sobota, 11 maja 2013

Rozdział dziesiąty.

Zabieram moją miłość, zabieram ją na dno.
 Wspinałam się na górę i się odwróciłam.
 I zobaczyłam swoje odbicie na pokrytym śniegiem wzgórzu,
 Zanim osuwisko zabrało mnie na dół.

Stevie Nicks - Landslide



To szaleństwo. Ale nie odrywałam od niego wzroku, nie wiedząc co się stanie. Zniknie? W przypadku ducha jest to bardzo możliwe.
- No co jest? - zapytała niecierpliwiąc się trochę.
- Stefan jest za ogrodzeniem - wydukałam, kierując wzrok na Białorusinkę, która odpowiedziała mi śmiechem. - Chodź, zobacz!
Znów spojrzałam przez okno, ale jego już tam nie było. Julia podeszła do mnie i spojrzała w okno.
- Prześpij się lepiej - mruknęła, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Na prawdę go widziałam...
- Skoro tak się zarzekasz, to jest jedno logiczne wyjaśnienie... Zmartwychwstał.
Posłałam jej spojrzenie pełne mordu, a dziewczyna zrezygnowała z dalszego prowadzenia tej rozmowy.
Znów zwróciłam wzrok w stronę ogrodzenia, za którym przed momentem stał mój zmarły przyjaciel. A może był to ktoś inny? Albo z kimś go pomyliłam? Musiało być jakieś racjonalne wyjaśnienie tego wszystkiego, bo na pewno nie wstał z grobu. Na pewno nie.
- Może lepiej będzie jak się przejdę - powiedziałam. 
Pięć minut później byłam już na spacerze. Bez celu chodziłam po parku, wciąż myśląc. Od jego śmierci minęło pół roku. A dzisiejsza sytuacja była co najmniej dziwna. A z resztą, naoglądałam się głupawych filmów, które przerobiły mi wodę z mózgu i wyobraźnia zaczęła mi się kruszyć. Musiałam go z kimś pomylić, przecież nie zmartwychwstał!
Przechadzałam się obok tego drzewa już piąty raz, robiąc dziwne kółko wokół parku i nawet nie zauważyłam, kiedy minęło już pół godziny. Trochę zgłodniałam, więc w końcu obrałam kierunek swojego domu. Gdy weszłam przez drzwi, usłyszałam głośne śmiechy. Przeszłam do salonu, gdzie ujrzałam Julię i Marcina oglądających jakiś film.
- O, już jesteś? - spytała Julia, nie odrywając wzroku od telewizora. Nie czekając na moją odpowiedź, znów się odezwała - Twój chłopak tu był.
- Andreas? - spytałam zaskoczona, a Julka spojrzała na mnie, podnosząc prawą brew do góry.
- A masz jakiegoś innego chłopaka?
- Nie, ale mówił, że idzie na spotkanie...
- Chyba odwołał, nie wiem - odparła, kierując wzrok z powrotem na ekran. - Zdenerwowany był.
- To nic nowego - mruknęłam.
- I powiedziałam mu o twoich dzisiejszych fatamorganach. Oczywiście mnie wyśmiał.
Przewróciłam oczami, kierując się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki jogurt truskawkowy i sięgnęłam po łyżeczkę. Usiadłam przy stole i, kładąc uprzednio swój obiad na blacie, wyciągnęłam z kieszeni telefon. Wybrałam numer do Dreadziarza i przyłożyłam słuchawkę do ucha. Odpowiedziała mi tylko poczta głosowa. Odłożyłam komórkę na stół i, zrezygnowana, przeszłam do salonu.
- Coś nie tak? - zapytała Julka, gdy, za pewne, z nieciekawą miną usiadłam na kanapie.
- Nie - odparłam, otwierając jogurt truskawkowy i zatapiając w nim łyżeczkę. - Co oglądacie?
- Jakąś głupią komedię - odpowiedziała, ale wciąż patrzyła na mnie podejrzliwie. - Kłamiesz.
Spojrzałam na nią pytająco, a siedzący obok Białorusinki Marcin poprawił się, jakby oczekiwał jakiegoś większego obrotu sprawy.
- Coś się dzieje, tak? - znów zadała pytanie, a ja pokręciłam głową.
- Mówiłam, że nie - mruknęłam.
Julka obdarzyła mnie nieufnym i pełnym obaw spojrzeniem, ale wróciła do oglądania filmu.
Po piętnastu minutach byłam już bliska snu, a moje powieki stawały się coraz cięższe, gdy nagle odpłynęłam do krainy Orfeusza. 
Wysokie góry, które sięgały wprost do chmur i jezioro - bardzo duże i czyste. Przechadzałam się wzdłuż tego wodnego zbiornika, gdy nagle usłyszałam piski i przeraźliwe krzyki, co mnie zdziwiło, bowiem do tej pory przy jeziorze znajdowałam się sama. Odwróciłam głowę, by dostrzec to, czego ludzie się tak przestraszyli i ujrzałam lawinę, zmierzającą właśnie ku mnie. Przerażona zaczęłam uciekać, ale śnieg i tak był szybszy. 
Gwałtownie otworzyłam oczy i  znów znajdowałam się w swoim salonie. Rozglądnęłam się dookoła; w pokoju nie było już Julii i Marcina, a telewizor był wyłączony. Wstałam z fotela, czując przeszywający ból w szyi i plecach i przeszłam najpierw do pokoju Julki, a później do kuchni. Dziewczyny nigdzie nie było.

Strach do motorów, motocykli i innych tego typu zabawek przełamałam już dawno, ale wtedy Marcin jechał wolno i ostrożnie. Tak miało być i tym razem - zarzekał się, bił w pierś i przyrzekał, że nie przekroczy nawet siedemdziesięciu kilometrów na godzinę i, że gdy uznam, że jedzie zbyt szybko, uścisnę mu ramię. Parszywy kłamca, nie dość, że jechał zbyt szybko, to jeszcze nie reagował na to, że prawie wyrwałabym mu rękę. Dopiero gdy zatrzymał się w szczerym polu, a ja zeskoczyłam z motoru jak poparzona, zrozumiał o co mi chodzi.
- Wybacz... Zapomniałem o tobie.
Podniosłam obie brwi do góry, a gdy Marcin zrozumiał sens swych słów, zaczął jeszcze gorącej mnie przepraszać.
- Wiesz, ja chyba nie chcę być z kimś, kto o mnie zapomina - odparłam, zakładając ręce na piersi.
- Następnym razem ugryzę się w język. - Zszedł z pojazdu, a gdy napotkał mój zdenerwowany wzrok, znów się odezwał - I o tobie nie zapomnę.
Kopnęłam jakiś kamień i spojrzałam na chłopaka, któremu wciąż świeciły się oczy.
- Co? - mruknęłam, a ten oparł się o motor.
- Więc jesteśmy razem? - zapytał, lekko się uśmiechając. - W szpitalu mi nie odpowiedziałaś.
- Myślałam, że fakt, że pozwalam siedzieć ci w naszym domu mówi jasno, że...
- Nie rozumiem - przerwał mi w pół zdania - Boisz się miłości?
Wytrzeszczyłam na niego oczy, po czym podeszłam do niego i, tak samo jak on, oparłam się o maszynę.
- Przed tobą był taki jeden, co deklarował mi miłość, wierność i inne tanie bzdety, a później okazało się, że ma żonę i córkę. - Podrapałam się po policzku, ale nie chciałam patrzeć na reakcję Marcina, więc wzrok utkwiony miałam w swoich butach. - Zapytałeś się, czy boję się miłości... Boję się, ale z tobą już jakoś mniej.
Poczułam jak obejmuje mnie ramieniem, więc położyłam mu głowę na ramieniu i zatraciłam się w zapachu jego perfum.
- Wracajmy. - Wstałam i poprawiłam koszulkę. - Tym razem już wolniej, bo krew mnie zaleje.
- Czekam na odpowiedź - usłyszałam, a ja popatrzyłam na niego pytająco. - Jesteśmy razem, czy nie?
- Jak pojedziesz ostrożnie, to będziemy. - Wystawiłam mu język, a ten tylko się zaśmiał.
- Postaram się - odpowiedział i wsiadł na motor.

Odłożyłam telefon, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Po chwili do mieszkania wpuściłam Andreasa, którego od razu zgromiłam wzrokiem.
- Dzwoniłam do ciebie piętnaście razu - oznajmiłam mu, gdy uściskał mnie na powitanie.
- Wybacz, zostawiłem telefon w domu. - Wszedł w głąb domu, a ja podążyłam za nim. Nie był już taki sam, jak podczas naszego pierwszego spotkania w Niemczech, czy jeszcze w Rosji. Rzadko się uśmiechał, a jeśli to robił, to z przymusu.
- Coś się stało? - wyrwało mi się.
Andreas odwrócił się w moją stronę i zlustrował pytającym spojrzeniem.
- Nie, dlaczego? - zapytał zaskoczony, a mi zaczęło wydawać się, że doskonale wie, o czym mówię.
Popatrzyłam na niego podejrzliwie, a on uciekł wzrokiem.
- Przecież mi możesz powiedzieć. - Usiadłam na sofie. - Jesteś dla mnie ważny.
- Właśnie o to chodzi, że nie mogę ci nic powiedzieć - rzekł, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Poczekaj - przerwałam mu. - A mówi ci coś szczerość w związku?
Popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, który sprawił, że wstałam.
- Co jest ważniejsze od nas? Od tego co nas łączy, lub łączyło? - zapytałam, będąc już bliska płaczu. Miałam złudną nadzieję, ze sytuacje takie jak kłamstwa już przerabiałam i nigdy nie będę miała z nimi styczności. A jednak tak bardzo się pomyliłam.
- Jest osoba - odezwał się. - która poprosiła mnie o dyskrecję.
- Osoba? Więc już nie kolega? Więc kim musi być ta osoba, że jest ważniejsza ode mnie?
Nie patrzył na mnie, a jego zdenerwowany wzrok utkwiony była w ścianie. 
Nagle do domu, a potem do salonu wpadli roześmiani Julia i Marcin. Widząc nas, zdenerwowanych i z nieciekawymi wyrazami twarzy, ewakuowali się do innego pokoju.
- Przecież wiesz, że cię kocham, ale obiecałem...
- Dobrze - odezwałam się, mając już dość. - Możesz mieć tajemnice, sekrety, a mi może być nic do tego, ale ja mam dość kłamstw w związku. Przerabiałam to już z Aleksandarem, a teraz po prostu chcę o tym zapomnieć. Myślę, że to koniec...
- Koniec? - zapytał, nie dowierząjac moim słowom. - Nie możesz tego tak zakończyć.
- A ty możesz być nieszczery wobec mnie? - Zacisnęłam dłoń w pięść.
Popatrzył na mnie zrezygnowany.
- Jak chcesz. - Wyminął mnie, po czym wyszedł z domu.
A ja usiadłam na sofie i ukryłam twarz w dłoniach.
Ale kto powiedział, że miłość jest łatwa? Parząc się drugi raz, więcej takiego błędu nie popełnisz - pomyślałam.

* * *

"Miłość to straszne cierpienie! - myślał Smolipaluch, - Kto twierdzi inaczej, zapewne nigdy jeszcze nie odczuł tego szczególnego bicia serca".
Atramentowa krew.

* * *
Bardzo trudny rozdział. Napisałam go dopiero dzisiaj po południu, wcześniej jakoś nie mógł do mnie dotrzeć. 
Nie spodziewałyście się tego, prawda? Nie jestem dobra w opisywaniu końca związku, ale myślę, że sprostałam zadaniu :) Ale nie obiecujcie sobie zbyt wiele, to, że związek Kim i Andreasa się rozpadł, nie oznacza jeszcze, że wróci do Aleksa. Kiedyś ktoś mi zadał takie pytanie, a wtedy odpowiedziałam, że droga, jaką przejdzie dziewczyna będzie długa i wyboista, więc na prawdę. Kilkanaście (dziesiat?) rozdziałów nas czeka, aż się spotkają.
Już kupiłam batoniki dla dwóch Scherlocków Holmesów, czekam jeszcze na ten właściwy rozdział. :)

A wczoraj sobie popłakałam, także mój katar nieco się wzmocnił. 
Miałby już 32 lata, piękną żonę Agnieszkę i pewnie gromadkę dzieci. Zdobyłby brąz i złoto LŚ, brąz ME, oraz trofea z Maceratą. Ale jak to powiedział Igła :
"...bo Arek był aniołem, a anioły nie żyją na ziemi..."
Teraz czuwa nad nami, nad naszą reprezentacją i chłopakami, by zdobywali medale. 


Do bloku skoczył najwyżej jak mógł, a za ręce złapał go sam Bóg.
Więc do następnego. Karolina.

11 komentarzy:

  1. Urodziny Arka. I wspomnienia wracają wraz z falą zdjęć w internecie i na tablicy na tumblru. Szkoda chłopaka i talentu. Niestety takie jest już życie, że nie zawsze układa się po naszej myśli i zaskakuje.

    Jestem pierwsza? :>
    Powiem tak: tego to się zupełnie nie spodziewałam. Niespodzianka jak najbardziej. Wydawało mi się, że to co jest między Kim a Andreasem nie przetrwa długo, ale nie spodziewałam się, że skończy się tak nagle i w taki sposób. Cały czas zastanawiam się, komu to Andreas obiecał dyskrecję... ;)
    Wiem jak to jest. Czasami też mam takie trudne rozdziały, do których pisania nie mogę się przemóc i odkładam to w nieskończoność. Patrząc jednak, że dodaję co dwa dni, nieskończoność nie trwa długo, bo te ramy czasowe trzymają mnie w ryzach. ;)
    Też bym chciała batonika, może rozwiążę jakąś inną zagadkę w najbliższej przyszłości. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała, że zaskakuje. Mnie nie raz zaskoczyło i nie raz zaskoczy.

      Oh, no, może takich zagadek będzie więcej, zobaczymy (: jak będzie zapotrzebowanie na batoniki, to na pewno będzie ich więcej :D

      Usuń
  2. Batonik to dla mnie?! Jak miło. ;)

    Nie sądziłam, że związek Kim i Andrzejka skończy się w taki sposób. Myślałam, że będą żyć długo i szczęśliwie. Miałam też cichą nadzieję, że w momencie, gdy Kim zaszantażowała Andreasa, to ten wyzna jej całą prawdę, powie jej komu obiecał milczenie, ale no jak wszyscy wiemy, myślenie nie jest moją najmocniejszą stroną. ;)
    Czekam na nowy.!

    Powiem ci, że znalazłam taki ładny artykuł-wspomnienie o Arku i się poryczałam jak cholera... Później smutne piosenki, różne filmiki wspominające Arka i dołek. Szkoda, że już go nie ma z nami [*]. Będziemy pamiętać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc najprawdopodobniej czytałyśmy ten sam artykuł ;) A jeszcze jak wypowiadała się o Nim jego babcia... Jezu, ryczałam jak głupia.

      Usuń
  3. Ojej, dostanę batonika? :D Bo jestem pewna że się nie mylę i jestem jedną z tych dwóch osób ;p Ajajaj, mówiłam że masz mądre dzieci.

    Bleeee, i nie ma ciągnięcia tego lovestory z Andrusiem. A wiesz, że ja już nie wiem czy ona z Aleksem powinna być? Trzymam kciuki za zmartwychwstałego :D I z Jegorka, ofc. ♥
    Właśnie, Jegorek, czego go nie było? :(

    Hmm, co do tego Arka, to kojarzę go z gazet i ton artykułów na jego temat. Szkoda że taki ktoś odszedł zanim zainteresowała mnie siatkówka. Szkoda.

    Pozdrawiam, czekam na nowy ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, córcia, nie wiem, czy dobrze odpowiedziałaś<3

      Jegorek będzie za parę rozdziałów, a wcześniej to Konstantino nas odwiedzi ♥ Kochasz Konstantino, right?
      / ♥

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział przeczytany! Jak zwykle wspaniale :) Przepraszam, że tak krótko, ale chciałam cię powiadomić, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Award! Zapraszam tu http://carolina-book.blogspot.com/p/liebster-blog-award-zostaam-nominowana.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, nie spodziewałam się tego ;o

      Usuń
  6. No masz, a już nie chciałam wspominać Gołasia, przez ciebie znowu mnie to naszło. :C Arku, pamiętamy o tobie!
    Chyba jeszcze do mnie nie dotarło, że Kim i Andreas już nie są razem. W zasadzie to ja ją rozumiem, bo takie ukrywanie prawdy może przynieść niepożądane skutki, ale żeby tak od razu koniec? Nie no, muszę to sobie na spokojnie przetrawić, tak jak i widmo Stefana.
    Ile razy już mówiłam, że uwielbiam Julkę? *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam<3

      Któryś już raz, chyba drugi :D

      Usuń