Tysięczna paczka fajek wypalona w ciągu sześciu miesięcy. Dym ostatniego papierosa niezwykle pieścił moje nozdrza, a w ostateczności całkowicie wypełnił moje płuca. Widok za oknem, którego tak uparcie doglądałem od kilku miesięcy wcale się nie zmieniał. Nic a nic. Zero. A moje życie wywróciło się do góry nogami jak rollercoaster.
Każdy w moim otoczeniu powtarzał mi, żebym o niej zapomniał, poszukał sobie kogoś innego. Ale ja nie potrafiłem. Była dla mnie całym światem, barwą w moim szarym życiu. Spieprzyłem wszystko, co nas łączyło. Sprawiłem, że przestała mi ufać. Jedno, głupie kłamstwo zaważyło o naszym rozstaniu. Głupie, aczkolwiek niewątpliwie obrzydliwe. Nie powinienem ukrywać przed nią najgorszego faktu o Konstantinie, ale to mój przyjaciel, poprosił mnie o to.
- Znów tu nadymiłeś, debilu! - usłyszałem za sobą głos Cupkovića - Jak tak dalej pójdzie, to będziemy musieli znaleźć sobie nowego atakującego.
- Zamknij się.
Zgasiłem papierosa i odwróciłem się do niego przodem.
Zacmokał, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Jak odzywasz się do starszego?
Prychnąłem.
- Tak, jak sobie na to zasłużyłeś. - odpowiedziałem, siadając na kanapie. Sięgnąłem po pilota i włączyłem telewizor.
- Przeprosiłem.
- Tak, pamiętam. Nawet kilkadziesiat razy przepraszałeś.
Przewrócił oczami.
- Wiesz, że od piętnastu minut trwa trening? - zagadnął.
Gdy nie zareagowałem, wyrwał mi z ręki pilota i wyłączył pudło.
- Ogarnij się! - krzyknął, rzucając urządzenie w kąt - Odkąd Kim z tobą zerwała zachowujesz się jak nawiedzony.
Patrzyłem na niego z rozbawieniem, ale w duchu przyznawałem mu rację. Wiedziałem, że zmieniłem się pod względem charakteru. Nie byłem już tym samym chłopakiem, który brał z życia garściami. Nie byłem sobą.
- Jak tak dalej pójdzie, to stracisz nie tylko pozycję w pierwszej szóstce reprezentacji, ale także przyjaciół.
Ostatni raz zmierzył mnie tępym wzrokiem. Gdy znów, niewzruszony, spojrzałem w jego ciemne, pełne gniewu tęczówki, odwrócił się na pięcie i wyszedł za drzwi.
Ale niezupełnie słowa Cupkovića do mnie nie docierały. Wiedziałem, że muszę wziąć się w garść. By nie stracić tego na czym mi zależało. Na Kim.
Klimat jaki panował w klubie sprawiał, że nie potrafiłem racjonalnie myśleć. Ale nie tylko on, bo alkohol, który lał się strumieniami, a także zmysłowe i seksowne tancerki siedziały mi w głowie od dobrych trzech godzin. Wmusiłem w siebie kolejne szklanki whiskey połączonej z innym alkoholem, którego nazwy nie znałem. Podniosłem głowę.
I wtedy ujrzałem ją.
Blondynka, długie, smukłe nogi... I bez tego wyzywającego wzroku na pewno byłaby podobna do Kim, o której zdążyłem zapomnieć. Do teraz.
Patrzyła na mnie, przegryzając dolną wargę, spuszczając co chwila swoje oczy. Co cholernie pociągało.
W pewnej chwili wstała i, pewnym krokiem, ruszyła stronę stolika, gdzie siedziałem. Usiadła na krześle obok, a ja utkwiłem swój wzrok w jej zbyt dużym dekolcie.
Wymruczała mi coś do ucha, z czego zrozumiałem tylko łazienka, czwarta kabina, po czym odeszła równie pewnie, jak przyszła.
Odprowadziłem blondynkę oczami, mając kompletny mętlik w głowie, i wcale nie spowodowany alkoholem. Nie powinienem iść, jeśli chcę odzyskać Kim.
Ale co alkohol potrafi zrobić z człowiekiem?
Wymieszane substancje sprawiły, że mój mózg odmówił posłuszeństwa.
Mimowolnie wstałem i, próbując utrzymać równowagę, stawiałem kroki w stronę miejsca, do którego zaprosiła mnie długonoga blondynka.
Pełno było tu obściskujących się par i, gdy przechodziłem przez ten wąski korytarz, adrenalina coraz bardziej uderzała mi do głowy.
Stanąwszy przed łazienką zawahałem się. Powinienem?
Lekko pchnąłem uchylone drzwi i niepewnie wszedłem do środka. Drzwi od czwartej kabiny także było otwarte.Tam dziewczyna stała oparta o ścianę i najprawdopodobniej na mnie czekała. Gdy tylko mnie zobaczyła, rzuciła się na mnie i przyssała się do moich ust. Nie byłem jej dłużny; popchnąłem ją do ściany, wciąż penetrując językiem wnętrze jej ust.
Po chwili pozbyłem się jej skąpej bluzeczki, a moim oczom ukazała się mało co zakrywająca bielizna. Z taką samą łatwością ściągnąłem z niej pozostałości z jej garderoby, a ona z mojej.
Delikatnie nie było.
Okropny pulsujący ból głowy towarzyszył mi od przebudzenia się. Z wczorajszego wieczoru nie pamiętałem nic. Ale sądząc po moim stanie noc była udana.
Przeprałem się w świeże ubrania i, cały czas chwiejnym krokiem, ruszyłam w stronę kuchni. Tam już czekał na mnie Konstantin.
- Witaj mój drogi Aleksandarze - odezwał się, a ja w głowie miałem apokalipsę. Dlaczego on tak wrzeszczał?! - kawusia i kanapeczki dla mojego najlepszego przyjaciela.
Postawił na stole talerz i kubek.
- Dlaczego krzyczysz?
- Nie krzyczę.
Usiadłem na krześle, zakrywając twarz w dłoniach.
- Chory jesteś? - spytał - Dać ci ibuprofen? Może rutinoscorbin?
- Spokoju mi daj.
- Jak taki jesteś, to sam zrób sobie śniadanie.
Jego urażony ton głosu sprawił, że podniosłem do góry wzrok. Konstantin właśnie zabierał ze stołu kanapki i kawę.
- Przepraszam - powiedziałem.
Ten spojrzał na mnie spod byka, a potem zrezygnowany odstawił naczynia s powrotem na stół.
- Co się z tobą dzieje, Alek? - zapytał, siadając naprzeciw mnie - I nie próbuj wciskać mi kitu, że jest okej.
Wbiłem oczy w stół, wystukując palcami w blat. Nie odzywałem się, ale czując na sobie denerwujący wzrok Konstantina, nie wytrzymałem.
- Brakuje mi jej.
- Tak myślałem.
Spojrzałem na niego. Był poważny.
- Wiem, że to przeze mnie się rozstaliście. Gdybym nie był takim hipokrytą pewnie nadal bylibyście razem - zamilkł, wpatrując się w okno. - Też tęsknię za Julką - dokończył nagle.
Tego się nie spodziewałem, a po Konstantinie można spodziewać się wielu rzeczy.
- A co z Nataszą?
Któregoś dnia powiedziała mi, że się zakochała - prychnął, wciąż na mnie nie patrząc- Że w domu bywam raz na ruski rok, i jeśli tak dalej pójdzie, to Nikola nie będzie wiedziała jak wygląda jej ojciec.
- Właśnie, co z nią? Będziesz o nią walczył?
Nerwowo przegryzł wargę i na mnie spojrzał.
- Nie wiem - powiedział - Jedyne co wiem, to to, że chcę odzyskać Julkę.
- Myślisz, że ci wybaczy?
- Mam nadzieję. Ale ja bym sobie nie wybaczył...
Witam. Na wstępie chcę powiedzieć, że nie wiem jakim cudem to coś na górze ze mnie "wyszło". To chyba przypadek.
Tylko u mnie - Aleks z problemami! :DD
I znów zima do nas wróciła, jak ja tego nie lubię ;_; Taka pogoda mogła być na feriach, a nie kilka dni przed pierwszym dniem wiosny -_- I ja się pytam gdzie pługi?! GDZIE PŁUGI?! Nigdzie.
Polecilibyście jakieś horrory? Ostatnio mam fazę. Obejrzałam już "Omen", "Zdarzenie", "Mgła" i "The Ring". Ściągam jeszcze "Egzorcyzmy Emily Rose" i poszukuję jeszcze. I o dziwo się nie boję. Myślałam, że Ring będzie straszny, nastawiłam się, a tu dupa :c
ask.fm/tarantulajoehead - jeśli macie jakieś pytania, związane z opowiadaniami, lub jakieś inne, ogólne, to możecie pytać c:
Cieszę się, że zajrzałam :)
OdpowiedzUsuńAleks z problemami... masz rację, to niebywałe!
Mam nadzieję, że On i Kim będą razem... muszą być!
Tak... ta "cudowna" zima cieszy mnie jak..., nie skończę. Wczoraj się załamywałam idąc do szkoły i po raz pierwszy odwołali mi lekcje. Byłam cała przemoczona i nie zdziwię się, jeśli najbliższy czas spędzę w łóżku - chora.
Czekam na ciąg dalszy!
Pozdrawiam ;*
O, właśnie sobie pomyślałam, że zajrzę i zobaczę czy nie ma czegoś nowego, a tu proszę :)
OdpowiedzUsuńTaki Aleks to coś zupełnie innego niż to jak sama go odbieram, aczkolwiek tak przedstawiony jest równie interesujący :D Jestem ciekawa dalszego ciągu, tego czy uda mu się pogodzić i w ogóle pogadać z Kim. Nie mogę się doczekać :D
Pozdrawiam, VE.
Oj Aleks, Aleks. Nie ma to jak topić smutki w alkoholu, przecież to żadne rozwiązanie. Tak samo jak ta cała masakra w łazience. W ten sposób to do Kim nigdy nie wróci, czemu po prostu się do niej nie odezwie? Za prosto by chyba było. Jestem ciekawa jak w końcu do tego dojdzie. ;)
OdpowiedzUsuńMam już dość tej zimy, jest okropna. Naprawdę, to już nie jest zabawne. Chodniki mogliby przynajmniej posypywać, a nie się nogi rozjeżdżają.
Poleciłabym jakiś horror, ale niestety w moim (prawie) osiemnastoletnim życiu obejrzałam zaledwie jakieś piętnaście minut tego gatunku. Za bardzo bojaźliwa jestem. ;)
Oj, Aleks musi wziąć się w garść, zdecydowanie. Z drugiej strony w żadnym opowiadaniu nie widziałam, żeby to Aleks miał problemy i jestem ciekawa, jak to się dalej rozwinie.
OdpowiedzUsuńProszę Cię, pisz szybko kolejny rozdział! :))
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńMasz twittera?
Myślę, że za tydzień powinien sie pojawić.
UsuńNie, nie mam (;
Dzięki za info;)
UsuńJeju jeju Aleks... :D Mógłby zacząć walczyć o ukochaną a nie się obijać:p
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o filmy to polecam Adwokat Diabła, jeśli nie ogladałaś. :)
Po dość długiej przerwie wróciłam do świata żywych :D A więc nowy rozdział na który gorąco zapraszam :) http://lovevolleyball-thisismylife.blogspot.com/
Pozdrawiam:)
Będzie walczył, będzie! Wszystko w swoim czasie (;
UsuńOj, Aleks, fajki i wódka ci nie pomogą zagłuszyć serca, oj nie ;p
OdpowiedzUsuńTrzeba było szanować co się miało! Nie piszę o tym, że szkoda mi go, bo byłoby to kłamstwo. Kim zasługuje na faceta, który nie okłamywałby ją w tak ważnej sprawie... I oby go znalazła!
Pozdrawiam i zapraszam na magia-rubinu.blogspot.com na czwarty rozdział. Pozdrawiam, Misu ;)
Jeszcze długo, długo aż go znajdzie ;)
UsuńNo to czekam :D
UsuńZapraszam też na setball-for-hope.blogspot.com na nowy rozdział. Pozdrawiam, Misu ;>
No, Aleks, na pewno odzyskasz Kim, za przeproszeniem, rżnąc inne panienki w klubach. Za swoje błędy trzeba odpokutować, a nie przysparzać sobie kolejnych. Nie dość, że donżuan się z niego robi, to jeszcze na dodatku alkoholik i pierdoła. W takim tempie to się nawet z drużyną niedługo pożegna.
OdpowiedzUsuńOj, Cupko, trzeba było myśleć, zanim się mydliło oczy. :)
'Ludzką stonogę' obejrzyj. :D