwam w tobie nutkę zazdrości.
- Ale powiedz... On na pewno chciałby z tobą być. Za każdym razem, gdy był blisko twojej osoby, patrzył na ciebie inaczej.
- Wierzysz w bajki? - przerwałam mu, czując jak wszystko się we mnie pali. - Jednorożce, wróżki, gnomy?
- Do czego zmierzasz?
- Nie wiem, po prostu zmieniam temat. - uśmiechnęłam się lekko. - A Julia to długo będzie nas tu więzić?
- Az się zejdziemy - oznajmił, a ja głośno westchnęłam.
- To będziemy tu siedzieć do końca świata.
Tym razem on wypuścił nagromadzone w swoich płucach powietrze i wstał. Podał mi rękę i ja powróciłam do pozycji pionowej.
- Nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie odnośne Wannera - powiedział, gdy oparłam się o drzwi i zaczęłam w nie lekko pukać.
Spojrzałam na niego i dostrzegłam w nim niepokój. Zależało mu na mnie, nawet teraz.
- On żyje - powiedziałam cicho, a widząc jego zdziwienie na twarzy, wysiliłam się na lekki uśmiech. - I widzisz, żebyśmy byli razem?

- I jak? - usłyszałam Julkę, gdy tylko wypuściła nas ze schowka.
- Masz przerąbane, wiesz o ty,? - zapytałam, a Julia zrobiła przerażony wyraz twarzy.
- Ale co ja zrobiłam? 
Bez względu na dziewczynę, szybko ruszyłam w stronę wyjścia.
Nie, nie zeszliśmy się. Ale nasze relacje trochę się ociepliły. Nie wiem, czy byłabym w stanie z nim być. Serce podpowiada mi, że byłabym do tego zdolna, ale rozum mówi co innego. Powinnam sobie dać spokój narazie z facetami, bo nic dobrego z tego nie wynika.
- Hej, zaczekaj! - Na dworze dopadła mnie Julia.
Błyskawicznie do mnie podbiegła i dotrzymywała kroku. 
- To dobrze, że się z nim pogodziłaś.
- Tak sądzisz? - prychnęłam, kręcąc głową. - Nie miałam innego wyjścia, inaczej byś nas stamtąd nie wypuściła.
- Tak bardzo cie nie rozumiem. - Zatrzymała się i spojrzała na mnie wzrokiem, który tak rzadko mnie nawiedzał. - Miałaś wspaniałego faceta, mogłaś z nim być, a w efekcie swojej głupoty jesteś sama. I nie zasłaniaj się mną, bo to nie o to chodzi. Przecież nie miałabym ci za złe, że z nim zostałaś.
Spuściłam wzrok, nie wiedząc co jej odpowiedzieć, ale Julka podeszła do mnie i mocno uścisnęła.
- Czasem jesteś nierozgarnięta jak Georg - mruknęła w moje ramię.
- Wypraszam to sobie - zaśmiałam się, po czym odsunęłam się od dziewczyny.
- Ale to jest komplement! - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko. - Mimo, że tak nie brzmi.

* * *

Jednak lubię takie dramaty, pisze mi się je tak genialnie lekko. 
Dzisiaj nie mam nic do powiedzenia, bo wciąż jestem rozbita po wczorajszym. Niewiarygodne, że można się do kogoś tak bardzo przywiązać. 
Ale... Życie składa się z przywitań i pożegnań. Niestety.
I lepiej, żebyś się Caro zdecydowała z nami pisać, bo zawieszę pisanie na nowych-szansach i ogólnie zniknę z blogosfery... Przynajmniej o jedną świruske będzie mniej (:

18 komentarzy:

  1. hahha. Julia mnie rozwala. Taki pokręcony charakter zdolny do wszystkiego. ;) Ale z drugiej strony to ma też trochę racji. Bo przecież nic by się nie stało, gdyby Kim nadal była z Aleksem, mimo rozstania Julki i Cupka... Mam nadzieję, że się pogodzą i będą razem. Takie lovestory <3

    Pożegnania, pożegnania... Najgorzej jest gdy odchodzi przyjaciel, świr, najpozytywniejsza osoba w klasie i nie można się z tym pogodzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę pożegnań, każdych.
      Najpozytywniejsza rzecz to ta, że z kilkoma osobami spotkam się po wakacjach, a z resztą już kontakt się urwie.
      Starałam się być silna, ale jak zwykle się poryczałam.
      Nie, nie mówię juz o tym.

      Usuń
  2. Znam to bardzo dobrze. Pięć lat temu mnie to spotkało, pożegnałam ludzi, którzy byli mi bliscy przez dziewięć lat. Nie martw się, będzie następny etap w życiu, pewnie jeszcze piękniejszy. :)
    Aleks, no i na co ty liczysz? Że Kim tak po prostu wybaczy ci to ukrywanie prawdy? Że o wszystkich kłamstwach tak łatwo zapomni? Człowieku, w jakim ty świecie żyjesz? Do takich przemian potrzeba czasu. O ile Kim zechce taki czas poświęcić.
    Julia, niszczysz, naprawdę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My sie znaliśmy tylko trzy lata, a przywiązałam się do nich niemiłosiernie... Mam nadzieję, że będzie piękniejszy ;)

      Usuń
  3. Wiedziałam, że tak będzie! -.^
    Głupi Aleks, głupi, głupi! Nie lubię go jakoś...
    Ale mi też łatwiej przychodzą tego typu rozdziały niż takie tasiemce bezsensu (jak to u mnie bywa .-.)
    I nie ma być nikogo mniej, Ty tu zostajesz i koniec! :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no zostaję, nie martw się Misu! :D Caro się zgodziła, więc zostaję d;

      Usuń
  4. Och, ty uparciuchu! Już jestem blisko zgodzenia się, a nawet, gdyby było inaczej i zawiesiłabyś nowe-szanse - to ja bym zawiesiła mojego bloga i byłoby o dwie świruski mniej, o! :P
    "Nie przywiązuj się zbytnio do nikogo i niczego" - tak powiedział jakiś mądry gostek, którego nie znam z nazwiska, ale miał cholerną i bolesną rację. Jakbyś chciała pogadać o tym, mimo że się mało znamy (a może to w tej sytuacji lepiej), to wal śmiało do mnie. Myślę, że mamy więcej wspólnego niż się spodziewasz ;)
    Bardzo dobry rozdział tak btw. Szkoda, że jeszcze się nie zeszli, ale wszystko przed nimi. (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jestem uparta ;d Ale przynajmniej się zgodziłaś ^^
      I tak byś nie zawiesiła, wiem to :P

      Usuń
  5. Szkoda, że Kim i Aleks do siebie nie wrócili, ale jej decyzja jest jak najbardziej uzasadniona. Myślę, że musiałoby minąć jeszcze trochę czasu, żeby była w stanie znowu mu zaufać. Jeśli w ogóle. Ale jeżeli go kocha...
    Aj, nie wiem, co ty tam wymyśliłaś sobie. ;) Zobaczymy. A pomysł z zatrzaśnięciem w schowku... Genialny. Tyle że sama nie chciałabym znaleźć się w tak niezręcznej sytuacji z moim byłym w tak ciasnym pomieszczeniu bez możliwości ucieczki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie wymyśliłam tylko tyle, że nic nie wymyśliłam i skończyła mi się rezerwa w postaci spisanych skrótowo rozdziałów... :C

      Usuń
  6. Ja jednak cały czas mam nadzieję, że do siebie wrócą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Julka jest totalnie porąbana. Ja osobiście bałabym się jechać z nią samochodem, prędzej z buta bym poszła. Jest nieobliczalna.
    Nie wiem, czy Kim powinna wrócić do Aleksa... Jakoś nie mam do niego zaufania, sama nie wiem czemu. Będzie musiał mnie (i Kim) do siebie przekonać ;p
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na prawdziwe-przeznaczenie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam twojego bloga, ale nie komentowałam wcześniej (przepraszam!). Ale skoro ty jakimś cudem znalazłaś mojego, to wezmę się w garść i zacznę coś tu pisać, bo znam dobrze losy twoich bohaterów.
    Przede wszystkim szkoda, że się nie zeszli, przecież jest z nich taka fajna para. ;) Tylko Aleks zawsze musi coś zepsuć to nic dziwnego, że Kim boi się dać mu kolejną szansę. Ale kto wie, może on się w końcu zmieni i doceni jej uczucie? Chciałabym, żeby tak było. :)
    A dramaty pisz, bo te twojego autorstwa naprawdę dobrze się czyta! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi uświadomiłaś, że mam ukrytych czytelników. Cieszę się, że sie ujawniłaś ;] Z moją małą pomocą, ale jednak..
      Właśnie, jakim cudem ja znalazłam Twoje opowiadanie? Już sama nie pamiętam.
      Eh te dramaty. Mają coraz więcej zwolenników (:
      Również pozdrawiam :3

      Usuń
  9. Rozdział bardzo fajny.Pomysł ze schowkiem genialny.Julka jest nieźle świrnięta.Mam nadzieję , że Kim będzie z Aleksem tak ich uwielbiam *.* Ale nie wiadomo co wymyślisz.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do siebie na rozdział III. :)
    dream-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń