środa, 29 maja 2013

Rozdział trzynasty.

- No więc słucham. - Usiadłam naprzeciw Stefana i Andreasa. Rasta chciał już otworzyć usta, ale go powstrzymałam. - Ty siedź cicho. Miałeś okazje wytłumaczyć mi wszystko kilka dni temu. Nie skorzystałeś z propozycji, więc teraz wysłucham wersji Stefana. No więc? Jak to się stało, że zmartwychwstałeś?
- Nie zmartwychwstałem - powiedział. - Słyszałem, że miałaś przygodę z Borysem.
- Nie zmieniaj tematu - przerwałam mu, a ten tylko przewrócił oczami.
- Nie zmieniam. Po prostu też ją miałem. Borys chciał cię zabić, prawda? Mnie przed tym ostrzegł Igor. Mówił coś, że Reznov chce się na mnie zemścić za Marynę. Policjant który prowadził tę sprawę powiedział, że najlepszym rozwiązaniem będzie udawanie śmierci, żeby Borys się odczepił, a oni będą mogli spokojnie go namierzyć. Nie przewidział tylko tego, że i na tobie będzie chciał się zemścić.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? - zapytałam, mając coraz to większy mętlik w głowie. - Andreas, ty wiedziałeś o tym od początku?
- Nie, dowiedziałem się dopiero w szpitalu - odpowiedział Rasta.
- Żadnego zatrzymania akcji serca nie było. Jedynie straciłem przytomność przy zderzeniu z tirem. To cud, że przeżyłem - wyszczerzył się, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Przecież widziałam się w kostnicy...
- Policja i lekarze zapewnili mnie, że wszystko będzie wyglądało jak najprofesjonalniej. Nie byłem w kostnicy i nie widziałem... Drugiej wersji siebie - skrzywił się. 
- Mogliście mi powiedzieć - rzekłam w końcu to, co od kilku minut siedziało mi na języku. 
- Nie chciałem, żebyś się martwiła - odezwał się, ale znów się zgasił, widząc mój wzrok.
- Taak, więc lepiej było udawać martwego. Jesteś moim przyjacielem, a fakt, że nie żyjesz... Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię udusić - wysyczałam. - A co zrobiłeś po rzekomym wypadku? 
- Gdy ty z Andreasem pojechaliście na policję, musiałem pojechać z ochroną na lotnisko. Pogrzeb był trzy dni później, tak? Wtedy byłem już w Niemczech z nową tożsamością.
- Ciesz się, że operacji plastycznej nie kazali ci zrobi - zażartował Andreas, a ja podniosłam kąciki ust.

Kilka następnych godzin spędziliśmy na rozmawianiu o niczym. Staraliśmy się nadrobić te kilka miesięcy, ale to chyba nigdy nam się nie uda. 
Po wypiciu już którejś kawy z kolei, chłopaki stwierdzili, że już za długo siedzą mi na głowie i czas wracać do domów. Gdy już chcieli wychodzić, w progu spotkali się z Julią, która nie była za szczęśliwa że ich jeszcze zastała.
- Miałam nadzieję, że już dzisiaj nie zobaczę twojej twarzy - zwróciła się do Andreasa, któremu i tak już zalazła za skórę. - Ale twojego kolegę lubię. Mogę się do ciebie zwracać Jezus? - popatrzyła się na Stefana, który nie do końca wiedział, co jej odpowiedzieć. Pokiwał tylko niepewnie głową, a Julka wyszczerzyła się.
- Do jutra - powiedział Wanner, wychodząc już za drzwi.
- Pa, Jezusie! - Białorusinka zaczęła energicznie potrząsać ręką, co wyglądało bardzo komicznie. Gdy Niemcy zatrzasnęli za sobą drzwi, Julia odetchnęła. - Boże, jak on działa mi na nerwy!
- Mogłabyś sobie darować. - Uśmiechnęłam się, a Julka zrobiła urażoną minę.
- A on może irytować mnie swoim zachowaniem? - zapytała, ale nie czekając na moja odpowiedź, zaczęła teatralnie chodzić po pokoju i mówić jakby do siebie. - Miałam ochotę obciąć mu te dredy!
- Daj mu spokój. - Pogroziłam jej palcem, a ta tylko się zaśmiała.
- Jeszcze zobaczymy. A poza tym, to on też mógłby dać sobie siana, a nie mnie męczyć. Biedna ja - westchnęła, siadając wreszcie obok mnie. Założyła nogę na nogę i zaczęła nucić Gentleman'a, gdy zapytała : - I co z Jezusem?
W pierwszej chwili nie zrozumiałam o co jej w ogóle chodzi.
- Chodzi ci o Stefana? - spytałam, a Julia w odpowiedzi potrząsnęła głową. - Więc jak zauważyłaś, chłopak żyje.
- Ale jakim cudem? Bo w bajeczkę o Winchesterach trudno mi uwierzyć, a o Potterze tym bardziej.
- Zwłaszcza, że sama te bajeczki wymyśliłaś. - W odpowiedzi tylko dostałam poduszką w twarz. Odłożyłam ją i spojrzałam na Julkę. - Myślę, że o kolejnych niepopełnionych morderstwach Borysa nie chcesz słyszeć.
- Nawet nie wymawiaj przy mnie tego imienia. - Teatralnie zakryła sobie uszy dłońmi. - Lepiej brzmi Cobain, albo zaporzyczę przydomka od Rowling - Ten, którego imienia nie wolno wymawiać.
Nagle w całym domu zabrzmiał przerywany dzwonek. Pobiegłam otworzyć drzwi i ujrzałam za nimi Igora i Anę.
- Witajcie - wykrztusiłam, bo nie za bardzo spodziewałam się ich wizyty. Zwłaszcza ich obu w tym samym czasie. - Wejdźcie.
Rosjanin z Serbką weszli w głąb mieszkania, a ja wraz z nimi. Gdy tylko Julka zobaczyła naszych gości, szybko ulotniła się do swojego pokoju.
- Przepraszamy, że tak bez uprzedzenia - odezwała się Ana - Ale Igor zmienił telefon i nie zapisał sobie twojego numeru.
- Na prawdę nic się nie dzieje. - Weszliśmy do salonu i usadowiliśmy się na sofie. - Chcecie się czegoś napić? Kawy? Herbaty?
- Kawy - wyszczerzył się Sokołow, a Ana odmówiła jakiego kolwiek napoju.
Udając się do kuchni, tysiące myśli przebiegało mi przez głowę. Ana i Igor? Czego oni jeszcze ode mnie chcą? Owszem, wybaczyłam im, ale gdy tylko miałam z nimi do czynienia, w powietrzu wisiały kłopoty. 
Z kawą Igora oraz moją gorącą czekoladą przeszłam do salonu i podałam Rosjaninowi jego kubek. Usiadłam na fotelu, na przeciwko moich gości i, gdy nastała lekko krępująca cisza, patrzyłam to na Anę, to na Igora i, co gorsza, z ich wyrazów twarz nic nie można było wyczytać.
- Jest jakiś konkretny cel waszej wizyty? - zapytałam w końcu, a po chwili dodałam - Nie, żebym się nie cieszyła, ale...
- Owszem, jest - uśmiechnęła się Ana, i ku mojemu zdumieniu, złapała Igora za rękę i oboje spojrzeli na mnie w sposób, o który nigdy bym ich nie posądziła. Byli tak weseli i szczęśliwi, że aż ten stan ducha do nich nie pasował.
- Chcemy zaprosić cię na nasz ślub - powiedział mężczyzna, a ja nie wiedziałam co ze sobą począć. Stan euforii, który na moment mnie opanował, zamienił się w wielkie Ale jak to? Ana i Igor razem? Uśmiechnęłam się nieznacznie do dwójki myśląc, jak w ogóle mogło do tego dojść. Czarne charaktery na ogół się przyciągają, ale żeby aż tak?
- A z racji tego, że właściwie to ty nas ze sobą poznałaś, chcemy żebyś była świadkiem na naszym ślubie. - Spojrzałam na Igora jak na głupka i wyśmiałam go.
- Na pewno macie o wiele lepszych kandydatów na świadków niż ja. - Napotkałam pełen rozbawienia wzrok Any. - A poza tym, ja jeszcze nigdy nie byłam świadkiem. To duża odpowiedzialność.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - Igor puścił do mnie oczko. - Ale powiedz mi, kto jak nie ty? Dzięki tobie się poznaliśmy, tobie zawdzięczamy praktycznie wszystko.
Widząc ich mocno naciągane błagalne miny, nie miałam serca odrzucić zaproszenia. A zwłaszcza odmówić funkcji świadka. Zaczerpnęłam głośno powietrza i równie głośno wypuściłam go z płuc.
- No dobrze - powiedziałam ku wielkiej uciesze przyszłej pary młodej. - A jak twoja córka, Ana?
- Rośnie - wyszczerzyła się. - Igor bardzo pomaga mi przy Tianie, gdyby nie on, nie poradziłabym sobie.
- Tiana? Bardzo ładne imię. - Uśmiechnęłam się do Any. - A co... A co z ojcem Atanasijevića?
Trochę żałowałam, że w porę nie ugryzłam się w język, bo Ana momentalnie spochmurniała.
- Chciał wrócić do rodziny, to proszę, droga wolna. Z Tianą się nie widuje, więc nie bierze udziału w życiu córki. A poza tym mała ma już nowego tatę - uśmiechnęła się do Igora, a ten pocałował ją w czoło.

Gdy skończyłam sprzątać salon, była już dziewiętnasta. Wyrzucając do kosza kolejne papierki z ulubionych cukierków Julii, dziewczyna weszła do pokoju i rzuciła się na kanapę.
- Co robimy w Wigilię? - zapytała ni stąd ni zowąd, wgapiając się sufit. - Zrobimy jakąś kolację?
- Jak chcesz - mruknęłam, mocując się z odkurzaczem, który odmówił mi posłuszeństwa i nagle przestał działać.
- Więc będziemy my dwie, Marcin, nasi braciszkowie z rodzinami... Można też Jezusa zaprosić... Andreasa nie... Anę i Igora też, bo ich nie lubię.
- Skoro chcesz zaprosić Wannera, to Raste też. - Włożyłam wtyczkę do kontaktu, ale wciąż nie było żadnego odzewu ze strony sprzętu. Zepsuł się, czy co?
- Chyba kpisz - zerwała się na równe nogi. - Po moim trupie!
- Dlaczego się tak go uczepiłaś? - zapytałam. - Andreas to bardzo miły i pomocny chłopak.
- Zapomniałaś dodać, że wkurzający, irytujący i denerwujący. A i miły nie do końca, bo ja z jego strony dobroduszności i pomocy nawet nie powąchałam!
- Jak go bliżej poznasz, to się przekonasz.
Poczułam jak komórka zaczęła wibrować w mojej kieszeni i szybko ją wyciągnęłam.
- No hej, Georg. - Przycisnęłam zielony przycisk i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Jak miło usłyszeć twój głos! Ty jeszcze pamiętasz jak wygląda twój brat?
- Niekoniecznie.
- Więc przyjedź do nas. Viola truje mi to od dwóch tygodni, żebym cie zaprosił, ale wciąż zapominam.
- Tak, z twoją pamięcią coraz gorzej - zaśmiałam się, a w słuchawce usłyszałam, jak mnie przedrzeźnia.
- To przyjedziesz? Viola mnie zabije, jak tego nie zrobisz.
- Ah tak, zapomniałam, że ty panicznie się jej boisz. Jasne, przyjadę, tylko daj mi kilka dni.
- Tylko obiecaj!
Wywróciłam oczami.
- Ty chyba zapomniałeś, kto w waszym związku nosi spodnie, Georg. W następnym tygodniu przylecę.
Pożegnałam się z bratem i wróciłam do niedziałajacego odkurzacza. Kątem oka dostrzegłam już dwa kolejne papierki po cukierkach Julki.
- Zepsuł się - powiedziałam do dziewczyny, a ta wstała, podeszła do urządzenia i z całej siły go kopnęła, a odkurzać zawarczał. Spojrzała na mnie z rozbawieniem, a moje oczy prawie wyszły z orbit.
- Bo to trzeba z wyczuciem, kotku - usłyszałam z jej ust.

* * *
Rozdział maxi, więc myślę, że przypadł do gustu.
Tak sobie myślę, że robię z Julki jakiegoś dzikusa, co jest do wszystkich uprzedzony.Nie tak? Pod tym względem jest podobna do mnie. I nie tylko pod tym, jak twierdzi moja koleżanka z klasy.
W następnym rozdziale Georg! I znów będę lamentowała, że chcę go w Polsce. Już, już, już *.* Pamiętam jak byłam bardzo blisko niego. Stare dobre czasy z Podpromia. A potem koleżanka stwierdziła, że on goli nogi... Mhm.
Właśnie siedzę i zajadam się czekoladą *.* Tata właśnie dzisiaj wrócił z Niemiec i kupił kilka słodyczy ;] Mówiłam, że lubię niemieckie słodycze (oprócz zelek, bo są okropne)? Najlepsze <3
Dzięki justberrry znów zaczęłam oglądać filmiki delecty bydgoszcz do 'wanna be startin something' i 'smooth criminal'. I z moją głową jest coś nie tak, bo wciąż to śpiewam i nawet próbuję tańczyć. Ale i tak nie dorównam Masnemu <3 Hahah. No wybaczcie chłopaki, ale uwielbiam spóźnione ruchy Michała. Urocze.
W następnym rozdziale dwie nowe postacie.

serbian love - jeśli wystarczająco osób zgłosi się do zakładki 'informowani', to po zakończeniu dziewczyny z tatuażem spróbuję naskrobać coś tam... :)
To do następnego :*

17 komentarzy:

  1. Oj, rozdział maxi przypadł do gustu, bardzo! <3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł faka, że tak powiem. :o
    Ana i Igor? Szok, serio! Ale to dobrze, nie będzie się już w nic wtrącać :D
    Uwelbiam Julę, serio. "Jezus" haha genialne :D
    Zrobiłaś mi ochotę na takie niemieckie słodycze :c a żelki są fuj.
    I nie tulko ja oglądam do dziś te filmiki? Haha fajnie. :D
    Zapraszam na magia-rubinu.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chodź do mnie, podzielę się z tobą czekoladą <3

      Usuń
    2. Także tego... Zrobimy sobie maraton z Jackson Trio jak chcesz ;> XD

      Usuń
    3. Hah zapowiada się miłe popołudnie ;>

      Usuń
  3. Pewnie każdy Ci to napisze, że jest w szoku, a ja sama nie jestem wyjątkiem. No bo czego jak czego, ale...Ana I Igor?! Nie spodziewałam się ich razem. Wszystko jest takie pogmatwane. Stefan żyje, Kim będzie świadkiem na ślubie faceta, który próbował ją zgwałcić i kobiety, która próbowała zniszczyć jej związek z Alkiem. Nie to, żebym narzekała, bo rozdział mi się bardzo podoba. Lubię niespodznaki, także liczę na to, że w następnym rozdziale również się takowe pojawią :3 Pozdrawiam! :)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na piątkę http://carolina-book.blogspot.com/ :)

      Usuń
  4. trochę mnie Julka przeraża... I Ta twoja zapowiedź, że zrobisz z niej dzikusa. :) Haha . A Masnego to nikt nie przebije... Wiem, bo próbowałam Xd Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh ja go też nie przebijam niestety :<
      / k.

      Usuń
  5. Hahahah, Julka mnie rozwala, kocham ją xD ♥
    Stefan Jezusem, nie wiem co ona bierze, ale na jej miejscu bym odstawiła na jakiś czas.
    Czekam na nowy!
    prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl - nowy!

    OdpowiedzUsuń

  6. Już sobie szykowałam komentarz w głowie, a potem zobaczyłam wzmiankę o mnie w komentarzu odautorskim... :D Mi te filmiki wróciły na dobre, kiedy tylko mój tato kupił kiedyś nie omawiając ze mną grę ,,Michael Jackson : The Experience'' i teraz mogę wymiatać jak siatkarze. Śpiewać też, ale ten aspekt może lepiej przemilczeć. Cóż, nowym Jacksonem to ja w tym życiu nie zostanę. ;)

    A teraz wróćmy do rozdziału. Cieszę się, że nasz Jezus normalnie uzasadnił swoją śmierć, bo już się bałam, że to prawdziwe zmartwychwstanie się szykuje. ;) Pojawił się i Georg, którego już trochę nie było... A co do Any i Igora - tego się nie spodziewałam. Naprawdę. Aż nie wiem, co na ten temat powiedzieć. ;)

    Wracając na koniec do tematu Delecty, żeby była ładna klamra kompozycyjna, powiem, że mnie najbardziej chyba rozwalał Wrona, który nie dość, że tańczył, to jeszcze podśpiewywał. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zapomniałam dodać o śpiewajacym Wronie... :D
      W sumie to oni do siebie pasuję, jakby nie patrzeć... ;)
      /k.

      Usuń
  7. siatkarze Delecty, no, już byli, to wprost urodzeni tancerze, uwielbiam te filmiki! ♥
    więcej Dżordża? piszę się na to! :D
    cholera jasna, chyba nie wybaczę Stefanowi tego numeru. rozumiem, że chciał się chronić, że chciał chronić również Kim, ale takim kosztem? no ludzie, jakieś ograniczenie muszą być! mógł jej chociaż powiedzieć, oszczędziłby cierpienia.
    Igor i Ana razem? żałuję, że kiedykolwiek walnęłam w komentarzu coś na wzór ich spiknięcia. chyba się do nich nie przyzwyczaję. :P
    a akcja z odkurzaczem - jakbym widziała siebie, poważnie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taak, to właśnie dzięki tobie są razem ;)
      / k.

      Usuń