Marcin patrzył na mnie szczerząc się przy tym jak głupi do sera, a mnie ogarniało coraz większe zdezorientowanie. Przecież on odjechał. W przeciwnym kierunku na dodatek.
- Już wróciłaś od chłopaka kulturysty? - zapytał.
Oczy zamieniły mi się w pięciozłotówki. Co on, do diabła, wygadywał?
Wyminęłam go, a nadziei, że da sobie w końcu spokój, ale tak jak wyobrażałam to sobie w najczarniejszych scenariuszach, Marcin po prostu dotrzymywał mi kroku.
- Twoi znajomi tak powiedzieli - znów się odezwał.
Milczałam, a w duchu już przygotowywałam zemstę na dwójce spiskujących przeciwko mnie Niemcom.
Przyśpieszyłam kroku, który w pewnym momencie zamienił się z bieg. Marcin został w tyle, głównie dlatego, że nie podjął się dalszego zamęczania mnie swoją osobą. Chwała Bogu.
Przemierzyłam tak ponad pięć kilometrów, nie zatrzymując się ani na krok. Czując, jak spocone włosy przylegają mi do czoła, odgarnęłam je do tyłu i już spokojnym krokiem ruszyłam do pobliskiego sklepu. Kupiłam wodę i od razu zatopiłam w niej swoje usta. Odruchowo spojrzałam w okno, gdzie oczywiście ujrzałam nie kogo innego, tylko Marcina. To już tradycja. Cholerne deja vu.
- Zna go pani? - zapytałam sprzedawczyni, która akurat zajęta była obsługiwaniem klienta. Rzuciła okiem w stronę okna i pokiwała głową.
- Każdy go zna - powiedziała obojętnym głosem - Jest dziennikarzem.
Podała mi gazetę Dziennik berliński. Przeczytałam dwa pierwsze zdania i odłożyłam brukowiec na miejsce.
- Bardzo miły chłopak - kontynuowała swoje zdanie - Mój syn się z nim przyjaźni. Bardzo przystojny, nieprawdaż?
Nie zważając na jej ostatnie spostrzeżenie, zakręciłam butelkę.
- Ile płacę? - zapytałam.
- Dwa pięćdziesiat.
Podałam jej pieniądze i wyszłam ze sklepu.
Ciepłe promienie słoneczne oświetliły moją twarz, a chłodny wiaterek musnął moje włosy. Marcin, wciąż stojący do mnie plecami, na mnie czekał. Co on się tak mnie uwziął? Był niemożliwie denerwujący. Znam go dopiero od wczoraj, a już działa mi na nerwy.
Mimo wszystkich uprzedzeń do tego chłopaka, ruszyłam w jego stronę.
- Powiedz mi tylko jedno - powiedziałam, stając naprzeciw Marcina - Dlaczego się mnie tak uczepiłeś?
Marcin uśmiechnął się, wciąż przeszywając mnie wzrokiem.
- Lubię cię.
Zaśmiałam się głośno, po czym spojrzałam na poważnego chłopaka.
- Nic o mnie nie wiesz i mnie lubisz? Na prawdę jesteś dziwny.
- Nie jestem dziwny, po prostu mi się spodobałaś.
W okolicach policzków poczułam jakieś dziwne mrowienie, któremu na pewno zaczął towarzyszyć kolor czerwony. Śmiały jest i to cholernie.
- Podobam... W jakim sensie? - tylko tyle zdołałam wydukać.
- W jakim sensie dziewczyna może podobać się chłopakowi? - powiedział z uśmiechem, poruszając zabawnie brwiami.
Wywróciłam oczami, ale zmusiłam się do podniesienia kącików ust do góry.
- Też ci się podobam, prawda?
Teraz otworzyłam szeroko oczy. I chyba go to w dużej mierze rozbawiło, bo głośno się zaśmiał.
Kolejny raz spłonęłam rumieńcem.
- Co ty sobie wyobrażasz? - wymamrotałam, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Nie mów mi, że twoje zachowanie jest wynikiem tego, że mnie nie lubisz - stwierdził, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego.
- Ale tak właśnie jest - powiedziałam - Od początku działasz mi na nerwy.
- Ale ja już taki jestem. Denerwujący, a przy tym niezwykle uroczy - puścił oczko.
Kolejny raz wywróciłam oczami, ale tym razem wyminęłam Marcina i wolno ruszyłam przed siebie.
- Zaczekaj - usłyszałam za sobą i Marcin do mnie dobiegł.
Szliśmy w milczeniu tak przez kilka sekund, gdy nie wytrzymałam :
- Motor zostawiłeś - mruknęłam.
- Nieważne.
Cały czas dotrzymywał mi kroku, idąc obok mnie.
- Ktoś go może ci ukraść.
- Nie będę żałował.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Jego krótkie odpowiedzi były pełne podtekstów, zwłaszcza ta ostatnia.
Spojrzałam na niego ukradkiem; Cały czas na mnie patrzył. Uciekłam wzrokiem z powrotem na asfalt.
- Jeśli się z tobą umówię, dasz mi już dzisiaj spokój? - zapytałam po chwili ciszy, czym bardzo ucieszyłam chłopaka.
- Dla ciebie wszystko.
Pokręciłam głową z rozbawieniem.
- Przyjadę jutro po ciebie o dwudziestej - usłyszałam, a po krótkiej chwili Marcin przyciągnął mnie do siebie i złożył na moim policzku buziaka.
Zanim zdążyłam zareagować i przyłożyć mi z pięści, chłopak był już w drodze powrotnej do sklepu.
Ale nie twierdzę, że mi się to nie spodobało.
Po rozstaniu z Cupkovićem obiecałam sobie, że już żadnemu przedstawicielowi płci brzydkiej nie zaufam. A tu niejaki Marcin, którego znam zaledwie od wczoraj, coraz bardziej zyskiwał w moich oczach.
W pewnym momencie usłyszałam za sobą warkot silnika i zanim się obejrzałam, wielki, czarny motocykl zatrzymał się obok mnie. Marcin ściągnął kask.
- Podwieźć panią gdzieś? - zapytał uprzejmie, uśmiechając się przy tym.
Zatrzymałam się i spojrzałam na chłopaka, który cały czas się szczerzył.
- Nie zwariowałam jeszcze, żeby wsiadać na śmierć z kółkami.
- Obiecuję, że będę jechał powoli - położył dłoń po prawej stronie klatki piersiowej.
Wyciągnął ku mnie kask.
Westchnęłam i ruszyłam w jego stronę. Usiadłam za Marcinem i założyłam na głowę kask, co także uczynił kierowca.
- Tylko mocno się trzymaj - powiedział, a ja oplotłam go w pasie.
Nie ukrywam, że serce omal nie wyskoczyło mi z piersi, ale nie co dzień mam okazję jeździć motocyklem. Ściślej mówiąc jeszcze nigdy takim środkiem transportu się nie poruszałam.
- Gotowa? - spytał.
I gdy pokiwałam głową, Marcin przekręcił kluczyk i ruszył do przodu.
- Nie chodzi o to, że się o nią martwię, ale ona jest po przejściach - mówiłam, gdy wraz z Andreasem szliśmy przez park - Zresztą nie tylko ona. Straciłyśmy chłopaków w tym samym czasie, tyle że ona została zraniona...
Cały czas milczał i z uwagą słuchał co miałam do powiedzenia, a komuś musiałam się wygadać.
- Nie rozumiem jak można być tak bezmyślnym - odezwał się w końcu - Myślał, że Julka nigdy się nie dowie? Albo powie jej dopiero na łożu śmierci?
- Jednym słowem - idiota - mruknęłam - Ale na szczęście uwolniła się od niego.
Przeszliśmy parę kroków w milczeniu, gdy Andreas odezwał się pierwszy :
- A co z tobą? Radzisz sobie jakoś?
Uśmiechnęłam się po nosem, a chłopak zmieszał się.
- Przepraszam, nie powinienem - wymamrotał.
- Teraz sobie radzę. - odpowiedziałam - Niby jestem twarda, ale w środku wszystko się we mnie gotuje. Chyba nie potrafię okazywać emocji.
- Uwierz mi, potrafisz - zaśmiał się - Podczas naszego pierwszego spotkania dosłownie miałaś w oczach mord. Przyznaj się, chciałaś mnie zabić?
Wybuchnęłam śmiechem.
- Od razu zabić - wykrztusiłam - Może przyłożyć, no, ale nie zabić.
Znów wybuchnęliśmy śmiechem i dalej pewnie cieszylibyśmy się z naszej głupoty, gdyby nie dzwonek telefonu Andreasa. Wyciągnął go z kieszeni i odrzucił połączenie. Wyraźnie spoważniał.
- Jakaś nachalna wielbicielka? - zapytałam, ale widząc reakcję Niemca, wycofałam się z dalszego ciągnięcia tematu. Teraz to on chciał zabić mnie oczami.
Znów ta cholerna melodyjka, którą dzisiejszego dnia słyszałam już trzy razy. Gdy tylko Andreas znów wyciągnął urządzenie, szybko mi je wyrwałam.
- Ja się tym zajmę - powiedziałam, czym nie był rozentuzjazmowany.
- Oddaj mi go - powiedział, próbując odzyskać komórkę, ale na próżno. Melodyjka ustała, najwyraźniej osoba po drugiej stronie słuchawki się rozłączyła. Ale ani tyle nie miałam zamiaru oddać komórki Andreasowi.
- Możesz mi go już oddać - powtórzył błagalnym tonem. Gdy, niewzruszona, patrzyłam na niego rozbawiona, powiedział z kamienną twarzą - Ze mną się nie zadziera.
A potem z uśmiechem rzucił się na mnie (dosłownie!) i oboje wylądowaliśmy na trawniku. Zaczął robić to, za czym nigdy nie przepadałam - łaskotki. Dzielnie ściskałam w dłoni jego telefon, ale, nie mając już sił, puściłam komórkę, która wylądowała obok nas. Ten jednak nadal nie przestawał mnie łaskotać.
- Już, już! Wystarczy - powiedziałam, powoli zaśmiewając się na śmierć, ale Andreas był bezlitosny.
Wreszcie i on spasował, a ja, wymęczona i całkowicie bez sił, opadłam na trawnik Słychać było tylko mój przyśpieszony oddech, a Andreas, z miną zwycięscy, sięgnął po komórkę.
- Żeby mnie tak wymęczyć z powodu telefonu - zdołałam wydusić, a on zaśmiał się.
Usiadłam, wpatrując się w trawę, a zaraz podniosłam wzrok na Andreasa.
Patrzył na mnie zupełnie inaczej niż zwykle. Jego ciemne tęczówki przeszywały mnie wzrokiem, co podziałało na mnie trochę dziwnie; Moje ciało przeszła fala gorąca, a serce przyśpieszyło rytm bicia.
Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go.
Po chwili jednak dotarło do mnie co robię i odsunęłam się od Andreasa, nawet nie patrząc w jego stronę. Było mi głupio, cholernie głupio.
- Przepraszam, nie powinnam - powiedziałam.
W odpowiedzi usłyszałam tylko cichy śmiech, a zaraz potem chłopak podniósł mój podbródek na wysokości swojego.
- Nie musisz przepraszać - powiedział z uśmiechem i znów poczułam smak jego ust.
* * *
Błe, takie to romantyczne, że aż wcale. Masakra. Wstyd. Porażka. Brak słów.
Coś czuję, że ten śnieg nie stopnieje do maja. Obym się myliła (;
Potrzebuję krytyki. Natychmiast.
I jeszcze motywacji do anatomii-miłości, bo się zacięłam.
+ WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY <3 Chociaż patrząc przez okno trudno to nazwać Wielkanocą...
+ WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY <3 Chociaż patrząc przez okno trudno to nazwać Wielkanocą...
Ok, następny tradycyjnie za tydzień (; Pozdrawiam.
Edit: Jeśli ktoś chce się dowiedzieć co-nieco o wątkach tego opowiadania, to dodałam opisy bohaterów. Jeśli ktoś jednak nie lubi spoilerów, to niech tam nie wchodzi. Dla świętego spokoju, gdyby jednak miał mi zdradzenie wątków za złe :D
Edit: Jeśli ktoś chce się dowiedzieć co-nieco o wątkach tego opowiadania, to dodałam opisy bohaterów. Jeśli ktoś jednak nie lubi spoilerów, to niech tam nie wchodzi. Dla świętego spokoju, gdyby jednak miał mi zdradzenie wątków za złe :D
Także życzę ci wesołych. ;)
OdpowiedzUsuńA mnie się tam podoba i nie wydaje się być mdłe. Czasami fajnie jest coś takiego przeczytać. Albo nawet częściej niż czasami.
Skoro mówisz, że opisy bohaterów to spoilery, to nie wchodzę tam. Wiem, że to głupie, ale nie chcę wiedzieć, jak się to dalej potoczy. ;)
Nieee. Nie żebym miała coś do Andreasa, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić Kim z kimś innym niż Aleks. W moich myślach są ze sobą złączeni czymś rodzaju super glue, chociaż przecież nie są już razem. ;)
W sumie to są tylko takie małe spoilerki, więc nie ma się czego bać ;) No, ale w sumie skoro nie chcesz wiedzieć ;)
UsuńZobaczę. Jak będzie mnie bardzo korcić, to zapewne zajrzę. :D
UsuńMogę powiedzieć ci coś, co cię ucieszy ( albo i nie). Startuję z nowym opowiadaniem! Zapraszam na anothervolleystory.blogspot.com
:)
Myślę tak samo jak justberry, ale chyba przeczytam opisy bohaterów. ;) Wesołych świąt! ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem! ♥
UsuńTobie również wesołych! :))
OdpowiedzUsuńMdłe czy nie mdłe - chyba każda z nas chciałaby chociaż raz coś takiego przeżyć. No i niestety, wzbraniałam się przed tym rękami i nogami, ale stało się: polubiłam Andreasa... Co nie zmienia faktu, że Kim powinna być z Aleksem. xd
Pisz, pisz szybciutko kolejny rozdział!
Pozdrawiam! :)
A dlaczego się wzbraniałaś? :D
UsuńNastępny rozdział jest już gotowy... Taka nuda przedświąteczna (;
http://piszac-marzenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszamy na tzw. jednoparty. ;)
Siedzę i się szczerzę do tego telefonu :D
OdpowiedzUsuńJaak fajnie! Obie tak romantycznie rozpoczęły "nowe" życie :) O ile Ciebie poznałam, tak podejrzewam, że to nie będzie takie proste jak się wydaje :P
Zapraszam do siebie na magia-rubinu.blospot.com na piątą część. Pozdrawiam ;>
Tak, Misu, dobrze mnie znasz :PP
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńna pierwszą część opowiadania trafiłam przez przypadek i przeczytałam na jednym wdechu;) z tą częścią będę już na bieżąco bo również bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Czeeeeść jelonku mój <3 Nadrobię to, jak będę miała czas, nareszcie dorwałam neta, toteż zapraszam Cię na nowy :D
OdpowiedzUsuńmajeks.blog.pl/2013/04/03/33/
ŁOOOOOOOOOOOOOŚ! <3333
UsuńYAYAYAYAAYAYAY ♥
UsuńLubię Andreasa, ale Kim powinna być z Jegorkiem :D
Ale nie będzie z Jegorkiem, będzie z Andreasem, bo Jegorek będzie z Aną, prawda? Nawróciła się, pffff. Matka Teresa :D Ale chyba ją lubie ;p Czekam na nowy ♥
Nie przestałaś wielbić Jegorka? Mówiłaś, że go nie lubisz ;D Tzn. nie wielbisz :DD
UsuńKiedy dodasz nowy rozdział?? ;)
OdpowiedzUsuńKasiek