niedziela, 24 marca 2013

Rozdział trzeci.

Postawiłam ostatnią z wielu toreb na stół i uniosłam kąciki ust do góry, patrząc na mojego towarzysza. Odwzajemnił uśmiech
- Dziękuję - powiedziałam, a Andreas tylko machnął ręką.
- Nie ma sprawy. Jak będziesz potrzebowała jeszcze osobistego siłacza do niesienia zakupów, to możesz dzwonić. Ja i moje mięśnie będziemy gotowi.
I znów się wyszczerzył.
- Nie prosiłabym cię o to, ale nie chciałam budzić Julki. Jak głupia oglądała wczoraj do późna jakieś filmy, narzekałaby, że jest zmęczona.
Schowałam dwie butelki mleka do lodówki, a płyn do mycia naczyń do szafki.
- A to gdzie? - zapytał chłopak, pokazując mi cukier.
Wzrok utkwiłam w białym opakowaniu i westchnęłam.
- Nie wiem... Daj gdziekolwiek, ale żebym potem znalazła.
Podrapał się po głowie, a po chwili postawił go przy ekspresie przy kawie.
- Myślę, że nie będziesz miała kłopotu ze znalezieniem - puścił oczko.
Resztę rzeczy rozpakowaliśmy w ciszy, krzątając się po kuchni.
Gdy skończyliśmy, zaparzyłam kawę i usiedliśmy przy stole. Rozmawialiśmy o wszystkim, zaczynając o pogodzie, kończąc na głupiej polityce, na której i tak się nie znam. I choć minęło pół roku od naszego ostatniego spotkania, miałam wrażenie, jakbyśmy się nigdy nie rozstawali.
Dopił resztki kofeiny, gdy rozbrzmiał dzwonek jego komórki. Wyciągnął z kieszeni urządzenie, spojrzał na wyświetlacz, a jego twarz zmieniła się diametralnie. Przez chwilę tak jakby zawahał się, czy w ogóle przycisnąć zielony przycisk, ale zaraz odrzucił połączenie.
- Nie odbierzesz? - zapytałam, cały czas obserwując jego zachowanie. Czy on był zdenerwowany?
- To nic ważnego - skwitował krótko, uśmiechając się blado.
- Nawet tego nie wiesz, nie odebrałeś.
Popatrzył na mnie, mrużąc oczy, a po chwili znowu się odezwał :
- Później oddzwonię.
Zabrałam od niego kubek i wsadziłam go do zlewu.
Nagle dało się słyszeć donośny krzyk Julii :
- Matko Boska Nieustającej Pomocy.
Zdezorientowana spojrzałam na Dreadziarza; On był raczej rozbawiony.
Do kuchni wpadła wściekła Achrem, w jednej ręce trzymając szczotkę do włosów, a w drugiej prostownicę.
- A to natręt! - powiedziała, podchodząc do okna i zza zasłony uważnie się w nie wpatrywała.
- Co? - zapytałam, wciąż obserwując zachowanie Julki, gdy ta nerwowo ściskała kabel od prostownicy i tak samo wgapiała się w widok za oknem.
- Jakiś idiota przyczepił się do mnie wczoraj w autobusie, a teraz sterczy pod naszym domem - mruknęła.
Wraz z Andreasem podeszliśmy do Julki, która wręcz kipiała ze złości. Taki widok nawet był zabawny.
Ale faktycznie - za naszym ogrodzeniem był jakiś młody chłopak. Obok niego stał wielki motocykl, a w ręku trzymał kask.
- Może na kogoś czeka? - próbowałam jakoś uspokoić dziewczynę, ale bez skutku.
- Albo przyszedł cię zgwałcić i wywieźć za miasto - odezwał się Andreas.
Uderzyłam go w ramię i popukałam się w czoło.
- Ty jak coś powiesz - mruknęłam - Ale motocykl ma fajny.
- Racja, na motorze cię nie wywiezie.
Rasta parsknął śmiechem, a Julia obdarzyła go wzrokiem, który gdyby mógł, zabijałby i to od razu.
Gdy Andreas uznał, że dalsza wymiana zdań z Julką nie ma sensu, Białorusinka znów wróciła do obserwowania chłopaka na dworze.
- Patrzy tutaj! - pisnęła, kucając. Teraz także i mnie dopadł napad śmiechu - Z czego się śmiejecie? Uczepił się mnie jak rzep psiego ogona!
- Jak ty Konstantina - wypaliłam, ale potem zaczęłam żałować, że nie ugryzłam się w język.
Oburzona Julia wyszła z kuchni tak samo szybko, jak przyszła, ale tym razem rzuciła coś w rodzaju Oboje jesteście siebie warci, cokolwiek to znaczy.

Obraziła się. Po naszej krótkiej wymianie zdań, tak po prostu zamknęła się w swoim pokoju. Ale dla Julki to było normalne, po kilku godzinach udawanych fochów na pewno wszystko wróci do normy.
Jednak nie powinnam wspominać o Cupkoviću. Minęło dopiero pół roku. Dopiero. A może aż pół roku? Wreszcie powracała ta dawna Julia. Ta, z tymi swoimi wygłupami i ciętymi ripostami...
Kiedy ja się nauczę trzymać język za zębami?
Po godzinie wraz z Andreasem stwierdziliśmy, że jak na tak ładną pogodę (w końcu to sierpień!) nie powinniśmy siedzieć w domu. Wyszliśmy na dwór, gdzie chłopak z motocyklem nadal na kogoś czekał. Tym razem stał oparty o swoją bestię. Gdy usłyszał nasze kroki, odwrócił się do nas.
Gwałtownie się wyprostował i poprawił włosy.
Podeszliśmy do niego na tyle blisko, że mogłam spokojnie mu się przyjrzeć. No, brzydki nie był.
- Cześć - rzucił bardzo śmiało, a ja i Andreas popatrzyliśmy po sobie niepewnie - Jestem Marcin. Zastałem Julkę?
- Nie ma jej - odezwałam się, ale po chwili znów otworzyłam usta, zapewne uprzedzając jego następne pytanie - I nie wiem kiedy wróci. Wyjechała.
- Dokąd? - Marcin nie dawał za wygraną.
- Do chłopaka - powiedział Andreas ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy. Z trudem się powtrzymywałam, żeby się nie zaśmiać - Teraz mają bardzo poważne sprawy na głowie, ślub i takie tam... A ty jesteś jej znajomym?
- Tak, znajomym - Marcin zmrużył oczy.
- I nie mówiła ci, że bierze ślub z kulturystą? - zapytał, podkreślając ostatnie słowo.
- W każdym razie... - przerwałam im tę konwersację, widząc jak w Marcinie wszystko zaczyna się gotować. Natomiast Andreas miał z tego niezły ubaw. - Nie wiem kiedy wróci.
Uśmiechnęłam się, jednak chłopak, z kamienną twarzą, zawiesił wzrok na nasz dom i powiedział :
- Przekarzcie jej, że byłem.
Pokiwaliśmy głowami na znak, że zrozumieliśmy, a Marcin założył kask i wsiadł na motocykl.
- Do zobaczenia. - rzucił i odpalił silnik.
Z piskiem opon ruszył przed siebie.
- Bierze ślub z kulturystą? - zaśmiałam się głośno - Nie mogłeś wymyślić czegoś lepszego?
- Ale nawet to go nie zniechęciło... Uparty.
- Tak, masz rację. Myślisz, że nie odpuści?
- Jak na moje oko to Julka mu się spodobała - powiedział, szczerząc się głupio - I nie odpuści tak łatwo.

Od jakichś piętnastu minut mój dom nie był już obserwowany przez żadnego podejrzanego typa, więc czułam się bezpiecznie. Widziałam, jak Marcin rozmawiał z Kim i Andreasem, co nie wróżyło nic dobrego. Ale po ich konwersacji Marcin odjechał... Ciekawe co mu naopowiadali. Nie, nie ważne co. Ważne, że podziałało.
Przebrałam się w luźny t-shirt i rybaczki, założyłam adidasy, włożyłam do uszu słuchawki i  byłam już gotowa, by wyjść pobiegać. Gdy wyszłam na chodnik, skręciłam w lewo i ruszyłam do przodu. Taki po południowy jogging bardzo dobrze mi zrobi, zwłaszcza, że ostatnio wciąż się denerwowałam. 
Ale ledwo co przebiegłam parę metrów, gdy ktoś zagrodził mi drogę. Podniosłam oczy z asfaltu, po czym serce podeszło mi do gardła.

* * *

Kolejny za nami.
Robię z tego Marcina jakiegoś psychopatę, wiem.
Ciężki tydzień przede mną, sprawdziany i kartkówki... Potem wreszcie święta (białe, niestety), egzaminy i wakacje. Musi szybko zlecieć! Liceum mam wybrane w 70%. Przerażają mnie tylko testy sprawnościowe, których na pewno nie zdam.
Następny rozdział po świętach, może w trakcie. Buziaki :*

9 komentarzy:

  1. Testy sprawnościowe? To co, idziesz na jakiś profil sportowy, wojskowy, coś w tym stylu? :D
    Kurczę, o co temu Marcinowi chodzi? Nie podoba mi się to jego zawracanie Julce głowy. Naprawdę mam obawy, że ten facet ma niecne pomysły. Ha, ale za to z tym kulturystą to Andreas dowalił, lepszej wymówki wymyślić chyba nie mógł. :P
    Oho, czyżby szykowały się kłopoty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Policyjny :P
      Nie bój się Marcina, wcale nie ma niecnych planów :D

      Usuń
  2. Ehh, teraz przez pół świąt będę się zastanawiała, kogo spotkała Julka. W sumie chciałabym, żeby to był Kostek, ale to byłoby chyba za piękne, więc stawiam na Marcina.
    Co do liceum to zazdroszczę, że już wybrane. Ja mam kompletny mętlik w głowie. A testy na pewno zdasz! :D
    Pisz szybko kolejny rozdział. Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy to byście chciały wszystko ładnie, pięknie :D I od razu z happy endem c: Nie ma tak łatwo (:

      Usuń
  3. Taki natręt z tego Marcina, ale jak widać skuteczny był, skoro w końcu się hajtnęli w epilogu. ;) Jestem ciekawa, jak do tego doszło, ale poczekam. Tak samo jak poczekam na jakieś wspomnienie Aleksa czy Cupko.
    Kurczę, ale mnie rozwaliłaś teraz. Nie wiem czemu, ale miałam takie wrażenie, czytając opowiadanie, że jesteś ode mnie starsza i liceum masz już za sobą, a tu dopiero się do niego wybierasz... Nie wiem. Może myślałam tak, bo piszesz bardzo dojrzale? Albo dlatego, że przeważnie jeśli czytam opowiadanie gimnazjalisty, to ma on inny, bardziej dziecinny tok myślenia? Nie wiem. :D Testy sprawnościowe? Jakaś klasa sportowa, czy liceum o takim profilu? U mnie w mieście jest tylko zawodówka, technikum i LO, dlatego miałam ułatwiony wybór. Tym bardziej, że średnią miałam wysoką, a jest niż i przyjmują jak leci. No cóż, nie miałam zbyt wysokich wymagań jeśli chodzi o szkołę, może gdybym mieszkała w jakiejś Warszawie czy Poznaniu byłoby inaczej. Jeszcze tylko jutro do szkoły, pocieszę cię. Mam już dość, jeszcze się przeziębiłam, ale jutro przychodzą do nas gimnazjaliści na dni otwarte, więc luzik będzie. :>
    Powodzenia w testach. Napisz jak ci poszło. Trzymam kciuki i za nie i za egzaminy, bo te ścisłe mogą być ciężkie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ty nawet nie wiesz jaki ja mam dziecinny tok myślenia :P I może "umiem" ubierać moje dziecinne myśli w słowa, ale to nie świadczy o tym, że jestem dojrzała :D Nie jestem.
      Co do liceum, to wybieram się do policyjnego. U mnie tak samo, mało do wyboru. A do technikum na rolnika nie chcę iść :D
      Mnie też coś dopadło, ból głowy cholerny + do tego mam "te" dni, więc... :D Wesoło nie jest.
      Dziękuję :D Masz rację, ścisłe na pewno będą trudne, zwłaszcza dla mnie, bo ja dobra w nich nie jestem :C

      Usuń
  4. kiedy pojawi się Alex? Ciekawa postać Marcina.

    OdpowiedzUsuń